- Przyjechałem z daleka, zamówiłem telegraficznie pokój w tym domu - rzekłem z pewnym zniecierpliwieniem. - Do kogo mam się zwrócić?
Nie wiedziała. - Może pan wejdzie do restauracji - plątała się. - Teraz wszyscy śpią. Gdy pan Doktor wstanie, zamelduję pana.
- Śpią? Przecież jest dzień, daleko jeszcze do nocy...
- U nas ciągle śpią. Pan nie wie? - Podniosła na mnie zaciekawione oczy. - Zresztą tu nigdy nie jest noc - dodała z kokieterią. Już nie chciała uciekać, skubała w rękach koronkę fartuszka, kręcąc się.
Zostawiłem ją. Wszedłem do ciemnej na wpół restauracji. Stały tu stoliki, wielki bufet zajmował szerokość całej ściany. Po długim czasie uczułem znowu pewien apetyt. Cieszył mnie widok ciast i tortów, którymi obficie były zastawione płyty bufetu.
Położyłem walizkę na jednym ze stolików. Wszystkie były puste. Klasnąłem w ręce. Żadnej odpowiedzi. Zajrzałem do sąsiedniej sali, większej i jaśniejszej. Sala ta otwarta była szerokim oknem czy loggią na znany mi już pejzaż, który w obramowaniu framugi stał ze swoim głębokim smutkiem i rezygnacją jak żałobne memento. Na obrusach stolików widać było resztki niedawnego posiłku, odkorkowane butelki, na wpół opróżnione kieliszki. Gdzieniegdzie leżały nawet jeszcze napiwki nie podjęte przez służbę. Wróciłem do bufetu, przyglądając się ciastom i pasztetom. Miały wygląd nader smakowity. Zastanawiałem się, czy wypada samemu się obsłużyć. Uczułem napływ niezwykłego łakomstwa. Zwłaszcza pewien gatunek kruchego ciasta z marmoladą jabłeczną napędzał mi do ust oskomę. Już chciałem podważyć jedno z tych ciast srebrną łopatką, gdy uczułem za sobą czyjąś obecność. Pokojówka weszła na cichych pantoflach i dotykała mi pleców palcami. - Pan Doktor prosi pana - rzekła, oglądając swoje paznokcie.
______________________________________________________________________________________
Bruno Schulz "Sanatorium pod klepsydrą" w: "Opowiadania; Wybór esejów i listów" Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław; Kraków, 1989, s. 252
______________________________________________________________________________________
no już nie miała kiedy ta pokojówka wejść, naprawdę! ;)
OdpowiedzUsuńoj, wróciłoby się do Schulza! i do Drohobycza pojechało :)
Ano nie miała.;) Toż to nerwicy można się nabawić!;)
UsuńSchulz chyba rzadko jest czytany w dorosłym życiu. U mnie to są zawsze fragmenty. Gdybyś chciała poczytać więcej, jest dostępny w całości w sieci.;)
Schulza nawet powinnam gdzieś mieć... A słowo/obraz terytoria wydało jego "Księgę obrazów" - na to dopiero mam chrapkę!
Usuń"Księga obrazów" to gratka, muszę sprawdzić, co ja mam w swoim albumie z rysunkami Schulza.
UsuńA Brytyjczycy znają/czytają Schulza? Na kilku anglojęzycznych blogach widziałam wpisy, miło się robi człowiekowi na duchu.;)
Tak, Brytyjczycy znają Schulza. Jego książki można znaleźć w większości księgarń. Paru moich znajomych go czytało i bardzo im się podobał, aż mi się miło zrobiło, że nie tylko słyszeli, ale i czytali :)
UsuńMają dobry gust.;)))) A na serio - to budujące, że cudzoziemcy doceniają Schulza.
UsuńDla mnie zdumiewające jest to, jak go można przetłumaczyć. A podobno tłumaczy się całkiem sporo i na różne języki, w tym nawet na japoński, bodajże. Podsłuchałam w niedzielę w Trójce; odbył się podobno nawet panel tłumaczy Schulza. U mnie tacy tłumacze mają zapewniony szacunek do końca życia.
UsuńNa japoński???? Jestem pod wrażeniem, chociaż z drugiej strony Japończykom klimat Schulza może odpowiadać.
UsuńTu można porównać opow. "Sanatorium..." w kilku językach.
Fragment pierwszego tłumaczenia został zamieszczony w "Antologija poljske fantastike". Ciekawe, jacy inni "fantastyczni" autorzy się w niej znaleźli?
UsuńObstawiam Lema.;)
UsuńTeż tak myślę, ale jeszcze paru innych autorów powinno tam się znaleźć, skoro dzieło liczyło ponad 200 stron i było antologią. Rok wydania - 1969 - lekko mnie konfuduje. Jednak, skoro Schulz został potraktowany jako twórca tego gatunku, odpowiedź wcale nie musi być oczywista.
UsuńBingo! Wybór autorów był zaiste nieoczywisty:
UsuńJan Potocki, Jan Barščevski, Boleslav Lesmjan, Stefan Grabinjski, Vitold Gombrovič, Bruno Šulc (patrz: http://www.kupindo.com/).
Czyżby był to wybór autorów spośród tych wybranych wcześniej przez Tuwima w zbiorku "Ja gorę"? Miałam tę książkę kiedyś w ręku - ale nie na tyle długo, aby zapamiętać nazwiska Barszczewskiego czy Grabińskiego:(
UsuńLeśmian mi wcześniej przemknął przez głowę, ale tylko i wyłącznie z uwagi na jego język. Gombrowicz? Skoro Schulz, to faktycznie, czemu nie Gombrowicz.
Grabiński podobno w pewnych kręgach przeżywa ostatnio renesans. Leśmian trochę mnie tu ubawił, ale właściwie jego świat jest tak bajeczny, że się nada.;)
Usuń"Zwłaszcza pewien gatunek kruchego ciasta z marmoladą jabłeczną napędzał mi do ust oskomę" - też mam oskomę na szarlotkę:)
OdpowiedzUsuńSzarlotka dobra na każdą porę. Nawet taka udawana, z marmoladą jabłeczną.;) I tu dopiero zauważyłam, że Schulz odróżniał ciasto kruche - czyżby był smakoszem?;)
UsuńA dlaczego miał nie odróżniać? Przed wojną pewnie nawet prowincjonalne cukiernie były dużo lepsze od naszych współczesnych i chyba kruche ciasto nie stanowiło specjalnej egzotyki:)
UsuńWcale nie tak często panowie odróżniają ciasto drożdżowe od kruchego czy francuskiego. Ciasto to ciasto, i co tu się rozdrabniać.;)
UsuńCukiernie przedwojenne lepsze, bo inne składniki (czy. naturalne) stosowały czy też z innych powodów?
Mężczyźni są z natury łasuchami, a trudno nie orientować się w ukochanej dziedzinie:P Pewnie bardziej naturalne, ręcznie gniecione itp.
UsuńMoje doświadczenia z mężczyznami wskazują, że a) albo nie lubią słodyczy więc się nie znają; b) albo bardzo lubią, tak bardzo że jest im wszystko jedno, czy kruche, czy drożdżowe, byle słodkie.
UsuńNo, ale nie od dziś wiadomo, że ZWL to taki mężczyzna, że żaden inny nie jest do niego podobny:PP
A pora na szarlotkę najlepsza z możliwych. Miałam wczoraj upiec, jednakże czerniejące w koszyku banany zawyły wielkim głosem, więc nie wyszło. A byłabym dzisiaj taka akuratna:)
Nie mówimy o żarłokach, tylko o łasuchach-koneserach:P Nie wszystko słodkie, co słodkie :)
Usuń@ momarta
UsuńMam podobne doświadczenie z panami.;) Na szczęście panów z kat. a) nie spotykam (takim w ogóle bym nie mogła zaufać;))). Panowie z kat. b) przeważnie tylko zaznaczają, że ciast z kremem nie lubią.
Hm, jakby tu... Mój mąż należy do kategorii a. Aaabsolutnie i stanowczo. Czy uważasz, że powinnam z kimś o tym porozmawiać?:P
UsuńTo zależy, jaki Ty masz stosunek do słodyczy.;) Ja uwielbiam, więc, jeśli ktoś nie lubi (co innego nie je, bo nie powinien), od razu staję się ostrożna. Lepiej mieć wspólnika w przestępstwie.;)
UsuńJa niestety też uwielbiam, ale się przyzwyczaiłam. Miało to swego czasu plusy, bo nie piekłam nic w domu, żeby potem tego nie zżerać samodzielnie. Teraz jednak wyhodowałam już małych wspólników, więc czasem mogę pogrzeszyć w towarzystwie:)
UsuńJa też rzadko piekę, żeby nie mieć zbyt silnej pokusy. Niestety w pracy ciastek mam sporo (nie pracuję w cukierni, nic z tych rzeczy;)) i często sobie odbijam braki.;(
UsuńW czasach studenckich w wakacje pracowałam przy sprzedaży gofrów. To lato kosztowało mnie 4 kg więcej. Na szczęście w następnym roku pracowałam w pizzerii, więc się wyrównało:)
UsuńA podobno szewc chodzi boso i cukiernicy na ciast(k)a patrzeć nie mogą.;) Dla mnie to by był zbyt ryzykowny zawód, nie czuję się na siłach opierać słodyczom.;(
UsuńOstatnio też nabrałam ochoty na Schulza - lepszy czas się chyba nie trafi. Czytałam jedynie w liceum, jako lekturę, "Sklepy cynamonowe" i ... chyba byłam za młoda.
OdpowiedzUsuńA tu link do znakomitego słuchowiska, którego niedawno zupełnie przypadkiem wysłuchałam od środka, nie mając pojęcia czego słucham. Bardzo mi się wtedy podobało.
http://www.youtube.com/watch?v=B8JYYp1Qtjc
Cytowany przez Ciebie fragment też jest, a jakże:)
Za link bardzo Ci dziękuję. W ub. weekend były dwa słuchowiska w PR2, niestety w mało dogodnej porze, może to jedno z nich. Na tej stronie można też posłuchać rozmów o Schulzu.
UsuńMasz rację, do Schulza chyba trzeba dorosnąć. W szkole robił wrażenie, owszem, ale teraz zauważam w nim więcej szczegółów (i nie chodzi tu tylko o ciasto kruche;)).
Ja słuchałam w ostatnią niedzielę po 23.00. Jak dla mnie, bardzo dogodna godzina emisji:)
UsuńTwój link też niezwykle przyjemny: Gondowicz mówiący o Schulzu, to mogło być coś!
Zazdroszczę - po 23.00 raczej odpadam.;) A w Polskim Radiu trafia się sporo dobrych słuchowisk, nawet jeśli są to wiekowe adaptacje sztuk teatralnych.;)
UsuńU mnie po 23.00 panuje kontemplacyjna cisza, umożliwiająca zrozumienie tekstu zawierającego zdania złożone (przed 23.00 w grę wchodzą wyłącznie zdania pojedyncze, najchętniej równoważniki zdań zakończone wykrzyknikami:P)
UsuńZnalazłam właśnie bardzo przyjemną stronę dotyczącą słuchowisk.
http://sluchowiska.blogspot.com/
Ileż tam skarbów!
Nie dziwię Ci się, sama najbardziej lubię słuchać w pozycji leżącej przy zgaszonym świetle, co też wymaga odpowiedniej pory dnia.;(
UsuńNa zalinkowanej stronie rzeczywiście same skarby, żal, że nie mam dostępu do stacji lokalnych, bo okazuje się, że mają własne słuchowiska (np. Szostak w Krakowie). Ze też jeszcze nikt nie stworzył płatnej audioteki w sieci...
Piękny fragment.
OdpowiedzUsuńCzy mogłabym zapożyczyć link do mojej podstrony poświęconej Schulzowi?
Ależ proszę bardzo, nie krępuj się.;) Polecam także link do słuchowiska (http://www.youtube.com/watch?v=B8JYYp1Qtjc) podesłany przez momartę - słuchałam przed chwilą i warto rozpowszechniać.;)
UsuńCieszę się, że Ci się podobało. Ja słuchałam już dwa razy i chyba to nie koniec. Obsada znakomita - już dla samego Michnikowskiego warto posłuchać:)
UsuńDzięki, skorzystam z chęcią, a posłucham w sposobnej chwili.
UsuńSłuchajmy i propagujmy, warto.;) Michnikowski - tak, ja jeszcze lubię Adamczyka jako lektora.
UsuńZa Adamczykiem nie przepadam, ale faktycznie, tu spisał się znakomicie:)
UsuńW głosie Adamczyka zakochałam się oglądając wieczorynkę.;) Potem był film przyrodniczy o surykatkach.
UsuńPrzy okazji zalinkowanej przez Ciebie audycji zajrzałam na pasek po prawej stronie i posłuchałam fragmentów "Narrenturm" - to musi być niezłe!
Filmy przyrodnicze kojarzą mi się wyłącznie z Krystyną Czubówną:)
UsuńAdamczyk i wieczorynka? Która?
Link do "Narrenturm" też widziałam, ale boję się kliknąć, bo zaraz się napalę, kupię i nie będę miała jak, gdzie i kiedy odsłuchać, co mnie tylko unieszczęśliwi, więc po co? Z tego co jednak słyszałam o tej produkcji, została ona zakrojona na naprawdę dużą skalę.
To była jakaś historia o królewiczu, jednorazowy występ raczej. Zobaczyłam przez przypadek i z przyjemnością obejrzałam do końca. Surykatki to chyba też wyjątek, produkcja CanalPlus.
UsuńDo czytania "Narrenturm" zaangażowano 110 aktorów, na mnie robi to ogromne wrażenie.;) Mam nadzieję, że trafi kiedyś pod strzechy bibliotek i będzie można wypożyczyć.
To, że z przyjęcia zostały ciasta, w sumie mnie nie dziwi, bo tak zwykle bywa, ale pasztety?! Dziwne. Może biesiadnicy chcieli coś wyrazić masowym bojkotem pasztetów? :)
OdpowiedzUsuńMnie zastanawia właśnie to sąsiedztwo ciast i pasztetów, ale może przed wojną panowały inne porządki w bufecie.;) Ładny pasztet (sic!;)))
UsuńMoże te pasztety były na słodko. :)
UsuńOkazuje się, że są takowe: http://cobylonaobiad.blox.pl/2012/02/Slodki-pasztet-z-kaszy-jaglanej-z-musem.html Nie wiedziałam, że coś takiego się robi, ale człowiek uczy się całe życie...;)
UsuńCiekawe! W pierwszej chwili ten słodki pasztet wydał mi się mało atrakcyjny, ale jak się wczytałam w przepis, miałam całkiem przyjemną wizję. :)
UsuńMoja kasza jaglana (robiona przeze mnie po raz pierwszy w życiu;) dzisiaj rano lekko mi się rozgotowała - jeszcze trochę i może wyszedłby z tego pasztet.;)
UsuńMoże zamiast pasztetu taki deserek?
UsuńNa śniadanie też się nada.;) Dziękuję!
UsuńBon appétit. :)
UsuńMerci!;)
UsuńA mnie trapi to, że tak właściwie dużo się mówi o Schulzu, o jego prozie, o tłumaczeniach na świat, a tu w Polsce nie można się doczekać dobrego, świeżego i takiego "kompletnego" wydania jego prozy - której, co by nie mówić, nie było za dużo :)
OdpowiedzUsuńWystarczyłoby wznowić wydanie BN ze zdjęcia powyżej, choć naturalnie nowe opracowanie też byłoby mile widziane. Tymczasem można pooglądać i poczytać: http://www.brunoschulzfestival.org/.
Usuń