czwartek, 16 czerwca 2011

Dzisiaj Bloomsday

... czyli święto dla miłośników "Ulissesa" Jamesa Joyce'a. Dla upamiętnienia wydarzeń z powieści, której akcja rozgrywa się głównie 16 czerwca 1904 r., w Dublinie (i nie tylko) organizuje się corocznie szereg imprez, z głośnym czytaniem książki włącznie.


"Ulisses" należy obecnie do klasyki literatury światowej, ale w chwili wydania tak jeszcze nie było;). Odbiór powieści był różny i nie ma co się dziwić. Oto wrażenia z lektury zanotowane przez Virginię Woolf w dzienniku pod datą 6 września 1922 roku:

Skończyłam Ulissesa i uważam, że to niewypał. Myślę, że jest w tym geniusz, ale nie pierwszej wody. Ta książka jest w nie dość dobrym tonie, i to nie tylko w oczywistym tego słowa znaczeniu, ale i literackim. Mam na myśli tyle, że pisarz najwyższej klasy zbytnio ceni twórczość, żeby oszukiwać, niespodziewanie skakać i cofać się. Cały czas mam skojarzenie z niedojrzałym uczniakiem, uzdolnionym i bystrym, ale tak samoświadomym i egoistycznym, ze traci głowę, dziwaczeje, manieruje się, robi się niepoważny, nieprzystosowany, sprawia, że się mu współczuje, tylko ludzie surowi są nim zirytowani, a wszyscy mają nadzieję, że z tego wyrośnie; ponieważ jednak Joyce ma czterdzieści lat, nie bardzo się na to zanosi. Nie czytałam zbyt uważnie, i tylko raz, i uważam, że rzecz jest bardzo niejasna, więc z pewnością lekceważę wartość tej książki w sposób całkiem niesprawiedliwy. Czuję, że sypią się na człowieka miriady śrutu, ale nie wynosi się z tego jednej, zadanej prosto w twarz śmiertelnej rany - jak na przykład z lektury Tołstoja; a porównywanie Joyce'a z Tołstojem jest jest całkowitym absurdem. [str. 212]

Ciekawe, które z dzisiejszych książek za 50 lat będą zaliczane do klasyki...



_____________________________________________________
*Zdjęcie: jeden z egzemplarzy pierwszego wydania z 1922 r.


35 komentarzy:

  1. A to ci Virginia! :) Chociaż muszę przyznać, że przy trzecim podejściu polubiłam "Ulissesa" :) Pierwszy raz też mnie nie zachwycił. Dobrego i owocnego w lektury święta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję i nawzajem;) Zamierzam dzisiaj otworzyć Ulissesa na chybił-trafił i poczytać;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie czytałem i nie wiem czy chcę się zmierzyć i przekonać czy lubię...

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój wybór;) Myślę, że warto przeczytać chociaż kilka fragmentów np. końcowy monolog Molly Bloom.

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest niezwykła książka, chociażby dlatego, że wszyscy uważają ją za wybitną, a niewielu miało odwagę się z nią zmierzyć w całości. Kiedyś czytałem artykuł, był on odpowiedzią na książkę "Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało?" autorstwa Pierre Bayard. Artykuł polegał na tym że wielcy znawcy literatury (m.in Umberto Eco) wypowiadali się o klasykach z którymi się nie zetknęli lub zrobili to bardzo późno. Jeden z francuskich profesorów przyznał, że prowadzi zajęcia z Ulyssesa, ale nigdy go nie przeczytał:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wierzę, że prowadzenie zajęć bez znajomości dzieła jest możliwe;) Poza tym mówienie o czymś, czego się tak naprawdę nie zna, jest dość częstym zjawiskiem w społeczeństwie.
    Z filmu "Imię róży" pamiętam scenę, kiedy Adso na widok tysięcy ksiąg w bibliotece pyta: Przeczytałeś je wszystkie? Na co Wilhelm mu odpowiada, że to nie sztuka przeczytać wszystkie książki, ważne, żeby wiedzieć, co w nich jest (czy coś w tym stylu).

    OdpowiedzUsuń
  7. jeśli nie przeczytać, to chociaż posłuchać
    http://en.wikipedia.org/wiki/The_Sensual_World_(song) http://www.youtube.com/watch?v=AJc64xncBt4

    OdpowiedzUsuń
  8. No popatrz, mam płytę (nie singiel) od niedawna na własność, a nic nie wiedziałam o inspiracji;) Wielkie dzięki za oświecenie!;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tą Kate Bush to tak nie do końca:) http://www.amazonka.pl/director-s-cut_kate-bush,99901985887.bhtml

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale inspiracja pochodzi jednak od Joyce'a:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tekst jest jednak autorską wariacją na temat:) Swoją drogą, chyba się skuszę na tę nową wersję:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niemniej zaczęło się od Joyce'a;))) Co do płyty - trochę się boję, że to może być produkt dla wytrawnych kolekcjonerów;) Poczekam na tzw. polską cenę;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Albo na bogatego Mikołaja, jako ja czekam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Albo na oddanego fana, który płytę będzie miał i pozwoli posłuchać;)

    OdpowiedzUsuń
  15. To chyba łatwiej o bogatego Mikołaja:) W każdym razie w mojej okolicy:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeśli spotkam jakiegoś, dam Ci znać;)

    OdpowiedzUsuń
  17. czy z klasykami właśnie nie jest tak, że każdy zna, a mało kto czytał? ja do ulissesa miałam jedno podejście na studiach, przebrnęłam przez jedną stronę i stwierdziłam, że chyba jednak nie ;) ale od pewnego czasu mam jednak nadzieje, że może mi się kiedyś uda go przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  18. --> zacofany.w.lekturze

    ;)

    --> bezszmer

    Mam podobne wrażenie. "Ulisses" jest wyjątkowy pod tym względem, bo długi i trudny w odbiorze;) Na pewno łatwiej przeczytać "Hamleta" lub "Ojca Goriot";)

    OdpowiedzUsuń
  19. i znalazłam taki oto cytat z 'Black Swan' Nassim Taleba (chyba ostatnio przetłumaczony i w Polsce?)

    The writer Umberto Eco belongs to that small class of scholars who are encylopedic, insightful, and nondull. He is the owner of a large personal library (containing thirty thousand books), and separates visitors into two categories: those who react with “Wow! Signore professore dottore Eco, what a library you have! How many of these books have you read?” and the others - a very small minority - who get the point that a private library is not an ego-boosting appendage but a research tool. Read books are far less valuable than unread ones. The library should contain as much of what you do not know as your financial means, mortgage rates, and the currently tight read-estate market allows you to put there. You will accumulate more knowledge and more books as you grow older, and the growing number of unread books on the shelves will look at you menacingly. Indeed, the more you know, the larger the rows of unread books.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie słyszałam o tym tytule;(

    Hm, moje książki już patrzą na mnie groźnie i mam wrażenie, że nabywam ich znacznie więcej niż czytam. Co gorsza, z wiekiem utwierdzam się w przekonaniu, że wiem coraz mniej;((((
    Wierzę jednak, że większą wartość mają książki oczekujące na swoją kolej niż te przeczytane;)

    OdpowiedzUsuń
  21. tytuł jest ekonomiczno-polityczny, więc ja też bym o nim nie słyszała, gdybym w czasie jego ukazania się nie pracowała w księgarni ;) któregoś dnia kartkując książkę natrafiłam właśnie na ten fragment, reszty jednak nie przeczytałam...
    ja też tak mam, po prostu totalne zbieractwo, i niestety więcej książek do przeczytania niż tych przeczytanych. i ciągle odkrywam coś nowego!

    OdpowiedzUsuń
  22. U nas wydano książkę "Ślepy traf" tego pana, streszczenie zachęcające.

    Odkrycia - temat rzeka. Ostatnio ok. 2-3 tytuły dziennie;) Książkoholizm po prostu;) Dobrze, że nie idzie w parze z kupowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  23. Pamiętam tę opinię z dziennika Virginii, przykuła moją uwagę - wielki Joyce, a ona tak. Z całym szacunkiem dla niej, sądzę, że "Ulissesa" po prostu nie zrozumiała - zwłaszcza, że sama się przyznaje do mało uważnej lektury. Ja czytałam raz, zachwyciłam się, ale pojęłam może z jedną setną procenta, potem moje zrozumienie skoczyło o kilka procent dzięki lekturze "Wykładów o literaturze" Nabokova, ale czy tak w pełni w ogóle się da "Ulissesa" ogarnąć? A jeśli chodzi o monolog Molly Bloom ("pani Molly Bloom", jak to Hrabal zwykł mawiać) - z niego ta książka chyba słynie, ale dla mnie to wcale nie był najbardziej spektakularny i uwagi godny fragment :)

    OdpowiedzUsuń
  24. A który fragment był dla Ciebie najbardziej spektakularny?
    Myślę, że monolog M. Bloom jest po prostu wdzięcznym materiałem dla reżyserów teatralnych i filmowych;) W latach 70-tych w T. Ateneum Grzegorzewski wystawił bodaj całego Ulissesa - wiele bym dała, żeby obejrzeć ten spektakl choćby na marnej kopii;)
    Co do odbioru - nie jest powiedziane, że klasyka musi się podobać;) Myślę, że za 50 lat taka Masłowska będzie widniała w podręcznikach do literatury, a jak ją oceniano - wiadomo;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Książka nie jest taka straszna jak piszą :) Podobała nam się.

    OdpowiedzUsuń
  26. Zgadzam się;). Może trzeba do niej dojrzeć? Może warto robić kilka prób?

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeśli chodzi o grę na emocjach, to ogromne wrażenie - przygnębiające - zrobił na mnie pogrzeb. Oszczędnie w słowach, ale za to brutalnie - wszyscy umrzemy, będziemy gnić w ziemi, zjedzą nas robaki. Przytłaczające - życie wyzute z wszelkiego piękna, tylko śmierć i rozkład. A z innej strony - ważne były dla mnie i te fragmenty, w których na pozór nie ma nic niezwykłego - i ja też tego sama nie dostrzegłam - te, w których mowa o wędrówce Blooma (także wędrówce myśli) i innych osób po Dublinie, ich krzyżujące się ścieżki, sieć powiązań, wszystko zsynchronizowane i jak w zegarku. Każdy szczegół właściwie miał tu znaczenie, a na pierwszy rzut oka to totalny bezład. Dlatego, czytając tę wypowiedź Virginii, wnioskuję, że mogła nie wniknąć w tę lekturę wystarczająco. Ale może się mylę :) A ten spektakl też bym z wielką chęcią zobaczyła, "Ulisses" na scenie? Odważne posunięcie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Mnie też się wydaje, że VW nie wniknęła w powieść. Ale trzeba pamiętać, że czytała ją jako nowość i nie miała pojęcia, że to kiedyś będzie klasyk, o którym powstanie wiele książek, opracowań itp.;) Z dalszych wpisów w dzienniku VW wynika, że inni byli zachwyceni i dużo się mówiło o "Ulissesie".
    Ciekawie napisałaś o swoich ulubionych scenach. Śmierć i rozkład - dobrze pasuje to do starego programu o JJ, który wczoraj pokazano w TVP Kultura. Wiało zgnilizną;(
    Jarocki próbował też z 10 lat temu zrobić coś z Ulissesem w T. Narodowym, ale najwyraźniej ni z tego nie wyszło. Wieki temu w W-wie zrobiono spektakl (monodram?) "Tak, chcę tak" oparty na monologu Molly Bloom (grała Monika Niemczyk). Obejrzałoby się...

    OdpowiedzUsuń
  29. Tego dnia wypiłem kufel Guinnessa

    OdpowiedzUsuń
  30. Że też sama na to nie wpadłam;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Mam za sobą lekturę Ulissesa - na razie jedno podejście:) Do mnie nie przemówił, męczyłem się brnąc przez kolejne strony. Może, jak pisała the_book, to kwestia kolejnego podejścia;) Albo stylu, który mi nie podpasował. Podobnie jak z Pereciem, nie każdy ugryzie "Życie instrukcję obsługi"

    OdpowiedzUsuń
  32. Nic na siłę;) Utrafić w dobry nastrój z lekturą to czasem sztuka. Poza tym nie wszystkim musi się podobać;)
    Pereca nie czytałam, kto wie, może kiedyś się odważę. Na razie czekają na mnie jego "Rzeczy".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo trudna książka, miałam pierwsze podejście, będę próbować raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka z pewnością wymaga skupienia, ale warto próbować.;)

      Usuń