... czyli święto dla miłośników "Ulissesa" Jamesa Joyce'a. Dla upamiętnienia wydarzeń z powieści, której akcja rozgrywa się głównie 16 czerwca 1904 r., w Dublinie (i nie tylko) organizuje się corocznie szereg imprez, z głośnym czytaniem książki włącznie.
"Ulisses" należy obecnie do klasyki literatury światowej, ale w chwili wydania tak jeszcze nie było;). Odbiór powieści był różny i nie ma co się dziwić. Oto wrażenia z lektury zanotowane przez Virginię Woolf w dzienniku pod datą 6 września 1922 roku:
Skończyłam Ulissesa i uważam, że to niewypał. Myślę, że jest w tym geniusz, ale nie pierwszej wody. Ta książka jest w nie dość dobrym tonie, i to nie tylko w oczywistym tego słowa znaczeniu, ale i literackim. Mam na myśli tyle, że pisarz najwyższej klasy zbytnio ceni twórczość, żeby oszukiwać, niespodziewanie skakać i cofać się. Cały czas mam skojarzenie z niedojrzałym uczniakiem, uzdolnionym i bystrym, ale tak samoświadomym i egoistycznym, ze traci głowę, dziwaczeje, manieruje się, robi się niepoważny, nieprzystosowany, sprawia, że się mu współczuje, tylko ludzie surowi są nim zirytowani, a wszyscy mają nadzieję, że z tego wyrośnie; ponieważ jednak Joyce ma czterdzieści lat, nie bardzo się na to zanosi. Nie czytałam zbyt uważnie, i tylko raz, i uważam, że rzecz jest bardzo niejasna, więc z pewnością lekceważę wartość tej książki w sposób całkiem niesprawiedliwy. Czuję, że sypią się na człowieka miriady śrutu, ale nie wynosi się z tego jednej, zadanej prosto w twarz śmiertelnej rany - jak na przykład z lektury Tołstoja; a porównywanie Joyce'a z Tołstojem jest jest całkowitym absurdem. [str. 212]
Ciekawe, które z dzisiejszych książek za 50 lat będą zaliczane do klasyki...
_____________________________________________________
*Zdjęcie: jeden z egzemplarzy pierwszego wydania z 1922 r.
A to ci Virginia! :) Chociaż muszę przyznać, że przy trzecim podejściu polubiłam "Ulissesa" :) Pierwszy raz też mnie nie zachwycił. Dobrego i owocnego w lektury święta :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem;) Zamierzam dzisiaj otworzyć Ulissesa na chybił-trafił i poczytać;)
OdpowiedzUsuńJa nie czytałem i nie wiem czy chcę się zmierzyć i przekonać czy lubię...
OdpowiedzUsuńTwój wybór;) Myślę, że warto przeczytać chociaż kilka fragmentów np. końcowy monolog Molly Bloom.
OdpowiedzUsuńTo jest niezwykła książka, chociażby dlatego, że wszyscy uważają ją za wybitną, a niewielu miało odwagę się z nią zmierzyć w całości. Kiedyś czytałem artykuł, był on odpowiedzią na książkę "Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało?" autorstwa Pierre Bayard. Artykuł polegał na tym że wielcy znawcy literatury (m.in Umberto Eco) wypowiadali się o klasykach z którymi się nie zetknęli lub zrobili to bardzo późno. Jeden z francuskich profesorów przyznał, że prowadzi zajęcia z Ulyssesa, ale nigdy go nie przeczytał:)
OdpowiedzUsuńWierzę, że prowadzenie zajęć bez znajomości dzieła jest możliwe;) Poza tym mówienie o czymś, czego się tak naprawdę nie zna, jest dość częstym zjawiskiem w społeczeństwie.
OdpowiedzUsuńZ filmu "Imię róży" pamiętam scenę, kiedy Adso na widok tysięcy ksiąg w bibliotece pyta: Przeczytałeś je wszystkie? Na co Wilhelm mu odpowiada, że to nie sztuka przeczytać wszystkie książki, ważne, żeby wiedzieć, co w nich jest (czy coś w tym stylu).
jeśli nie przeczytać, to chociaż posłuchać
OdpowiedzUsuńhttp://en.wikipedia.org/wiki/The_Sensual_World_(song) http://www.youtube.com/watch?v=AJc64xncBt4
No popatrz, mam płytę (nie singiel) od niedawna na własność, a nic nie wiedziałam o inspiracji;) Wielkie dzięki za oświecenie!;)
OdpowiedzUsuńZ tą Kate Bush to tak nie do końca:) http://www.amazonka.pl/director-s-cut_kate-bush,99901985887.bhtml
OdpowiedzUsuńAle inspiracja pochodzi jednak od Joyce'a:)
OdpowiedzUsuńTekst jest jednak autorską wariacją na temat:) Swoją drogą, chyba się skuszę na tę nową wersję:)
OdpowiedzUsuńNiemniej zaczęło się od Joyce'a;))) Co do płyty - trochę się boję, że to może być produkt dla wytrawnych kolekcjonerów;) Poczekam na tzw. polską cenę;)
OdpowiedzUsuńAlbo na bogatego Mikołaja, jako ja czekam:)
OdpowiedzUsuńAlbo na oddanego fana, który płytę będzie miał i pozwoli posłuchać;)
OdpowiedzUsuńTo chyba łatwiej o bogatego Mikołaja:) W każdym razie w mojej okolicy:D
OdpowiedzUsuńJeśli spotkam jakiegoś, dam Ci znać;)
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie:)
OdpowiedzUsuńczy z klasykami właśnie nie jest tak, że każdy zna, a mało kto czytał? ja do ulissesa miałam jedno podejście na studiach, przebrnęłam przez jedną stronę i stwierdziłam, że chyba jednak nie ;) ale od pewnego czasu mam jednak nadzieje, że może mi się kiedyś uda go przeczytać.
OdpowiedzUsuń--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuń;)
--> bezszmer
Mam podobne wrażenie. "Ulisses" jest wyjątkowy pod tym względem, bo długi i trudny w odbiorze;) Na pewno łatwiej przeczytać "Hamleta" lub "Ojca Goriot";)
i znalazłam taki oto cytat z 'Black Swan' Nassim Taleba (chyba ostatnio przetłumaczony i w Polsce?)
OdpowiedzUsuńThe writer Umberto Eco belongs to that small class of scholars who are encylopedic, insightful, and nondull. He is the owner of a large personal library (containing thirty thousand books), and separates visitors into two categories: those who react with “Wow! Signore professore dottore Eco, what a library you have! How many of these books have you read?” and the others - a very small minority - who get the point that a private library is not an ego-boosting appendage but a research tool. Read books are far less valuable than unread ones. The library should contain as much of what you do not know as your financial means, mortgage rates, and the currently tight read-estate market allows you to put there. You will accumulate more knowledge and more books as you grow older, and the growing number of unread books on the shelves will look at you menacingly. Indeed, the more you know, the larger the rows of unread books.
Nie słyszałam o tym tytule;(
OdpowiedzUsuńHm, moje książki już patrzą na mnie groźnie i mam wrażenie, że nabywam ich znacznie więcej niż czytam. Co gorsza, z wiekiem utwierdzam się w przekonaniu, że wiem coraz mniej;((((
Wierzę jednak, że większą wartość mają książki oczekujące na swoją kolej niż te przeczytane;)
tytuł jest ekonomiczno-polityczny, więc ja też bym o nim nie słyszała, gdybym w czasie jego ukazania się nie pracowała w księgarni ;) któregoś dnia kartkując książkę natrafiłam właśnie na ten fragment, reszty jednak nie przeczytałam...
OdpowiedzUsuńja też tak mam, po prostu totalne zbieractwo, i niestety więcej książek do przeczytania niż tych przeczytanych. i ciągle odkrywam coś nowego!
U nas wydano książkę "Ślepy traf" tego pana, streszczenie zachęcające.
OdpowiedzUsuńOdkrycia - temat rzeka. Ostatnio ok. 2-3 tytuły dziennie;) Książkoholizm po prostu;) Dobrze, że nie idzie w parze z kupowaniem.
Pamiętam tę opinię z dziennika Virginii, przykuła moją uwagę - wielki Joyce, a ona tak. Z całym szacunkiem dla niej, sądzę, że "Ulissesa" po prostu nie zrozumiała - zwłaszcza, że sama się przyznaje do mało uważnej lektury. Ja czytałam raz, zachwyciłam się, ale pojęłam może z jedną setną procenta, potem moje zrozumienie skoczyło o kilka procent dzięki lekturze "Wykładów o literaturze" Nabokova, ale czy tak w pełni w ogóle się da "Ulissesa" ogarnąć? A jeśli chodzi o monolog Molly Bloom ("pani Molly Bloom", jak to Hrabal zwykł mawiać) - z niego ta książka chyba słynie, ale dla mnie to wcale nie był najbardziej spektakularny i uwagi godny fragment :)
OdpowiedzUsuńA który fragment był dla Ciebie najbardziej spektakularny?
OdpowiedzUsuńMyślę, że monolog M. Bloom jest po prostu wdzięcznym materiałem dla reżyserów teatralnych i filmowych;) W latach 70-tych w T. Ateneum Grzegorzewski wystawił bodaj całego Ulissesa - wiele bym dała, żeby obejrzeć ten spektakl choćby na marnej kopii;)
Co do odbioru - nie jest powiedziane, że klasyka musi się podobać;) Myślę, że za 50 lat taka Masłowska będzie widniała w podręcznikach do literatury, a jak ją oceniano - wiadomo;)
Książka nie jest taka straszna jak piszą :) Podobała nam się.
OdpowiedzUsuńZgadzam się;). Może trzeba do niej dojrzeć? Może warto robić kilka prób?
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o grę na emocjach, to ogromne wrażenie - przygnębiające - zrobił na mnie pogrzeb. Oszczędnie w słowach, ale za to brutalnie - wszyscy umrzemy, będziemy gnić w ziemi, zjedzą nas robaki. Przytłaczające - życie wyzute z wszelkiego piękna, tylko śmierć i rozkład. A z innej strony - ważne były dla mnie i te fragmenty, w których na pozór nie ma nic niezwykłego - i ja też tego sama nie dostrzegłam - te, w których mowa o wędrówce Blooma (także wędrówce myśli) i innych osób po Dublinie, ich krzyżujące się ścieżki, sieć powiązań, wszystko zsynchronizowane i jak w zegarku. Każdy szczegół właściwie miał tu znaczenie, a na pierwszy rzut oka to totalny bezład. Dlatego, czytając tę wypowiedź Virginii, wnioskuję, że mogła nie wniknąć w tę lekturę wystarczająco. Ale może się mylę :) A ten spektakl też bym z wielką chęcią zobaczyła, "Ulisses" na scenie? Odważne posunięcie :)
OdpowiedzUsuńMnie też się wydaje, że VW nie wniknęła w powieść. Ale trzeba pamiętać, że czytała ją jako nowość i nie miała pojęcia, że to kiedyś będzie klasyk, o którym powstanie wiele książek, opracowań itp.;) Z dalszych wpisów w dzienniku VW wynika, że inni byli zachwyceni i dużo się mówiło o "Ulissesie".
OdpowiedzUsuńCiekawie napisałaś o swoich ulubionych scenach. Śmierć i rozkład - dobrze pasuje to do starego programu o JJ, który wczoraj pokazano w TVP Kultura. Wiało zgnilizną;(
Jarocki próbował też z 10 lat temu zrobić coś z Ulissesem w T. Narodowym, ale najwyraźniej ni z tego nie wyszło. Wieki temu w W-wie zrobiono spektakl (monodram?) "Tak, chcę tak" oparty na monologu Molly Bloom (grała Monika Niemczyk). Obejrzałoby się...
Tego dnia wypiłem kufel Guinnessa
OdpowiedzUsuńŻe też sama na to nie wpadłam;)
OdpowiedzUsuńMam za sobą lekturę Ulissesa - na razie jedno podejście:) Do mnie nie przemówił, męczyłem się brnąc przez kolejne strony. Może, jak pisała the_book, to kwestia kolejnego podejścia;) Albo stylu, który mi nie podpasował. Podobnie jak z Pereciem, nie każdy ugryzie "Życie instrukcję obsługi"
OdpowiedzUsuńNic na siłę;) Utrafić w dobry nastrój z lekturą to czasem sztuka. Poza tym nie wszystkim musi się podobać;)
OdpowiedzUsuńPereca nie czytałam, kto wie, może kiedyś się odważę. Na razie czekają na mnie jego "Rzeczy".
Pozdrawiam.
Bardzo trudna książka, miałam pierwsze podejście, będę próbować raz jeszcze
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością wymaga skupienia, ale warto próbować.;)
Usuń