piątek, 9 listopada 2012

Grudniowe spotkanie Klubu Czytelniczego

Ostatnią w tym roku lekturą Klubu Czytelniczego będzie "Busz po polsku" Ryszarda Kapuścińskiego. To pierwsza książka tego autora (z 1962 r.) i jedyna w całości dotycząca Polski. Zamieszczone w niej reportaże ukazywały się w latach 1958-1961 na łamach Polityki. Ich bohaterami są tzw. zwykli ludzie: emerytki, robotnicy, student, inżynier, żołnierze.


Mam nadzieję, że "Busz po polsku" będzie dobrą okazją do rozmowy o reportażu w ogóle. Gatunek literacki od kilku dobrych lat bardzo popularny, warto i o nim podyskutować. Na zachętę dodam, że książka liczy zaledwie 130 stron.;)


Początek spotkania - 7 grudnia 2012 r. (piątek).

Zapraszam serdecznie.;)


28 komentarzy:

  1. To już trzecia z kolei klubowa lektura, która mnie cieszy:)) Chętnie sobie przypomnę i skonfrontuję z moim aktualnym spojrzeniem na reportaż, gdyż od czasu kiedy ostatni raz miałam tę książkę w rękach sporo się wokół zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie cieszy Twoja radość.;)
      Piszesz: aktualne spojrzenie na reportaż i już mnie zaintrygowałaś.;)

      Usuń
    2. A bo ja bardzo cenię tę formę literacką; jest mi w jakiś sposób bliska, gdyż tylko nią próbowałam się parać podczas mojego krótkiego quasi-dziennikarskiego epizodu (pisanie newsów do serwisów radiowych pomijam). Niby w dobrym reportażu zawsze chodzi o to samo, czy 50 lat temu, czy teraz, ale środki wyrazu, z jakich korzystamy bardzo się zmieniły.
      16-17 listopada wybieram się na spotkanie z Hugo-Baderem, więc może będę miała jeszcze parę "złotych rad" od kogoś, kto bywa z Kapuścińskim porównywany:)

      Usuń
    3. Widzę, że będzie ciekawie. Możesz mieć zupełnie inne spojrzenie na reportaż.;)
      Liczę na relacje ze spotkania z Hugo-Baderem. Nie przepadam za nim, ale może coś ciekawego powie.;)

      Usuń
    4. A ja go lubię (przy pełnej świadomości kontrowersji, jakie może budzić). Lubię ludzi, którzy lubią innych ludzi, a on taki jest. A że trochę pajacuje i czasem może zmyśla? Cóż, nobody's perfect:P

      Usuń
    5. Dotknęłaś sedna sprawy jak dla mnie - może zmyśla.;) Ale gdyby trafił się na spotkaniu w okolicy, pewnie poszłabym go posłuchać.

      Usuń
    6. Ja idę głównie jako wampir energetyczny - zamierzam wyssać z Hugo-Badera trochę fantazji i radości, bo coś ostatnio uwiędłam. Ale teraz będę miała i dodatkową motywację:)
      Wracając jednak do zmyślania: jeśli się o nim wie, to cóż stoi na przeszkodzie, by po prostu podelektować się soczystymi zdaniami i dać się porwać opowieści? Wobec Kapuścińskiego wszak postawiono podobne zarzuty, ale nie odmawia mu się innych zasług.

      Usuń
    7. Fakt, takie spotkanie może być ożywcze. Ostatnio tak miałam z Vargą - serce rośnie, jak się posłucha takiego gościa.
      Soczyste zdania - owszem. Wystarczyło otworzyć wczoraj "Busz po polsku" i było pięknie od pierwszego zdania.

      Usuń
    8. Oj, Vargi też bym posłuchała. Niestety, coś go na północ nie ciągnie, więc zostaje mi tylko coczwartkowy DF (dziś rano czytałam wczorajszy felieton, który idealnie współgra z nastrojami, jakie z rosnącym osłupieniem obserwuję od kilku dni na niektórych blogach).

      Czy dobrze pamiętam, że pierwsze wydania "Buszu..." różnią się nieco treścią od nowszych?

      Usuń
    9. Varga był w Elblągu, to może i do Ciebie kiedyś zawita? DKK mógłby go zaprosić.
      Zajrzałam do rzeczonego felietonu (przedwczorajsza dzisiaj jestem;), temat nośny, że tak powiem. Wypowiedzi niektórych blogerek (bo to głównie panie o Ł. walczą) i mnie wbijają w stan najwyższego osłupienia.;(

      W późniejszych wydaniach "Buszu..." jest tekst wspomnieniowy RK o czasach dzieciństwa pt. "Ćwiczenia z pamięci", ale będę trzymać się samych reportaży.

      Usuń
    10. Tego wspomnieniowego tekstu to chyba nie czytałam. Co gorsza, nie pamiętam które wydanie "Buszu..." mam w domu, ale coś mi świta, że nowe, bo stare "wyszło".

      DKK raczej Vargi nie zaprosi, bo sądząc po dotychczasowych lekturach skład mają raczej konserwatywny i idą w literaturę kobiecą, do której tego autora nijak zaliczyć się nie da.
      Gdyby nie te wypowiedzi na blogach, to sama z siebie nie wiedziałabym nawet że temat jest nośny na tyle, żeby poświęcić mu felieton. Sama uznałabym chyba prymat zasady "nie rusz ..., bo śmierdzi", ale może trzeba tak jak Varga?

      Usuń
    11. Moje wydanie "Buszu..." jest z 1979 r. bodajże.;)
      No tak, jeśli członkowie (członkinie) DKK są konserwatywni, to z Vargą im raczej nie po drodze, choć cuda się zdarzają.;) Mnie zaskoczyła duża grupa osób w wieku emerytalnym na ww. spotkaniu, drugą połowę słuchaczy stanowili ludzie w wieku ok. 35 lat.
      Varga już kilka razy pisał chyba o Łysiaku? On często toczy boje z felietonistami UważamRze, podziwiam jego wytrwałość. Zasada "nieruszania" jest mi b. bliska.;) Zwłaszcza że w tym przypadku to chyba walka z wiatrakami.

      Usuń
  2. Reportaż tak, ale Kapuściński? Cesarzem mnie wynudził do cna, ale dobra, dam mu drugą szansę:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Padło na ten zbiór, bo jest dobry objętościowo, a poza tym może warto zobaczyć, jak RK pisał we wczesnych latach? Od razu zaznaczam, że nie jestem zagorzałą fanką Kapuścińskiego.;)

      Usuń
    2. Moi drodzy jako zagorzała i bezkrytyczna fanka RK muszę zaprotestować. BZW jak to, Cesarz cię znudził? Dlaczego, dlaczego? ;)
      Ryszard i jego "Busz po..." to mistrzostwo świata. Rysiu daje rade :)
      Chętnie zatem przyłączę się do dyskusji :)

      Usuń
    3. The-book: czemu mnie znudził? Bo chyba był nudny:)) a do dyskusji się włączę, nawet nabyłem sobie właśnie Busz. Mam nadzieję, że Kapuściński zaściankowy będzie barwniejszy od afrykańskiego:P Znam Twój entuzjazm wobec RK i liczę, że drzazgi będą latać w powietrzu:))

      Usuń
    4. @ the book

      Miło będzie Cię gościć.;)

      @ ZWL

      Dziękuję, że jednak dałeś się skusić i nawet poniosłeś z tego tytułu pewne koszty.;) Moim zdaniem Kapuściński prowincjonalny jest ciekawszy od afrykańskiego. Czy "Cesarza" można w ogóle uważać za reportaż?;)

      Usuń
    5. W imię rozszerzenia własnych horyzontów umiarkowane koszta zawsze jestem gotów ponieść:)) Mnie Cesarz kojarzył się z jakąś prozą poetycką nadmiernie, pewnie grzeszę teraz okropnie. No ale nie podszedł mi zupełnie.

      Usuń
    6. Pięknie toi określiłeś - proza poetycka.;) Przychylam się do Twojej opinii.

      Usuń
    7. A ja od prozy poetyckiej to się staram trzymać z daleka:) Liczyłem na jakieś krwawe opisy brutalności tyrana i takie tam, stąd może rozczarowanie:)

      PS. Widzę, że mogłem sobie zakup darować: http://kapuscinski.info/category/busz-po-polsku reportaże z Buszu i recenzje

      Usuń
    8. Może "Cesarz" się zestarzał?

      Dzięki za link, szukałam takiego miejsca, niestety na próżno. Może ktoś skorzysta.

      Usuń
    9. Niekoniecznie, u mnie to zwykle kwestia rozminięcia się oczekiwań z tym, co autor napisał. Vide Gatsby chociażby.

      Usuń
  3. Zaczynam żałować, że nie słucham książek w wersji audio, bo właśnie odkryłam, że w wydaniu Agory lektorem jest Dorociński. :) Podobnie zresztą jak w przypadku "Wielkiego Gatsby'ego". Czyżbym właśnie odkryła klucz doboru lektur klubowych? :)
    Właśnie kupiłam, moje wydanie ma ponoć 128 stron. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba podświadomość zadziałała - nie miałam pojęcia, że Dorociński czyta Kapuścińskiego.;) Nawet nie wiem, jak spisuje się jako lektor, muszę sprawdzić przy okazji.
      O "Wielkim Gatsbym" była mowa w ostatnim odcinku Xięgarni.;)
      Doceniam i dziękuję za ponoszenie kosztów w ramach dyskusji.

      Usuń
    2. W kwestii Dorocińskiego mam dobre przeczucia. :)

      Usuń
    3. Ma w sobie melancholię, która do Gatsby'ego pasuje.

      Usuń
    4. ...Plus kilka innych zalet. :)

      Usuń