środa, 19 października 2011

Zgrzebło z żelaza

Anna Świrszczyńska

Zgrzebło z żelaza


Dziś nie przychodź do mnie.
Gdybym uchyliła drzwi,
nie poznałbyś mojej twarzy.
Bo dziś u mnie remanent i kapitalny remont,
bilans doroczny,
wielkie pranie.
Generalna próba końca świata
w mikrokosmosie.

Zgrzebłem z żelaza
szoruję ciało aż do kości.
Zdjęłam z kości skórę, wisi obok,
gołe wnętrzności dymią,
drgają gołe żebra,
a tu sąd,
wysoce wysoki trybunał
idzie sądzić w trybie doraźnym.
Wszystkie wyroki
skazujące.

Sądzi mózg i oczy wyjęte z czaszki,
grzeszną nagość miednicy
i zębów bez dziąseł,
płuca nieczyste, leniwe golenie.

O, ciężko się dzisiaj trudzę,
zgrzebłem z żelaza
szoruję ciało aż do kości,
kość aż do szpiku.
Chcę być czystsza niż kość.
Chcę być czysta
jak nicość.

Sądzę, wykonuję wyroki,
dygocę z przerażenia,
skazanka i upracowany kat.
Robię bilans, pocę się
krwawym potem.

Więc nie przychodź dziś do mnie.
Nie kupuj kwiatów. Szkoda forsy.


7 komentarzy:

  1. Na mnie działa tak samo od chwili pierwszego przeczytania;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie czytuję poezji, ale ten wiersz do mnie bardzo przemawia...:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama też rzadko czytuję poezję, choć próbuję to zmienić;) A wiersz wyjątkowo mocny.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak miło ujrzeć poezję na blogu :) szczególnie Panią Ironistkę Świrszczyńską :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fakt, Świrszczyńską rzadko się czyta. Mnie o niej przypomniała ostatnia płyta Agi Zaryan;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak z innej beczki... Czytałaś... http://wyborcza.pl/1,75480,10514223,Wiersze_to_wielkie_swinstwo.html ??

    OdpowiedzUsuń