W ubiegłym miesiącu w jednym z ekskluzywnych sklepów odzieżowych na Piątej Alei w Nowym Jorku pojawiły się niezwykłe wystawy. Nowe kolekcje znanych kreatorów mody (m.in. Prady, Balenciagi, Toma Forda) pojawiły się w literackiej scenerii. Każda z pięciu witryn stanowiła ilustrację do znanej powieści. Efekty niecodziennego mariażu literatury z modą wyglądały następująco:
Franz Kafka "Przemiana"
Rudyard Kipling "Księga dżungli"
Charles Dickens "Opowieść o dwóch miastach"
George Orwell "Folwark zwierzęcy"
Marcel Proust "W poszukiwaniu straconego czasu"
Dla mnie rewelacja. A co Państwo na to?
źródło zdjęć
Najbardziej zdumiewające chyba skojarzenia z Proustem (ale może tylko dla mnie, jako że nigdy nie przebrnęłam?). A do tego w moich kolorach!:P
OdpowiedzUsuńSam ten pomysł to element jakiegoś szerszego planu, czy tylko desperacka próba wymyślenia czegoś, o czym w modzie jeszcze nie było?
Mnie też się najbardziej podoba Proust, na drugim miejscu Kafka. Według słów szefa ds. wystroju witryn sklepu, temat przewodni aranżacji zawsze łączy w sobie "wielkość", humor i element zaskoczenia.;) Projekt ponoć zlecony był w 2011 r., więc sprawa jest przemyślana, ale też zbiegła się ze stuleciem wydania pierwszego tomu "W poszukiwaniu...". Aż się prosi, aby sprawdzić wcześniejsze wystawy.
UsuńMoże lepiej nie sprawdzać? Po co odzierać się ze złudzeń?
UsuńCiekawe czy sami projektanci przeczytali te książki. Taki np. Tom Ford z Proustem pod pachą albo Marc Jacobs z Kafką, to byłoby coś!
Myślę, że w tak ekskluzywnym sklepie wystawy są zawsze dopracowane i w pewien sposób muszą przyciągać uwagę. Samo prezentowanie ubrań na manekinach może już nie porywać.;(
UsuńMam nadzieję, że Kafkę czyta się przede wszystkim w amerykańskich szkołach.;) Projektanci, modelki i inni celebryci z książką pod pachą mogliby znacząco wpłynąć na czytelnictwo.;)
Znaczący wpływ byłby niewątpliwie - gdybym zobaczyła niektórych z polskich celebrytów z określoną książką pod pachą, starannie zapamiętałabym tytuł tylko po to, by omijać go szerokim łukiem:P
UsuńNawet gdyby ktoś w trosce o PR obnosił się z Proustem?:)
UsuńKipling z "Księgą ..." rządzi. I wzbudza kolejną falę tęsknoty za kolorami. Zimo ... idź sobie :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wiosna w końcu wybuchnie, nie pamiętam, żeby jej początek był tak śnieżny.;(
UsuńCóż, w naszych galeriach mydła i powidla nei ma szans na takie instalacje:).
OdpowiedzUsuńNiestety nawet w księgarniach nic ciekawego się nie dzieje pod tym względem. Najciekawsza wystawa, jaką u nas widziałam, przedstawiała dzień po imprezie noworocznej (but wystający z rozbitego ekranu telewizora, stłuczone szkło, śpiąca postać), ale chodziło o sklep odzieżowy.
UsuńMoże ja się nie znam, ale szału nie było:P Za to odgadłem Opowieść o dwóch miastach i jestem z siebie dumny:)
OdpowiedzUsuńGratuluję, "ilustracja" nie jest oczywista na pierwszy rzut oka. A i powieść chyba średnio u nas popularna?
UsuńRaczej mało popularna i poniekąd słusznie, bo bez rewelacji. Szkoda, że Dickens wygląda jak Dzierżyński:P
UsuńCzyli bez żalu.
UsuńMnie się Karolek bardziej z Marksem kojarzy.;)
Marks nos miał inny:)
UsuńChciałam zauważyć, że ten tu oto ma jakby dwa nosy - takiego to nawet chyba Dzierżyński nie miał?
Usuń;D
UsuńFakt:P
UsuńA jakie ceny?! :-) haniebnie poległem - Księgę dżungli wziąłem za Tarzana, a Folwark zwierzęcy za Pinokia, przez te ośle uszy na pierwszym planie.
OdpowiedzUsuńCen wolę nie śledzić, na Piątej Alei z pewnością nie jest tanio.;(
Usuń"Folwark..." bez tytułu mógłby być mylący, ale ośle uszy kojarzą mi się głównie ze "Snem nocy letniej".;)
No proszę, to o uszach oczywiście, jestem ukierunkowany Collodim, do którego usiłuję namówić synka, jak na razie z marnym skutkiem i mimo, że to ja czytam :-)
UsuńNie dziwię mu się, sama za Pinokiem nie przepadałam.;(
UsuńOoo?! ja podejmę za jakiś czas kolejną próbę bo zainwestowałem nawet w wydanie z ilustracjami Innocentiego, chociaż w domu jest i Mistrz Szancer, no jeśli nie pozna Pinokia w dzieciństwie to kiedy? :-)
UsuńPrzeszkadzał mi charakter głównego bohatera, nie mogłam zrozumieć, jak długo można być takim egoistą.;) Niezmiernie żal było mi Dżepetto. Gdybym poznawała Pinokia z ilustracjami Szancera, może inaczej bym to odebrała.;) Twojemu synkowi po prostu zazdroszczę.
Usuń"Księga dżungli" świetna. No i nabrałam ochoty na Dickensa, mój wielomiesięczny wyrzut sumienia...
OdpowiedzUsuńZ Dickensa najchętniej wybrałabym książki na temat samego autora.;) A Ty które planujesz?
UsuńW pierwszej kolejności "Wielkie nadzieje" i "Oliver Twist". Tylko kiedy ja na to znajdę czas... ;-(
UsuńTrzeba mieć (wielkie;)) nadzieje, że czas jednak się znajdzie.;) Trzymam kciuki!
Usuń"Wielkie nadzieje" bardzo polecam. Kilka lat temu miło mnie zaskoczyły.
UsuńWydaje mi się, że wieki temu czytałam, ale byłam za smarkata, żeby docenić tę powieść.;(
UsuńZ całego serca rekomenduję powtórkę. :)
UsuńZrobię wszystko, co w mojej mocy.;)
UsuńNiestety, nie mam własnego egzemplarza, żeby poddać Cię skutecznej indoktrynacji. :)
UsuńJedna cegiełka w stosie mniej.;)
UsuńNie mogłam się powstrzymać, zajrzyj proszę tutaj. :D
UsuńO, psia kostka!;)
UsuńPomysł z książkowymi wystawami bardzo mi się podoba! Ciekawe, jak wyglądałyby kompozycje inspirowane literaturą polską. Chyba najłatwiej mi sobie wyobrazić "Lalkę". :)
OdpowiedzUsuńA z wersji przedstawionych na zdjęciach najbardziej przemawia do mnie Kafka.
A jednak Kafka.;)
Usuń"Lalka" byłaby świetna, nie wątpię. Może również "Ziemia obiecana"?
Natomiast sklepy z żyrardowskim lnem śmiało mogłyby wykorzystać "Chłopów".:)
Tak, ta wystawa najbardziej mi się podoba.
UsuńEkspozycja z "Chłopami" byłaby hitem. :) Nieźle mogłyby się też prezentować "Noce i dnie".
"Noce i dnie" reklamujące polski len to znakomity pomysł! Może i "Nad Niemnem" się nada?
UsuńPomyślałam, że wyróżniać mogłaby się jeszcze witryna ilustrująca "Bajki robotów". Nie tylko w sklepie ze śrubkami.;)
"Nad Niemnem" zdecydowanie. Lem też. Od razu przypomniał mi się spektakl według "Bajek robotów", który widziałam w Centrum Kopernika. Na pewno taka wystawa przyciągałaby uwagę! Ciekawą ekspozycję mogłoby też zainspirować "Wesele". Tu nie obyłoby się bez współpracy z Cepelią. :) No i oczywiście "Moralność pani Dulskiej". :)
UsuńWątki wiejskie są jednak silne w naszej literaturze, prawda?
UsuńWidzę jeszcze duże pole do popisu dla "Faraona" (reklama biura podróży?) i "Złego". "Trylogia" od biedy też się nada. I czy nie piękna byłaby witryna nawiązująca do "Tanga";)
Jest ich mnóstwo, prawdziwa kopalnia to jeszcze np. pozytywistyczne nowele i opowiadania, które swoją drogą też mogłyby posłużyć jako kanwa takich wystaw.
UsuńTwoje typy wydają mi się bardzo ciekawe, a już zwłaszcza "Tango"!
Wydaje mi się, że "Tango" jest mniej stereotypowe i motyw tańca dobrze się kojarzy.
UsuńPozytywizm bez wątpienia wystarczyłby na inspirację do niejednego domu handlowego.;)
Przypomina mi się "Opowiadanie karnawałowe" Szmaglewskiej. Pewna kobieta organizowała bal książki. Uczestnicy mieli się ubrać się w kostiumy nawiązujące do utworów literackich. No i jedna z uczestniczek przystroiła się w wiele medalionów. W ten sposób chciała przedstawiać "Medaliony" Nałkowskiej. Książki oczywiście nie czytała...
UsuńPomysł z książkowymi wystawami jest ciekawy, o ile oczywiście nawiązania są trafne. Ze zdjęć podobają mi się wszystkie oprócz tego na dole. Gdyby nie portret Prousta i nazwiska bohaterów na tabliczkach, nie odgadłabym, że wystawa dotyczy "W poszukiwaniu straconego czasu", a przeczytałam AŻ cztery tomy cyklu :)
Fakt, kostium z medalionów to gruby nietakt. Pewnie znalazłoby się jeszcze sporo trefnych tytułów. Swoją drogą, dziękuję Ci za trop do opowiadania, spróbuję do niego dotrzeć. I gratuluję przeczytania czterech tomów Prousta, serio.
UsuńDla mnie ten Proust zupełnie nie taki, bardziej pasowałyby przygaszone cieple kolory, jakieś spłowiałe welury i wyblakłe tapety. Sam pomysł na tematy wystaw świetny, chętnie zobaczyłabym więcej klasyki w tym wydaniu. .
OdpowiedzUsuńO właśnie, mnie też te chłodne szafiry nie pasują do Prousta. :)
UsuńZgadzam się - do Prousta bardziej pasują ciepłe kolory, choć moje skojarzenia idą w stronę łąk i pól. Mimo wszystko atramentowa wystawa podoba mi się. Ciekawe, dlaczego zdecydowano się na taki kolor.
UsuńOkazuje się, że powstały rozprawy na temat kolorów u Prousta, tutaj fragment.
UsuńDlaczego mnie to nie dziwi?:) Proust zawsze kojarzył mi się z Impresjonistami, głównie za sprawą okładek PIW-u.
UsuńFlaubert pisała "kolorowo", teraz mamy drugiego francuskiego pisarza "kolorystę". Hm, może malarstwo mocno na nich działało?
Wszystko wskazuje na to, że byli na nie szczególnie wrażliwi. Zresztą na przykład Colette też. No i nie zapominajmy o tytule najsłynniejszej powieści Stendhala. :)
UsuńRzeczywiście! Trafił nam się przy okazji b. ciekawy wątek. Trzeba się bliżej przyjrzeć kolorom w lit. francuskiej doby impresjonistów.
UsuńTo może być naprawdę ciekawe. Gdzieś przeczytałam, że ważną rolę w którymś tomie cyklu Prousta ważną rolę odgrywają czerwone buciki. :)
UsuńCiekawe, czy taką jak u Schulza.;)
UsuńMam nadzieję, że kiedyś się dowiemy. :) Nie chciałam się zbytnio wgłębiać w temat, bo tam roiło się od spoilerów, a znam tylko I tom.
UsuńNie wiem, czy zdołam przeczytać wszystkie tomy Prousta w tym życiu.;( Właściwie już porzuciłam nadzieję.
UsuńLirael, może to miał być kolor atramentu? W każdym razie zestaw chybiony.
OdpowiedzUsuńMożliwe. Zgadzam się z Tobą, przede wszystkim przeszkadza mi mroźny chłód tej wystawy, który jako żywo do Prousta nie pasuje ani trochę.
UsuńDickens ma świetne kolory, podoba mi się pomysł, całościowo.
OdpowiedzUsuńMnie w witrynie dickensowskiej nie podoba się jego fizjonomia.;( Ale ogólnie - do przyjęcia.
UsuńA w dodatku stroje na manekinach też takie trochę bez związku. :(
UsuńIm dłużej się przyglądam manekinom, tym mniej związku z powieściami widzę. Może z wyjątkiem Kiplinga, bo zwierzęcych głów u Orwella nie traktuję jako części kreacji.;(
UsuńA propos zwierzęcych głów, postacie z wystawy kojarzą mi się raczej baśniowo-baletowo, nie groteskowo-orwellowsko. :)
UsuńZgadza się!;)
Usuńcoś niesamowitego!
OdpowiedzUsuńZgadzam się.;)
UsuńPomysł ciekawy, ale z drugiej strony mam styczność z zagranicznymi magazynami mody męskiej i stwierdzam, że coraz częściej stroje "tych największych" bardziej robione są na wybieg (lub dla gwiazd na konkretne wydarzenia) niż jako element codziennego ubioru. Wyjątek stanowią oczywiście garnitury (polecam indyjską edycję GQ). Poza tym w Polsce nie ma aż takiego dużego rynku i jakiś wielkich wystaw nie należy oczekiwać. No i jeszcze ceny takich ciuszków (np. kurteczka za 8000 dolców, ile osób by kupiło). Potwierdza to także obecność małej ilości periodyków o modzie męskiej (damskiej jest kilka, no ale to nic zaskakującego). Jest LOGO i... no w zasadzie poza kilkoma jakimiś dodatkami do Playboy'a lub MaleMan'a to nic więcej. I też widzimy w nich nie same produkty "exclusive", ale również te tańsze (przynajmniej w porównaniu do tych z prasy zachodniej). To świadczy o limitach na polskim rynku i zbyt małej grupie docelowej (patrz chociażby na ilość obywateli) + zarobki przeciętnego Polaka + miejsce gdzie taką wystawę zainstalować (patrz ile ludzi jest w NY oraz jakie strategiczne znaczenie stanowi to miasto - dowodem jest sam wpis na tym blogu). Wynik jest prosty - szkoda zachodu (tylko nie mylić z Zachodem przez duże "Z" ;b ).
OdpowiedzUsuńCo do fotek... Same wystawy nawet ciekawe i co ważne ciuszki przeznaczone także do noszenia wśród ludzi. hehe ;b
Niestety masz rację.;( W Polsce brak odpowiedniego rynku na sklepy z ubraniami największych projektantów. Dodałabym jeszcze brak zainteresowania modą wśród panów (czego nie neguję).
UsuńMimo wszystko wierzę, że podobne wystawy można jednak przygotować i w Polsce, niekoniecznie w sklepach odzieżowych.
Masz rację, prezentowane ubrania nadają się do niemal codziennego użytku.;)