Gwoli informacji: "Sztukmistrz z Lublina" powstał w 1960 r., w języku jidisz. Książka doczekała się ekranizacji oraz licznych inscenizacji. Na potrzeby jednej z nich (w reż. Jana Szurmieja) piosenki skomponował Zygmunt Konieczny, a teksty napisała Agnieszka Osiecka.
Pytania do dyskusji:
1. Jakie są Wasze ogólne wrażenia po lekturze "Sztukmistrza z Lublina"? Na czym polega siła i/lub słabości powieści?
2. Jaki jest Wasz stosunek do głównego bohatera? Jakim człowiekiem Wam się wydaje?
3. Czy przemiana duchowa Jaszy przekonała Was?
4. Jak autor przedstawił w powieści gojów?
5. Czy w Waszym odczuciu w "Sztukmistrzu z Lublina" Singer jest moralistą?
6. O czym według Was jest powieść?
7. Miejsce na Wasze pytania;)
Nie trzeba odpowiadać na wszystkie pytania.
****
Zapraszam do dyskusji - każdy może wziąć udział. Dołączyć można w dowolnej chwili;)
Kurcze jak ja bym chciała mieć dostęp do serii kik. A tu nic nie moge kupić ehhhhh
OdpowiedzUsuń"Sztukmistrz..." i większość tytułów z serii KIK to tłumaczenia, więc może w lokalnych antykwariatach znajdziesz coś z listy? No chyba, że chodzi o szatę graficzną;) A mój egzemplarz rozpadł się;(
OdpowiedzUsuńPamiętam tę książkę, czytałam ją na jakieś zajęcia z literatury będąc na pierwszym roku. Treści niestety już nie kojarzę, ale pamiętam, że książka nie należała do lekkich i/lub przyjemnych, a pomimo to bardzo mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńp.s. @ Monika: książkę możesz tanio na allegro kupić
A ja byłam zaskoczona, że tak łatwo i szybko ją się czyta (zarówno za pierwszym, jak i drugim razem);)
OdpowiedzUsuńmoja kopia też się rozpadła, one chyba tak słabo sklejone były ;)
OdpowiedzUsuń1. mnie książka bardzo zaskoczyła. najpierw myślałam, że będzie się czytało ciężko, ale wcale tak nie było. i potem za każdym razem rozwalała wszystkie moje założenia ;)
OdpowiedzUsuń2. głównego bohatera lubiłam. nie drażnił mnie, mimo że przecież nie traktował ludzi dobrze. może dlatego, że poznałam go akurat w tym przełomowym momencie?
OdpowiedzUsuń3. mnie przekonała. na początku mnie to trochę zdenerwowało, bo jak tak można dać się zamurować, no! ;) ale po chwili się z tym oswoiłam, i uważam, że książka nie mogłaby się skończyć inaczej. Jasza zawsze zachowywał się ekstremalnie, jako sztukmistrz chciał robić więcej i więcej, czego dowodem planowane salto na linie. skoro się nawrócił musiał zrobić coś równie ekstremalnego. podobały mi się również jego wątpliwości, to, że nie było to takie proste i klarowne, że jak raz zdecydował, że będzie pobożnym Żydem, nieraz zbaczał z drogi pobożności zanim na nią wszedł, i że zamurowany nieraz miał ochotę wyjść z pustelni - moim zdaniem właśnie te wątpliwości dodały postaci autentyczności.
OdpowiedzUsuń4. jako należących do jakiegoś odrębnego świata. ale dla mnie było to pozytywne przedstawienie.
OdpowiedzUsuń5. nie odczułam tego.
6. o żydowskości - przynajmniej ja to tak odbieram
Pkt 2
OdpowiedzUsuńWidzę, że uległaś urokowi Jaszy;)))). We mnie wywołał lekką irytację. Może dlatego, że był niezdecydowany i w gruncie rzeczy słaby, bo musiał się zamurować m.in. dlatego, żeby nie być wodzonym na pokuszenie, nie tylko ze względu na pokutę. Poza tym: bezduszny uwodziciel, człowiek o wielu twarzach.
Pkt 3
OdpowiedzUsuńDla mnie jego przemiana była dość wiarygodna, z tym że drażniły mnie jego wieczne rozterki i wątpliwości - ale to już wina autora. Dla mnie za dużo ich było;)
Pkt 4 i 5 - mam inne odczucia, ale zaczekam na wypowiedzi innych;)
OdpowiedzUsuńPkt 6
Mnie właśnie chodzi o indywidualny odbiór, bo przecież nie ma jednej właściwej odpowiedzi;))). Dla mnie to książka o poszukiwaniu siebie, a że oznacza to powrót do korzeni czyli m.in. judaizmu, to już inna sprawa;)
ojej, to ja aż taka łatwa jestem! ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie te wszystkie rozterki i wątpliwości tylko dodawały przemianie autentyczności. bo, tak mi się wydaje, żadna zmiana łatwa nie jest. dał się zamurować, żeby nie być kuszonym, ale przecież i tak jest wystawiany na pokusy, więc znowuż tak łatwo nie ma...
;) Nie wiem, co ja bym zrobiła, na hipnozę mogę nie być odporna;) Ale Jasza był tak opisany, że ja się kobitom nie dziwię;)
OdpowiedzUsuńSztuką byłoby wystawić się na pokusy i im nie ulegać;)
1. Rozczarowanie - czekałem przez te dwieście stron na arcydzieło (tak mi napisali na obwolucie:)) i się nie doczekałem. Bardzo dobra powieść, świetnie się czytało, ale jednak zabrakło właściwie nie wiem czego. Ani przez chwilę nie potrafiłem się przejąć ani losami Jaszy, ani innych bohaterów. Może postawiłem za wysoko poprzeczkę, czekałem na coś bardziej egzotycznego, jak Dwór i Spuścizna, które mnie ujęły niegdyś pokazaniem zupełnie odmiennego, nieznanego świata chasydów. A tu nic. Spodziewałem się opisu żydowskiego Lublina - i znowu nic. Warszawa przedstawiona tak, jakby autor usiadł nad planem miasta i pisał wodząc palcem po uliczkach.
OdpowiedzUsuń2. Jasza długo miał moją sympatię: ciekawa postać, ze słabościami (kobiety, kobiety), poszukująca, goniąca za czymś. Kompletnie mnie nie przekonał jego związek z Emilią. Mogłem sobie wyobrazić, co go łączy z żoną, z Magdą, nawet z Zewtel, ale pojęcia nie mam, o co chodziło w związku z Emilią. Ona sama zrobiła na mnie bardzo odstręczające wrażenie, egoistka. Natomiast decyzja o zamurowaniu skreśliła Jaszę w moich oczach. Nie znoszę takich ucieczek od odpowiedzialności, od wyrzutów sumienia, od pełnych wyrzutu spojrzeń własnej żony (może przede wszystkim:D). Cała ta jego przemiana mało przekonująca, bardzo długo byłem przekonany, że Jasza po prostu majaczy w gorączce i przejdzie mu po herbacie z lipy na poty. To chyba nawet zaczepiło o pkt 3.
4. Jaki świat gojów? Jedna Emilia świata gojów nie czyni, a jeśli już, to nader odstręczający. No jeszcze rodzina Magdy, ale to jakiś margines, podobnie jak to ledwo zarysowane sąsiedztwo z warszawskiej kamienicy.
OdpowiedzUsuń7. W zasadzie powinienem zacząć od podziękowania Ani, że mnie zmobilizowała do przeczytania Sztukmistrza, czekał od wieków na półce:) A moje pytanie brzmi: co Singera przeczytać, żeby było takie żydowskie, chasydzkie, pokazujące nieznany świat obyczajów, wierzeń, ludzi (słabo pamiętam Dwór i Spuściznę, ale to powinno być coś w tym rodzaju)
OdpowiedzUsuń--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńAd 1
Zgadzam się, że to nie jest wielka powieść. Gdybym nie znała innych utworów Singera, pomyślałabym, że komitet noblowski ponownie zbłądził;) Fabuła interesująca, ale w zasadzie niezbyt głęboka, bo jednowymiarowa. Poza tym język - taki prosty. Plus powtórki - o kanalizacji i chodnikach kilka razy była mowa;)
Ad 2
Tak samo odebrałam jego gest zamurowania się - jako ucieczkę. Pisałam o tym kilka komentarzy wyżej;)
A dlaczegóż to Emilia wydała Ci się egoistką?
@Ania: a o czym mówi nieustannie pani Emilia? O sobie, swojej córce, swoich planach, swoich nadziejach, swoim ciężkim życiu:) Od Jaszy tylko wymaga, dziurę mu w brzuchu wierci, co najwyżej rączkę do pocałowania da:) Zastanawiam się, skąd ona się taka wzięła u boku jakiegoś cichego profesorka:) Poza tym miłość do Jaszy niby wielka, a jakoś szybciutko przechodzi na profesorka z regularną pensją:D
OdpowiedzUsuńI jeszcze ad 1: języka powieści akurat bym się nie czepiał, jest kilka naprawdę ładnych momentów:)
--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńAd. 4
O, niejednokrotnie była mowa o Polakach niezbyt przychylnie do Żydów nastawionych. Jutro znajdę stosowny cytat. To są postaci z tła, ale są. Nurtuje mnie również nieszczęsna wysypka Magdy, zresztą kobiety w SzzL są potraktowane po macoszemu, przedstawiane raczej negatywnie.
I jeszcze do wcześniejszej Twojej wypowiedzi - najbardziej rozczarował mnie brak Lublina w powieści. Ani jedna nazwa ulicy chyba się nie pojawia;(
--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńTak, martwi się o swoją i córki przyszłość, ale też jest w trudnej sytuacji finansowej. Znaczy się: jest bardziej rozważna niż romantyczna:))) Ja się dziwię, że w ogóle jakoś dała się omotać Jaszy.
Mnie się podobało jedno zdanie, gdzieś z końca: "Jasza się dziwił i dziwił się, że się dziwił" Piękne po prostu. Reszta mnie jakoś nie rzuciła na kolana, rozczarowała wręcz. Dodam jeszcze scenę powrotu do mieszkania po śmierci Magdy - cisza w drugim pokoju, w którym trzymano zwierzaki. Ale to nie język, tylko wyobraźnia pisarza.
Ad 7
OdpowiedzUsuńPodobno "Szatan z Goraju" jest o pogromie, więc może to by Ci odpowiadało? Singera chwali się głównie za opowiadania, to też może być dobry trop.
ja myślę, że Emilia nie dała się omotać Jaszy, tylko sama go próbowała omotać, gdyż myślała, że ma te piętnaście tysięcy rubli. jeśli ktoś tu był omotany Jaszą to Hania, a Emilia tak jakoś kojarzyła mi się z panną Łęcką ;)
OdpowiedzUsuń@Ania: ona się nie dała Jaszy omotać, tylko omotała jego. Dostrzegła potencjał i chciała sobie wyhodować gwiazdora, który by ją i córeczkę utrzymywał. Ciągoty menedżerskie aż nazbyt u niej wyraźnie widać:) Nie rozważna, tylko wręcz wyrachowana moim zdaniem:)
OdpowiedzUsuńCo do języka: podobały mi się na początku opisy przyrody: "Rosa spadała na ziemię jak mąka z boskiego sita", natomiast opisy miasta są zupełnie nijakie.
@Ania: popatrzę, co jest w bibliotece, na pewno Dwór i Spuściznę odświeżę.
OdpowiedzUsuń@Bezszmer: czyli nie jestem osamotniony w ocenie Emilii.
@Ania: gdyby związek Jaszy i Emilii przetrwał, to tam by się taki "przyjemny" trójkącik rozwinął jak nic:) Halinka sama by ojczymowi do łóżka weszła, jakoś niezdrowo rozbudzone to dziecko było:)
OdpowiedzUsuń--> bezszmer
OdpowiedzUsuńA wiesz, że miałam podobne skojarzenie? Coś w tym jest. Z tym, że Emilia raczej bardziej Światła niż Izabela była. A Halinka jak to dziecko bez ojca, namiastkę sobie w Jaszy znalazła;) Akurat w tej relacji coś niezdrowego dla mnie było.
--> zacofany.w.lekturze
Widzę, że Emilka zalazła Ci za skórę. Dla mnie ona była zimną realistką.
O, przeoczyłam ten fragment, biję się w piersi;)
--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńNiestety mam podobne podejrzenia co do trójkąta. Natomiast matka Magdy była pod tym względem istną stręczycielką. Singer naprawdę źle pisał o kobietach, tylko Estera jest wyjątkiem (siostrze Singera też na imię było Estera, może to taki ukłon).
Ja mam jakieś opowiadania na półce, muszę je odkurzyć.
trójkąt byłby murowany, przecież nawet Jasza miał nadzieję, że ta Halinka w odpowiedniej chwili mu do tego łóżka wskoczy, faktycznie paskudny charakter ;)
OdpowiedzUsuń@zacofany: tylko Ty to o wiele lepiej wyrażasz, "ciągoty menadżerskie" - piękne!
rosę i ja pamiętam, perełka.
Jak tak na marginesie, jak widzę bardzo ożywionej dyskusji :)
OdpowiedzUsuńOd przeczytanego "Sztukmistrza..." w liceum zaczęła się moja wielka, mała przygoda z Singerem. Przeczytałam wszystkie jego teksty. A ostatnio to nawet biografię Tuszyńskiej (po niej moja sympatia do autora troszkę zmalała). Posiadam większość jego książek na własność. Tylko on dostąpił tego "zaszczytu" i Kapuściński :) Serdeczności i owocnej dyskusji :)
@Ania: ale akurat w przypadku matki Magdy użyłbym przymiotnika "rozważna":) Obrzydliwe to oczywiście, ale jakieś takie bardziej ludzkie? Zastanawiam się, czy Emilia nie wykorzystywała córki jako dodatkowego wabika na Jaszę.
OdpowiedzUsuń@Bezszmer: paskudny charakter to Jasza czy Halinka?:D
@The_book: to poleć może, proszę, coś lepszego niż Sztukmistrz:)
Ha! wszystko napisałem wczoraj po skończeniu ksiązki u siebie na blogu bo bałem się że nie będę miał neta. ale mam :)
OdpowiedzUsuńogólne wrażenia? czyta się szybko i jest to napisane naprawdę nieźle. ciekawe opisy, niezłe postacie. to co drażni najbardziej to niezdecydowanie bohatera - ale nawet nie jego dylematy moralne co po prostu niezdecydowanie co do podejmowanych wyborów, ciągłe wahanie i zdanie się na los... nie podobał mi się też zabieg z zamurowaniem - ale o tym może za chwilę.
trudno mi określić silne strony - oprócz tego co już wspomniałem. sporo o głównym bohaterze ale tak naprawdę mało o środowisku - więcej możemy się dowiedieć nawet o złodziejach z Piasków niż o żydach
stosunek do głównego bohatera? prawdę mówiąc dwojaki - drażni swym zachowaniem ale też rozumiem jego wątpliwości czy marzenia gdy jest u szczytu kariery. Po przemianie niby rozumiem chęć nawrócenia ale drażni mnie ono bo wydaje się dość płytkie i zewnętrzne. Jakim człowiekim jest? na pewno dość słabym mimo że wydaje się mocny i szczęśliwy. Jego tułaczki, melancholia i poszukiwanie nie wiadomo czego jest ciekawie opisane - bo bliskie to temu co dotyka wielu współczesnych ludzi (tyle że zagłuszają to na różne sposoby podobnie jak Jasza). Czy jest szczęśliwy po zamurowaniu? dla mnie to jednak pewnego rodzaju ucieczka. i reakcja na list jednak pokazuje że ten wybór był mało uwewnętrzniony
no i z podobnych powodów przemiana duchowa Jaszy mnie mało przekonała
Jak autor przedstawił w powieści gojów? tu pewnie można by wskazać przykłady bardziej i mniej pozytywne (Magda i jej matka), jedne są opisane z większą sympatią (menager, Emilia) inne ewidentnie w świetle negatywnym (Herman i jego siostra)... tak że nie odniosłem wrażenia aby specjalnie byli opisywanie w świetle negatywnym. W głowie Jaszy dużo negatywnych sądów na temat katolicyzmu, ale przecież w jego przemyśleniach równie dużo podobnych sądów o starowiernych
w moim odczuciu ewidentnie Singer napisał tę pozycję z przesłaniem jako moralitet i obronę tradycji (i wiary). ten aspekt trąci myszką
Jednym zdaniem powiedzieć o czym jest powieść?
kurcze niełatwe. Chyba zgodziłbym się, że o przemianie choć dla mnie przede wszystkim to potępienie życia "bez Boga" i wskazanie wiary jako jedynego sposobu na szczęśliwe i uczciwe życie
--> the book
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć, że Singera jeszcze się czyta;) Ciekawe, czy z niego się wyrasta - ja chyba tak o sobie mogę powiedzieć;( Dobrze, że mi przypomniałaś o biografii Tuszyńskiej.
--> przynadziei
OdpowiedzUsuńMnie też jego wahanie lekko irytowało. Zgadzam się co do ucieczki, bo co można sądzić po takim stwierdzeniu nt. zamurowania się:
Nie istniała droga pośrednia. Jeden krok oddalający od Boga strącał w najgłębszą przepaść. (str. 173)
Emila miała domieszkę krwi żydowskiej i stad niby taka inteligentna była - tak było sugerowane;)
Też mi się wydaje, że to miała być powieść z przesłaniem dot. wiary, a raczej marności życia bez takowej.
Ad. 4
OdpowiedzUsuńCo do gojów u Singera, najwięcej ich było wśród "usługodawców";) Jedyny pozytywny przykład to bodaj impresario Wolski.
Mnie zafrapował ze względu na aktualność taki fragment:
Zostawiają wszystko i gdzieś sobie idą. (...) To cała Polska. I jeszcze narzekają, że kraj się rozpada. (...) Taki to kraj, jedyne, co umieją to buntować się co kilka lat i brzęczeć kajdanami. (str. 129)
O Rosjanach też padło coś niepochlebnego.
Czytało mi się tę książkę zadziwiająco lekko, cała filozofia jest przemycona jakby między wierszami, w zdarzeniach, reakcjach Jaszy na różne wydarzenia. Ciekawą rzeczą, jeśli chodzi o pióro Singera (trochę się tylko waham, pisząc o tym jako o stałej tendencji, właściwej temu autorowi, bo jest to pierwsza i jedyna jego książka, którą miałam okazję przeczytać) jest moim zdaniem, że używając tak niewielu słów potrafi zrobić tak duże wrażenie. I tutaj prostota języka byłaby zaletą. Mimo lakoniczności opisu byłam bez trudu w stanie sobie wyobrazić, poczuć, usłyszeć to, o czym pisał Singer. Piękne były na przykład te fragmenty z początku, opisujące lubliński wieczór czy nocną podróż do domu Magdy.
OdpowiedzUsuńGłówny bohater mnie akurat wybitnie drażnił. Jak on traktował te biedne kobiety?! "Zamek jest jak kobieta. Wcześniej czy później musi się poddać". No litości! "Ta jak złodzieje musieli kraść pieniądze, tak on musiał kraść miłość". Musiał? To co, seksoholik? Czy może wynikało to z jego ambicji, jego potrzeby bycia uwielbianym, może tak bardzo wczuł się w rolę sztukmistrza, który wszystko potrafi i może znaleźć klucz do każdego człowieka, że musiał bezustannie szukać potwierdzenia tej swojej znakomitości w oczach innych? Bliższy był mi tylko w tych momentach, kiedy zastanawiał się nad istotą Boga - Bóg objawiający się w naturze, Bóg w odwiecznym porządku wszechświata - i nad sensem życia, czyli wtedy, kiedy był najbardziej zagubiony i maluczki wobec tajemnic, których sam nigdy nie odkryje.
Przemiana? Dziwna to była przemiana... Uważam, że należały mu się wszystkie te ciężkie doświadczenia, które się stały jego udziałem - Emilia co prawda nie była postacią bez skazy, ale dobrze, że była pierwszą, która mu się oparła, bo w ten sposób przekonał się, że nie wszystkie kobiety i nie wszystkie zamki stoją przed nim otworem - i wywołały zmianę jego sposobu myślenia, ale ta zmiana była przesadna. Tak jak pisaliście, zamurowując się Jasza starał się raczej uciec od pokus niż stawić im czoła - a i to, jak wiadomo, nie do końca mu się udało. Mnie ta przemiana nie przekonała.
Nie wyczuwam tez w Singerze moralizatora - jest tam co prawda ten fragment, kiedy Jasza odnajduje się wśród żydów i przeżywa coś w rodzaju objawienia, uświadamia sobie wagę tradycji, pochodzenia itd., ale z tego co pamiętam zaczyna mu to przechodzić już zaraz po wyjściu z domu modłów na ulicę. Nawet, jeśli wtedy zasiane zostało w jego sercu ziarno nawrócenia, to wydało ono dziwny, zwyrodniały twór, kiedy postanowił się zamurować. I w końcu autor nie wskazuje żadnej właściwej ścieżki - bo, tak jak pisałam, tej, którą Jasza wybrał na końcu, za taką uznać nie można.
A ten cytowany przez Ciebie, Aniu, fragment o Polsce niestety coś w sobie ma. ;)
no tak ale to dla nas jest to zwyrodniały twór i przegięcie. ale dla Singera mam wrażenie że ta "przemiana" miała być chyba czymś pozytywnym i dowodem pokuty, przemiany, odnalezienia spokoju.
OdpowiedzUsuńco do tekstów o Polakach - to przecież były też fragmenty o siedzących w kawiarniach i nie przejmującyh się tym że Rosjanie zsyłają ich rodaków na Sybir... ale nie traktowałem takich fragm jako jakichś antypolonizmów czy krytyki gojów - raczej jako pewien koloryt i jakieś obserwacje otoczenia, tak samo krytycznie pisał o wierzących i praktykujących żydach
Zgodzę się z przynadziei, że te uwagi o Polakach to koloryt, a nie jakieś ataki. Zresztą nastroje antysemickie utrzymywały się stale, ostatnio pisała o tym Olczak-Ronikier w "Korczaku". Singer oparł się pokusie ich przejaskrawienia.
OdpowiedzUsuńCzy na pewno wg Singera ta przemiana miała być pozytywna? Przecież Jasza - mimo tego, że uświadomił sobie swoje winy, co jest na pewno pozytywne - nie odnalazł spokoju, przeciwnie, mam wrażenie, że chwilami był jeszcze bardziej nieszczęśliwy i targany wątpliwościami, niż przed przemianą. Jak dla mnie to zakończenie jest przewrotne, niby doszło do rewolucji i wielkiej zmiany myślenia, ale wcale nie przyniosła ona ukojenia i tak naprawdę wciąż nie wiadomo, co mogłoby to ukojenie przynieść. Ale mogę się mylić, oczywiście. ;)
OdpowiedzUsuńw sensie religijnym daje mu ukojenie bo ma swiadomosc ze nikogo nie skrzywdzi i ze umartwianie ciała jest jego "karą"... tak ja to odbieram - że wg Singera mialo to pokazać pozytywną przemianę wewnętrzną (choć my sobie zdajemy sprawę że była niepełna) - powrót do Boga chroni go od ulegania pokusom (bo przecież nie od samych pokus)... dla człowieka słabego może to jedyna nadzieja? może nie tak radykalne rozwiązanie ale np modlitwa.
OdpowiedzUsuńz jednej strony odbieramy to jako przejaw rezygnacji z własnej woli, poddanie się jakimś normom i nakazom religijnym - widziałem sugestie ze wczesniej był wolny bo sam racjonalnie podejmował decyzje, a potem z wolności zrezygnował. Ale w różnych religiach możemy spotkać bardzo głęboką analizę że to poddanie się Bogu wcale nie jest zniewoleniem ale odkryciem innego wymiaru wolności - bardziej wewnętrznej niż zewnętrznej (bo nie robimy wszystkiego co chcemy wiedząc że może to nam zaszkodzić)... nie bez przyczyny np. w AA jednym z założeń niezbędnych jest poddanie się w swej bezradności wobec nałogu jakiejś sile wyższej (np. Bogu)... jest w tym pewna mądrość że człowiek sam z siebie nie jest w stanie uzyskać prawdziwej wolności bo zawsze będzie wybierał przyejmność (i nie będzie w stanie rozpoznać gdzie jest granica niebezpiczna dla siebie czy innych)
--> naia
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty zastanawiałam się nad podejściem Jaszy do kobiet. Co wioska, to kochanka;) I powtórzę się: wg mnie Singer miał skrzywiony obraz kobiet;)
Przemiana "ze skrajności w skrajność" może budzić wątpliwości, ale Jasza jest tak niezdecydowany, że zaczyna mi to do niego pasować;) Ale naturalnie zamurowanie i tak pozostanie ucieczką.
Myślisz, że Jasza się nie nawrócił? W końcu sporo czasu spędził na nauce, czytaniu ksiąg, dyskusjach z rabinami, a więc wrócił do wiary. Wybrał ekstremalną ścieżkę wiary, ale takich pustelników historia już znała;)
--> przynadziei
OdpowiedzUsuń--> zacofany.w.lekturze
Ad 4
Nie uważam, że Singer atakował Polaków (choć ponoć często zarzucano mu antypolskie wątki w twórczości), ale że przedstawił ich (nas) w dość tendencyjny sposób. Nawet biorąc pod uwagę koloryt i wiecznie obecne antysemickie nastroje, zdarzali się chyba tolerancyjni Polacy?;) U Singera jest bodaj jeden sprawiedliwy - Wolski;)
--> naia
OdpowiedzUsuń--> przynadziei
Myślę, że naia ma sporo racji w kwestii braku ukojenia. Nie wiemy tak naprawdę, czy końcowy list od Emilii stanowił dla Jaszy oznakę całkowitego odpuszczenia grzechów czy też dalej miał wyrzuty sumienia wobec innych.
Można całkowicie poddać się woli Boga (jakiegokolwiek) i Jasza tak właśnie zrobił - patrz cytat w jednym z wcześniejszych komentarzy. Ja bym była jednak ostrożna - historia uczy, że ekstremizmy zazwyczaj źle się kończą;)
ja się zgadzam że ta przemiana nie była pełna i nie dała mu pełnego szczęścia. ale dała mu ukojenie w takim sensie że bez tego by zwariował albo zginął. Bóg był dla niego jedyną ucieczką jaką widział - może dobrze że mimo swej "pokuty" nie wybaczył sobie do końca. Ale gdyby nie wiara? co by z nim było?
OdpowiedzUsuńw tym sensie znalazł częściowe ukojenie
@Czytanki.anki: Jasza po prostu obracał się w takich kręgach, w których antysemityzm był mocniejszy, jak sądzę. Lumpenproletariat, biedota miejska, margines.
OdpowiedzUsuńErrata: może nawet nie tyle był mocniejszy, co dobitniej i bardziej wyraziście manifestowany. Profesor antysemita pewnie nie krzyczałby za Magdą "żydowska dziwka", a kuchta jak najbardziej:P
OdpowiedzUsuńPytanie 1
OdpowiedzUsuńNiedługo po tym, jak Ania zaproponowała powieść Singera jako lekturę klubową, napisałam, że o tej książce powinno się dyskutować w kawiarni na Starym Mieście w Lublinie. Okazało się jednak, że nie ma znaczenia, gdzie będziemy o niej rozmawiać, bo Lublina w niej praktycznie nie ma, na co zwracacie uwagę w poprzednich komentarzach. Tak naprawdę ta historia mogła zdarzyć się wszędzie. Może przez taki brak realiów Singer chciał podkreślić jej uniwersalność?
Drugi zawód dotyczy tego, że choć Jasza w rozmowach z Emilią odwołuje się do Kopernika, świat tej powieści jest w moim odczuciu bardzo płaski, a nie widzę też większej głębi w samej powieści. Dotyczy to również portretów postaci. Jasza ma być z założenia bohaterem bardzo kontrowersyjnym: Wciąż grał jakąś inną rolę. Był kłębowiskiem osobowości: wierzący i heretyk, dobry i zły, fałszywy i szczery. Potrafił kochać wiele kobiet jednocześnie. Oto gotów jest zaprzeć się swej religii, a jednak znalazłszy stronę wydartą ze świętej księgi zawsze ją podnosi i przyciska do ust. (s.46) Tak naprawdę jednak po kilkunastu stronach staje się raczej przewidywalny.
Zastanawiam się, na ile ta płaskość bohaterów jest wynikiem zaniedbania autora, a na ile zabiegiem celowym: uważam, że ta historia nawiązuje wyraźnie do opowieści łotrzykowskich, a tam celem jest opowiedzenie zajmującej historii, a nie tworzenie skomplikowanych portretów.
Plusy tej powieści to wspominane już poczucie humoru, wartka akcja. Książka jest łatwa w odbiorze i czyta się ją szybko, co też już zostało odnotowane w komentarzach. Lapidarność języka mi nie przeszkadzała, choć tych urokliwych fragmentów (ten o rosie piękny) mogłoby być więcej.
Czytając tę powieść odniosłam wrażenie, że początek jest zdecydowanie lepszy, ale nie dlatego, że dzieje się w Lublinie. :) Od momentu, kiedy Zewtel przyjeżdża do stolicy, coś mi zaczęło zgrzytać. Uważam, że opowieści Singera trochę zabrakło płynności w części warszawskiej. Epilog jest zdecydowanie lepszy.
Chęć sięgnięcia po kolejne książki Singera jest u mnie umiarkowana.
Pytanie 2
OdpowiedzUsuńNa mnie hipnotyzm Jaszy szczególnie nie działał. Gdyby nie szczypta humoru, jaką Singer dodaje do jego wizerunku (Nigdy nie rozumiał, jak ludzie mogą mieszkać w jednym miejscu i spędzić życie z jedną kobietą, nie wpadając w melancholię., s. 35), byłby wręcz antypatyczny.
Magia, urok, hipnotyzm – na pewno, ale za tą czarodziejską fasadą krył się samolubny pragmatyzm: wszystkie zafascynowane nim panie spełniały w jego życiu bardzo konkretne zadania. Układ przypominał świetnie zorganizowane przedsiębiorstwo, w którym wszystkie kobiety pełniły funkcję trybików. Rzecz jasna robiły to na własną prośbę.
Odniosłam wrażenie, że sam Singer Jaszę polubił i nawet gdy stawia go w złym świetle, sztukmistrz ma dużo uroku i bylibyśmy w stanie wiele mu wybaczyć.
Z panią Emilią dobrali się jak w korcu maku. :) Nie chciałabym powtarzać Waszych spostrzeżeń: ja też uważam ją za lodowato zimną manipulatorkę.
Pytanie 3
OdpowiedzUsuńPrzejawy przemiany duchowej Jaszy zostały przedstawione w sposób groteskowy i odnoszę wrażenie, że Singer puszcza do nas oko. List pani Emilii to mistrzostwo świata w dziedzinie mącenia w umyśle i choć zakończenie jest otwarte, moim zdaniem wszyscy potrzebujący wsparcia od tamtej chwili musieli kierować swe kroki gdzie indziej. :)
Przypuszczam, że pani Emilia ustabilizowawszy swoją sytuację materialną, postanowiła wprowadzić odrobinę magii do swego nudnego życia. :) Czy Jasza odpowiedział na ten syreni zew? Moim zdaniem tak.
Pytanie 4
OdpowiedzUsuńTemat został już przez Was omówiony dość szeroko, więc dorzucę tylko to, że Jasza nie mógł występować w teatrze letnim w warszawskim Ogrodzie Saskim, jako Żyd miał tam wręcz wstęp wzbroniony (s.59), co świadczy o tym, że to były jednak dwa różne światy. Według pani Emilii w innych częściach Europy nie przestrzegano już takich restrykcji.
Z tym zakazem wstępu to coś mi nie gra. Tu: http://www.warszawska.info/parki/ogrod_saski-historia_dawna.html jest opis z epoki, spróbuję jeszcze coś znaleźć:)
OdpowiedzUsuńok, już mam, niezawodna JOR w "Korczaku" napisała (s. 54): "W Ogrodzie Saskim w bramach stali dozorcy, którzy pilnowali wejścia. Nie wpuszczali ludzi "niższego stanu", źle ubranych, podchmielonych, Żydów w chałatach, uliczników".
OdpowiedzUsuńPytanie 5
OdpowiedzUsuńUważam, że jest moralistą, wręcz przesadnym. To zdecydowanie jest historia z morałem, nad którą unosi się smrodek dydaktyczny. Zło zostaje ukarane, bohater uświadamia sobie swoje błędy.
Gdyby nie groteskowe akcenty w epilogu i możliwość wymyślenia własnej wersji zakończenia "Sztukmistrz z Lublina" przypominałby bajeczkę pana Jachowicza o Jaszy, który narozrabiał, a potem cudownie się nawrócił.
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńMnie ta informacja nie mieściła się w głowie. :( Pani Emilia podkreśla, że to tylko u nas, w Europie już nie.
To musiał być poważny zakaz. Pokazy sztukmistrza robiły przecież furorę, a i tak nie pozwolono mu tam wystąpić.
Dzięki za informację z "Korczaka", JOR jest rzeczywiście niezawodna! :)
Ciekawy ten tekst z Ilustrowanego Przewodnika: "Dom parterowy z facyatką mieszczący kancelaryę" i inne atrakcje. :) Interesujące też ryciny.
Skoro to mówiła Emilia, to za grosz bym jej nie wierzył, cały czas wyolbrzymia problemy w Warszawie, cały czas podkreśla, że na Zachodzie byłoby Jaszy lepiej - chyba oczywiste, dlaczego to robi. Mam wrażenie, że Jasza był całkiem zadowolony ze swojego życia, swoich kontraktów i pieniędzy, póki ona nie zaczęła podbijać mu bębenka:P Poza tym Jasza nie chodził w chałacie, więc do Saskiego wszedłby bez problemu:D
OdpowiedzUsuńPytanie 6
OdpowiedzUsuńPoza ważnymi tematami, które zostały już przez Was wyżej wymienione, moim zdaniem to jest książka o odpowiedzialności za uczucia, jakie budzimy w innych ludziach, a raczej konsekwencjach braku tej odpowiedzialności. W sielankowym, chwilami zabawnym krajobrazie tej opowieści samobójstwo Magdy jest jak lej po bombie. Uważam, że opis jej wyglądu i zachowania tuż przed tragedią wyraźnie wskazuje na to, że była w ciąży, co czyni to wydarzenie jeszcze straszniejszym.
Prosta dziewczyna z półświatka jest jedyną bohaterką "Sztukmistrza z Lublina", która nie godzi się na świat oparty na kłamstwach i zdradach.
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńObsesyjnym marzeniem pani Emilii, usprawiedliwianym chorobą Haliny, był wyjazd do Włoch, więc podkreślanie wad stolicy rzeczywiście było w jej interesie. :)
Singer pisze: "Jako Żyd miał tam wstęp wzbroniony", tyle, że tu chyba chodzi bardziej o możliwość intratnych występów niż promenowanie po alejkach.
Podbijanie bębenka było intensywne, bo tam chodziło nie tylko o leczenie, ale była mowa o zakupie domu we Włoszech. Wymagania pani Emilii nie były skromne. :)
Masz rację z tym zakazem, aczkolwiek sądzę, że jako prowincjusz i Żyd Jasza raczej miałby trudności z przebiciem się przez teatralną sitwę niż przez jakieś zakazy administracyjne:) Jak na ubogą wdowę faktycznie pani Emilia miała zadatki na kobietę luksusową:) Wspomnę na marginesie,że moja ulubienica Palmira też od wielbicieli żądała willi we Włoszech:D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńJasza korzystał z usług profesjonalnego menadżera i dostawał zaproszenia z Rosji, więc wydaje mi się, że może jakieś widoki na występy w Ogrodzie Saskim jednak były.
W kwestii pani Emilii zastanawiam się nad jeszcze jednym problemem. Przypuszczam, że afrodyzjakiem była dla niej sława. Kiedy sztukmistrz był na topie, romans kwitł. Kiedy na horyzoncie pojawiły się problemy, znajomość zanikła. Potem Jasza stał się postacią kultową, rozrywaną wręcz, i dziwnym trafem w pani Emilii dojrzało pragnienie napisania do niego listu. Chyba miała parcie na szkło. :)
Nie zdziwiłabym się, gdyby Palmira była kuzynką Emilii, mają sporo wspólnego. :)
--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńMasz rację, taka sama refleksja naszła mnie jakiś czas temu: Jasza obracał się w specyficznym środowisku, które nie musiało grzeszyć tolerancyjnością;)
--> Lirael
OdpowiedzUsuńAd 1
Odetchnęłam;) Już się bałam, że tylko mnie brakło tu głębi. Całkowicie zgadzam się z Tobą co do portretów psychologicznych - są wybrakowane, niestety.
I mimo, że nie jestem z Lublina, brakło mi tego miasta w powieści. Równie dobrze mógł to być "Sztukmistrz z Biłgoraju";).
Ad 2
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja uwaga odnośnie sympatii Singera dla postaci Jaszy. Coś w tym jest - chyba nawet chciał, żeby czytelnik jednak lubił Jaszę;)
Widzę, że chyba tylko we mnie Emilia nie wzbudza tak silnej niechęci jak u innych. Ale się uwzięliście na biedną wdowę;) A na serio: ówczesna kobieta (zwłaszcza z dzieckiem) MUSIAŁA mieć męża, który by ją utrzymywał, takie były realia.
--> Lirael
OdpowiedzUsuńAd 5
Wyczuwam u Ciebie irytację powieścią;) Dobrze, że krótka i szybko się czyta. Osobiście lubię, kiedy książki mnie w jakimś stopniu bulwersują;).
Ad 6
Bardzo ciekawe spostrzeżenie dot. Magdy. Zaskoczyła mnie jej agresja, w końcu wcześniej wiele Jaszy wybaczała. I to uduszenie zwierząt...
--> Lirael
OdpowiedzUsuń--> zacofany.w.lekturze
Bardzo ciekawe doniesienia dot. wstępu dla Żydów, dziękuję.
Ależ się pastwicie nad tą Emilią! Ale macie rację - sława Jaszy chyba ją ekscytowała, co patrząc na dzisiejszych celebrytów i ich fanki nie dziwi. Bycie na świeczniku zawsze ma urok.
@Lirael: zaskoczyłaś mnie tą tezą o ciąży Magdy, zauważenie tego chyba jednak damskiego oka wymagało, ja sądziłem, że się po prostu dziewczyna gryzła panią Emilią.
OdpowiedzUsuń@Ania: oczywiście, że kobieta ówczesna powinna mieć męża, ale na co Emilii taki Jasza? Nie ta sfera, nie to wyznanie, żonaty, mogła mieć dowolnego wdowca spośród znajomych męża (jak się okazało na koniec). Więc tylko zainteresowanie czysto materialne, bo chyba jej nawet nie pociągał seksualnie za bardzo.
Mam wrażenie, że Magda zabiła zwierzęta, bo czuła, że ich stratę Jasza odczuje boleśniej niż jej odejście:(
--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że jak wiele innych kobiet Emilia też uległa czarowi Jaszy. Hipnoza, nie hipnoza, jakoś na te babki działał;)
Tak, myślę, że Magda wiedziała, jak dokuczyć Jaszy;(
@Ania: ja bym powiedział, że to on uległ jej czarowi i ten czar tak malowniczo prysł w pewnym momencie. Jemu się wydawało, że to on zdobywa i kontroluje sytuację, ale w rzeczywistości to ona go prowadziła za rączkę i podsuwała rozmaite pomysły. Wydaje mi się, że te jego rozmyślania religijne, to też sprawka jej pomysłu ze zmianą wyznania. I nagle się okazało, że obojętny religijnie Jasza jest zbyt głęboko związany ze swoim żydostwem, żeby ot tak z niego zrezygnować.
OdpowiedzUsuń--> zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńCiekawa hipoteza. Niebezpodstawna zresztą;) Ale tak sobie myślę: skoro go prowadziła za rączkę, to chyba nawet zaślepiony Jasza mógł się spodziewać, że Emilia nie pochwali kradzieży? A jednak on, który jako człowiek bez zasad nie akceptował przestępstw, sam wpadł na takie rozwiązanie problemu. I na dodatek przyznał się jej do tego.
Mam wrażenie, że on zaczął przeglądać na oczy i chciał tym wyznaniem doprowadzić do jakiegoś rozwiązania sytuacji - i doprowadził.
OdpowiedzUsuń~ Ania
OdpowiedzUsuńNie nazwałabym mojego uczucia irytacją, raczej niespełnieniem nadziei.
Niestety, to prawda, pani Emilia nie wzbudziła mojej sympatii. Oczywiście współczuje jej wdowieństwa, ale uważam ją za osóbkę bardzo przebiegłą.
Sytuacja wdowy z dzieckiem była trudna, ale zauważ, że ona nie planuje jak związać koniec z końcem tylko opracowuje projekt nabycia nieruchomości we Włoszech. :)
~ zacofany.w.lekturze
Może w sprawie ciąży Magdy nadinterpretację, ale odniosłam takie wrażenie.
Emilia przy pozorach intelektualistki (Towiański, Norwid, etc) stosuje prymitywne sztuczki, żeby go sobie owinąć wokół palca.
W tej scenie, w której Jasza przyznaje się Emilii, że to on próbował dokonać kradzieży, podkreślone jest to, że działa podświadomość, że to wyznanie ma miejsce tak jakby poza nim, bez jego woli, nawet wini o to dybuka. :)
@Lirael: Twoja interpretacja ma sens, co innego być porzuconą kochanką akrobaty, a co innego porzuconą z dzieckiem. Z pierwszym być może Magda jakoś by się uporała, pewnie Jasza by dorzucił to i owo na pociechę.
OdpowiedzUsuń--> Lirael
OdpowiedzUsuńZgadza się: Emilia planuje zakup willi, bo jest świecie przekonana o zamożności Jaszy. Włochy wybrała m.in. ze względu na zdrowie córki i ew. rozwój kariery Jaszy. Ale masz rację, przyszłość chce budować za cudze pieniądze.
Dlaczego pozory intelektualistki?;) Ona chyba nie udawała uczonej kobiety, a to, że była oczytana i lubiła podyskutować o Schopenhauerze, nie jest złe. Zresztą po co miałaby udawać? Żeby zaimponować Jaszy? Raczej nie - zajmował się sztuczkami, nie filozofią i to on, musiał dorównać do jej poziomu.
Pamiętam scenę, o której piszesz. Dybuk itp. to już dla mnie za wiele, jeśli idzie o rozdarcie Jaszy;) No ileż można się cackać z samym sobą!;) Najwyraźniej Jasza sam nie wiedział, czego chce.
Zacofany.w.lekturze -
OdpowiedzUsuńdla mnie numerem jeden jest "Dwór" i "Spuścizna".
Polecam.
Czytanki.anki -
bardzo proszę :)Myślę, że bardziej właściwy będzie czas przeszły: "czytało". Gdy się faktycznie przeczyta wszystko Singera widać w jego prozie pewną powtarzalność. Jak u Konwickiego. Dlatego po pewnym czasie czytelnik ją porzuca.
pozdr.
@The_book: dzięki, te dwie niegdyś czytałem:)
OdpowiedzUsuń--> the book
OdpowiedzUsuńPorzuca się, porzuca. Dodam do tej grupy Remarque'a.
--> zacofany.w.lekturze
Przejrzałam "Szatana w Goraju" (nie z Goraju, jak wcześniej pisałam) i wygląda na to, że sporo tam żydowskiej obyczajowości.
@Ania: dzięki, zajrzę, jeśli mi w ręce wpadnie.
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna rzecz mnie zastanawia. Kiedy Jasza wraca do domu po pechowym włamaniu, Magda jest rozwścieczona. Przed zrobieniem mu kompresu używa trzech wyzwisk: "Szumowina! Dziwkarz! Morderca!"(s. 126), co mnie zastanowiło, bo przecież przy całej swojej grzesznej naturze, sztukmistrz aż takiego czynu nie popełnił. Chyba, że Magda już wtedy podjęła decyzję o swojej przyszłości. :(
~ Ania
Nic na to nie poradzę, ale w intelektualnych pasjach pani Emilii wyczuwam fałszywe nuty. Dla mnie też zaskakujący jest jej związek z profesorem. Odnoszę wrażenie, że była parweniuszką, która chciała sobie dodać uroku za sprawą modnych nazwisk i terminów, ale oczywiście opieram się na wrażeniach i przeczuciach, nie faktach. :) Mimo słodyczy, w jaką autor spowija portret pani Emilii, nie polubiłam jej.
--> Lirael
OdpowiedzUsuńMoże Singer się zapomniał w epitetach? A może to był celowy zabieg mający pokazać zapamiętanie Magdy? Trochę dziwne oskarżać kogoś o morderstwo przed samobójstwem.
Ja też nie polubiłam Emilii, ale też nie znielubiłam jej. Antypatię wzbudzała we mnie natomiast Zewtel, jeszcze z okresu Piasków oraz matka Magdy.
@Lirael: też zwróciłem na to uwagę, ale uznałem, tak jak Ania, że się zapamiętała w inwektywach. Może jednak faktycznie rzuciła mu w twarz, że to ją zamordował (i domniemane dziecko).
OdpowiedzUsuń~ Ania
OdpowiedzUsuńMatka Magdy jest rzeczywiście odpychająca, natomiast Zewtel odebrałam jako osobę bardzo naiwną. Nie wiedzieć czemu, gdybym miała zaproponować obsadę do adaptacji filmowej "Sztukmistrza z Lublina" w jej przypadku miałabym najmniejsze wątpliwości: Renée Zellweger. :)
~ zacofany.w.lekturze
Magda mi nie wygląda na osobę łatwo wpadającą w szał. Przypuszczam, że ten "morderca" nie jest jednak pustym słowem. :(
@Lirael: owszem, nie była głupia i widziała, co się dzieje. Milczała i tłumiła to w sobie, zapewne z rozsądku wpojonego przez mamusię, ale w końcu wybuchła.
OdpowiedzUsuń--> Lirael
OdpowiedzUsuńFaktycznie Renee Z. byłaby niezła. Dla mnie Zewtel była ordynarna i nieżyciowa;(
Co do wybuchu Magdy - wciąż nie pasuje mi to słowo "morderca" wykrzyczane w gniewie. W moim odczuciu Magda była osobą dumną i bardziej w jej stylu byłoby się zabić bez żadnych sugestii. Ale to moje wyobrażenie postaci, a tu jak wiadomo, odbiór jest b. indywidualny i właściwej interpretacji nie ma;)
Przychylając się do wersji Lirael o ew. ciąży, tłumaczę sobie zachowanie Magdy zaburzeniami hormonalnymi charakterystycznymi dla odmiennego stanu;)
monia-w2:
OdpowiedzUsuńWitam,
wiem że grubo po czasie (wszystko przez urlop), ale mam nadzieję, że można jeszcze przyłączyć do dyskusji. Od długiego juz czasu podczytuję przeróżne blogi książkowe i gdy na jednym z nich znalazłam informację o klubie czytelniczym od razu stwierdziłam że to coś czego długo szukałam.
"Sztukmistrza" czytałam w swoim życiu dwa razy - pierwszy na fali fascynacji kulturą żydów w Polsce, a drugi raz specjalnie do udziału w tej dyskusji, dlatego też żal by mi było przepuścić okazję skomentowania tutaj tej lektury.
ad.1:książka jest napisana lekko i ciekawie. Może rzeczywiście nie ma ona - jak pisaliście - głębi na miarę Nobla, ale też nie zanudza czytelnika. Jest może jeden moment, który przy drugim podejciu wydał mi się męczący - to opis nocy, kiedy Jasza próbuje dokonać kradzieży. To dla mnie jeden ż tych momentów gdy czytelnik "męczy się" razem z bohaterem i ma ochote mu powiedzieć:"otrząśnij się - nie pakluj sie w te kłopoty"
ad2: Jasza - pomimo swojego niezdecydowania i "dziewczyny w każdym porcie" - daje sie lubić. Zgadzam się, że lubił go prawdopobnie również sam autor. Prawdopobnie to dzięki takiemu uformowaniu głównej postaci przez autora,temu "puszczeniu oka" do czytelnika możemy lubić Jaszę, pomimo, iż moralnie go potępiamy.
ad3: cóż... przemiana duchowa Jaszy jest dość ekstremalna, ale chyba po prostu takiego typu to człowiek - przechodzi ze skrajności w skrajność. Napewno wstrząsnęła nim smierć Magdy, ale czy w związku z tym trzeba się było dać zamurować - no nie wiem. Przychylę się do zdania że jest to raczej ucieczka, potrzeba zostawienia pewnych spraw za sobą niż głębokie religijne nawrócenie - mimo wszystko
ad4:zgadzam sie że jedyną chyba pozotywna postacią ze świata gojów jest impresario Wolski. Matka Magdy - wpychająca własną córkę do łóżka sztukmistrza - po prostu potworność. I niestety przyłączam sie do chóru osób nielubiących Emilii ;> pewnie głównym powodem jest mimo wszystko bijący z tej postaci materializm. Przyznaję iz jest ona jedyną postacią kobiecą, która nie dała się Jaszy omotać, i co więcej sama go "zahipnotyzowała" - może wpływ na to miał fakt że chyba jako jedyna trzymała go na dystans.Jednak jej "roszczeniowa postawa" (zmiana wyznania, dom we Włoszech itd.) nie budzą sympatii.
Na marginesie - wspaniale było czytac wasze dyskusje o tym czy Jasza mógł wystepować w Ogrodzie Saskim czy nie - ile ciekawych informacji.
ad5:jednak moralitet - bo pomimo zawieruchy uczuciowej Jaszy, Singer ciągle wplata w treść odniesienia do religii i do wiary przede wszystkim. Przemiana Jaszy ma nie tylko charakter moralny, ale i religijny - motyw nawrócenia, studiowania ksiąg.
ad6:dla mnie jest to książka o poszukiwaniu - poszukiwaniu siebie. i o tym że jednak ciężko odciąć sie zupełnie od wiary, w której zostaliśmy wychowani (pomimo pozornego ateizmu ciężko Jaszy zmienić wyznanie dla Emilli), że jednak ma to wpływ na nasze zachowanie, daje poczucie przynależności do jakiejś grupy.
--> monia-w2
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, że po czasie;) Chętnie przeczytałam Twoje uwagi.
Ad 1
Wydaje mi się, że Twoje odczucia dot. opisu kradzieży (do której nie doszło;) świadczą o umiejętnościach autora. Skoro Ty się męczyłaś (ja też;), to najwyraźniej pisarz dobrze oddał wewn. walkę Jaszy. Mnie także w innych momentach dobijało jego niezdecydowanie.
Ad 2
O tak, Jasza daje się lubić!;) Nie dziwię się jego wielbicielkom;) Masz rację, autor ewidentnie go lubił. Może dlatego nie potrafię Jaszy potępić. Mam tylko żal o to, że nie mógł się zdecydować, czego właściwie chce.
Ad 3
Podobnie widzę tę kwestię - jako ucieczkę. Ale wierzę w jego nawrócenie, za dużo czasu poświęcił na nauki, dyskusje z rabinami itp., żeby to był tylko kaprys albo krótkotrwała odmiana. Powiedziałabym nawet, że zbytnio wziął sobie do serca (albo rozumu) nauki;)
Ad 4
Biedna Emilia;) Chyba to jej najbardziej się oberwało, a nie Jaszy;).
Dla mnie informacje o występach w Ogrodzie Saskim również były odkrywcze. Na Lirael i zacofanego.w.lekturze zawsze można liczyć pod tym (i nie tylko) kątem;)
Ad 5
Mnie też się zdaje, że to powieść z przesłaniem, na dodatek - lekko umoralniającym.
Ad 6
Podoba mi się, co napisałaś o trudnościach z odcięciem się od korzeni. Nikt z nas chyba wcześniej nie postawił tej kwestii tak jasno.
Podziękowania za uwagi i zapraszam ponownie;)
monia-w2:
OdpowiedzUsuń->czytanki.anki
Dziękuję bardzo za twoje uwagi i odzew na mój komentarz.
Gratuluję pomysłu na bloga i na klub czytelniczy - to jest coś czego mi brakowało. Do tej pory podczytywałam tylko blogi książkowe (sama jeszcze nie mam odwagi prowadzić własnego)ale wreszcie znalazłam miejsce gdzie można podzielić się z innymi uwagami o lekturze.
Teraz z radością zabieram się za "Konające zwierzę". Pozdrawiam
Ależ to ja dziękuję za udział i miłe słowa. I cieszę się bardzo, że chcesz porozmawiać także o następnej lekturze. Miło będzie Cię gościć.
OdpowiedzUsuńTwój przykład pokazuje, że każdy może coś ciekawego zauważyć, coś, co umknęło innym;) Pozdrawiam;)
Mały, gorzki appendix do dyskusji.
OdpowiedzUsuńDziś rano w Radiu Lublin usłyszałam informację o tym, że mieszkańcy Biłgoraja protestują przeciwko nazwaniu jednej z ulic imieniem Singera. Mieszkańcy Biłgoraja, z którego pochodziła rodzina jego matki, w którym mieszkał przez cztery lata (1917-1921).
Przyczyny protestów nietrudne do odgadnięcia. Ręce mi opadły. :(
Zacytuję klasyka: zgroza! zgroza!
OdpowiedzUsuńAż się wierzyć nie chce.