piątek, 30 listopada 2012

Sekret powodzenia (tylko dla kobiet)

Recepta na sukces stara, bo z lat 30-tych ubiegłego stulecia. W ujęciu artysty grafika Edmunda Bartłomiejczyka (1885-1950) wyglądała następująco:


W roku 1936 Wacław Machan stworzył afisz na podobny temat, wykazał się jednak większym realizmem i wskazał konkretne książeczki zapewniające powodzenie.;)


Powyższe plakaty były prezentowane latem na wystawie "Sztuka wszędzie" w stołecznej Zachęcie.

14 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o stronę wizualną, zdecydowanie bardziej podoba mi się pierwszy plakat. Cóż, kiedy obawiam się, że istotnie trafniejsze przesłanie ma ten drugi... Niestety, u mnie dostatek książek tylko z pierwszego plakatu:(
    PS. Bardzo ciekawe, jakież to książki "dla kobiet" znalazły się w polskich księgarniach w latach 30-tych. Rodziewiczówna, Mniszkówna, czy może jednak coś też z innej beczki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi plakat na pewno prezentowałby się lepiej, gdybym znalazła solidną kopię.;) Tu tylko moje zdjęcie. Ale masz rację, pierwszy wydaje się bardziej wysmakowany.
      Mnie też ciekawi, co czytały wtedy panie. Myślę, że oprócz wspomnianych przez Ciebie autorek klasykę: Nałkowską, Żeromskiego. Może powieści w odcinkach drukowane w prasie? Plus przekłady. Na pewno było się czym ekscytować.;)




      Usuń
    2. Nałkowska to jeszcze nie była klasykiem:) Ja bym jednak obstawiał to, co Momarta plus Ćwierciakiewiczowa. Poza tym Courts-Mahlerowa dla sfer niższych:))

      Usuń
    3. OK, klasykiem nie była, bo za wcześnie, ale myślisz, że kobiety nie zaczytywały się "Romansem Teresy Hennert" (1923), "Niedobrą miłością" (1928) i "Granicą" (1935)? Dwa pierwsze tytuły chwytliwe, a trzecia książka chyba trochę szumu narobiła.

      Usuń
    4. Zaczytywały, chociaż nie wiem, czy Granica to się nie zrobiła bestsellerem dopiero po ekranizacji. Kobiety czytające Nałkowską raczej nie sięgały po Mniszkównę i na odwrót, więc faktycznie ciekawe, co oferowały księgarnie.

      Usuń
    5. Za "Granicę" Nałkowska otrzymała w 1936 r. Państwową Nagrodę Literacką, to mogło spopularyzować książkę.
      Panie mogły czytać Boya, a co bardziej wyrobione poezyje - to był wysyp poetów.

      Usuń
    6. Ja bym jednak rozróżniła to, co panie faktycznie czytały od tego, co uważano że powinno się wystawić w księgarniach jako pozycje "dla kobiet". Optymizmem nie napawa w tym zakresie spacerek po księgarniach w XXI wieku, a co do dopiero w latach 30-tych, gdy rolę kobiety postrzegano - mimo wszystko - cały czas bardzo tradycyjnie.

      Usuń
    7. Biorę to pod uwagę.;) Natura ludzka tak bardzo się nie zmieniła, na pewno większość czytała rzeczy w miarę lekkie. Ciekawe, czy dużo było kryminałów?;) A poza tym, podobnie jak dziś, narzekano na słabe czytelnictwo.

      Usuń
    8. O kryminałach z tego okresu nie słyszałam, ale myślę że i tak nie była to literatura "dla pań". A na słabe czytelnictwo narzekali, narzekają i będą narzekać, nie mam w tym zakresie złudzeń.

      Usuń
    9. Zapomniałam o Dołędze-Mostowiczu, też mógł być na listach bestsellerów.;)
      Szczerze mówiąc, to narzekania na słabe czytelnictwo sama mam dość, a co dopiero mówić o tych, którzy nie czytają.;(

      Usuń
    10. Przyczynek do "popularnych czytadeł" z epoki: http://charliethelibrarian.com/ksiazki-najgorsze-recenzje-ksiazek-z-wiadomosci-literackich-vol-2/

      Usuń
    11. Nazwiska całkowicie mi obce, ale pewnie taki los czytadeł.;(

      Usuń
  2. Jeśli "książka w życiu kobiety decyduje o jej powodzeniu", to powinnam te słowa pisać na Seszelach. :)

    OdpowiedzUsuń