Nie wszystko złoto, co się świeci, nie wszystkie reportaże z serii Czarnego reprezentują dobry poziom. Przykładem „14:57 do Czyty” czyli zbiór tekstów Igora Miecika drukowanych wcześniej w Polityce w latach 2000-2005. Mam poważne wątpliwości, czy one w ogóle zasłużyły na książkowe wydanie, na dodatek w twardej oprawie.
Reportaże Miecika z pewnością mają walor poznawczy. Do najciekawszych zaliczyć można ten o dawnym Domu Rad w Moskwie, o konkursie piękności w kobiecej kolonii karnej i o krasnojarskim gimnazjum żeńskim dla przyszłych dam. Pozostałe teksty to powtórka dobrze znanych i wielokrotnie poruszanych tematów (zatonięcie „Kurska”, atak terrorystyczny w szkole w Biesłanie i teatrze na Dubrowce) oraz rzeczy nowe, ale bez większego znaczenia. W odbiorze książki nie pomaga również przeciętny styl i nie najlepszy warsztat reportera.
Na okładce napisano, że Rosja przeraża, fascynuje i nieustająco zdumiewa. Niestety nie w ujęciu zaprezentowanym na kartach „14:57 do Czyty”. Być może zawinił wybór reportaży, być Miecik ma niewiele do zaproponowania. Dla mnie jego książka to rozczarowanie.
___________________________________________________________________
Igor T. Miecik „14:57 do Czyty. Reportaże z Rosji”, Wyd. Czarne, Wołowiec, 2012
___________________________________________________________________
Oj, ostatnio czytamy te same książki! Ja co prawda kończę jeszcze wciąż "Babcię 19..." bo u mnie z czasem na czytanie wyjątkowo krucho, ale właśnie w kolejce stoją reportaże Miecika, które ostatnio dostałam. Choć może po tej recenzji zdecyduję się jednak w pierwszej kolejności sięgnąć po coś innego, bo teraz szczególnie szkoda mi czasu na słabą książkę...
OdpowiedzUsuńMoje wrażenia mogą być skrajnie subiektywne, więc zbyt mocno się nie sugeruj powyższą notką.;) Na ocenie zaważyła na pewno niedawna lektura Radziwinowcza, którego książka jest znacznie lepsza, choćby dlatego, że pełniejsza.
UsuńWidzę, że mamy bardzo podobne opinie odnośnie Czarnego - kiedyś naprawdę można było ich książki kupować w ciemno, teraz trzeba dobrze przejrzeć i się zastanowić, a najlepiej jeszcze podczytać. Szkoda, że jakość zaczyna przechodzić w ilość.
OdpowiedzUsuńNiestety mam podobne wrażenie. Kiedyś reportaże były lepiej dobierane, może nawet - selekcjonowane. Obecnie w miesiącu pojawiają się średnio 3 nowe zbiory Czarnego, niektóre mają znikomą, albo żadną promocję. I po co to?
UsuńProste: dla kasy. Reportaż się zrobił modny, to trzeba publiczność wycisnąć, bo za rok w modę wejdzie coś innego:P
UsuńTak od dłuższego czasu podejrzewałam, ale jeszcze się łudziłam.;) Ciekawe, co zatem może stać się modne. Biografie, dzienniki, listy, relacje z podróży, książki o gotowaniu już są.
UsuńJeśli jakiś gatunek nie wypłynie sam z siebie, bo coś zostanie hitem, to na pewno marketingowcy wmówią nam, że marzymy o czytaniu książeczek do kolorowania. Nie ma obawy:)
UsuńAlbo doczekamy się książek z serii: tę powieść możesz napisać sam.;)
UsuńRzeczywiście nie warto kupować w ciemno. Moją uwagę przyciągnęła książka "Południe" ale to zbiór z różnych stron świata, więc mam wątpliwości co do jakości. W ciemno za to na pewno kupię "Abchazję" Wojciecha Góreckiego. Przeczytałam jego 2 poprzednie książki o Kaukazie i nie mogę się już doczekać tego nowego tytułu.
Usuńostatnio też się właśnie zastanawiałam nad tymi modami wydawniczymi i tak mi przyszło do głowy, że to może być rezultat tego, że nasz rodzimy rynek wydawniczy jest jeszcze stosunkowo młody i może się jeszcze nie nasycił? może z czasem się to jakoś wszystko wyrówna?
UsuńMody zawsze będą. Im ważniejszy jest zysk, tym więcej będzie mód, bo one wynikają z tego, że PRowcy chcą wyczuć co się najlepiej sprzeda, mocnej promują właśnie takie wydawnictwa, co kreuje z kolei trendy, ktoś inny podchwyci, wyszukuje się więc podobne pozycje z myślą, że skoro inne podobne tytułu się sprzedały to upchnie się jeszcze jedną książkę itd. Nie wiem jak to wygląda wszędzie za granicą, ale z tego co czytam po angielsku, to w Anglii jest ten rynek jeszcze bardziej podporządkowany listom bestsellerów etc. Więc różowej przyszłości nie widzę.
UsuńSzkoda, że jednak rozczarowanie. :(
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie gimnazjum dla przyszłych dam, może znalazłabym jakieś inspirujące wzorce. :)
Twarde okładki chyba wchodzą u nich do kanonu, dziś przyszła paczuszka z księgarni m.in. z "Ostatnimi świadkami" Aleksijewicz i też właśnie taka.
Podchodziłam sceptycznie do zbioru, ale nie spodziewałam się tak marnego poziomu.
UsuńPrzyszłe damy obierają m.in. warzywa i próbują uczyć się haftu.;(
Aleksijewicz jest w twardej, ale Asbrink w miękkiej.;( Ciekawe, jaka reguła tutaj obowiązuje.
Jakieś samodzielne te damy, sądziłam, że takie prozaiczne czynności wykonuje za nie wykwalifikowana służba. :)
UsuńUczennicami są zwykłe obywatelki, często z b. skromnie sytuowanych rodzin. W rzeczywistości chyba bardziej chodzi o wyszkolenie dobrej żony i gospodyni niż damy. To może być wiedza na wagę złota w trudnych czasach.
UsuńW szkołach w Niemczech i Finlandii, które odwiedziliśmy, dzieci uczą się gotowania w szkole, to jest normalny przedmiot. Mają świetnie wyposażone sale.
UsuńBo tego powinno się uczyć. Wbijania kołków w ścianę i wymiany uszczelek też.;)
UsuńW gimnazjum, o którym pisał Miecik, haftu uczono po to, żeby można było zarabiać na rękodziełach, podobno są w cenie.
Biorąc pod uwagę to, czego teraz na lekcjach techniki uczą się u nas gimnazjaliści (pismo techniczne, etc), to bardzo rozsądne pomysły.
UsuńRacja. Swoją drogą lekcje dobrych manier też by się przydały.
UsuńW latach 2000-2005 czytałam jeszcze "Politykę" od deski do deski, a więc reportaże Miecika także. Nie wzbudzały wówczas mojego entuzjazmu. Kiedy dowiedziałam się o tej książce, przez chwilę zastanawiałam się, czy nie sprawdzić, bo a nuż poziom odbioru mi się zmienił? Może sprawdzę, może nie; tak czy siak - wolę Badera!:P
OdpowiedzUsuńWidzisz, powinnam była się z Tobą skonsultować.;) W grudniu wymieniałyśmy się z Lirael uwagami dot. zapowiedzi książkowych i stwierdziłyśmy, że nie kojarzymy tekstów autora. Nazwisko kilka razy mi przemknęło przed oczami, ale nic poza tym.
UsuńMoże się przeproszę z Hugo-Baderem.;)
Powinnaś była:) Zgadzam się z tym, co napisałaś niżej ZWL - dla mnie Miecik po prostu nudzi. Nie umie zaciekawić czytelnika, porwać go (tak jak Bader:PP). Czytałam go zbyt dawno, aby przypomnieć sobie, czy kłuły mnie w oczy błędy merytoryczne, ale jeśli są, to tym gorzej.
UsuńWłaśnie, reportaż powinien w pewien sposób porwać albo zaskoczyć, w przypadku pisania o Rosji to nie powinno być trudne. Niektórzy o ros. śniegu potrafią pisać w fascynujący sposób.
UsuńZapomniałam dodać, że jestem pełna podziwu dla Twojego czytania Polityki od deski do deski (nawet jeśli to przeszłość;)). Nigdy mi się to nie zdarzyło, tygodnia by mi zabrakło.;(
Politykę kupuję od 20 lat (w czerwcu będzie dokładnie 20) i od tego czasu nie opuściłam ani jednego numeru:) Podany przeze mnie rok 2005 nie jest przypadkowy, bowiem wtedy urodził się mój pierwszy syn, a styl życia uległ jakby lekkiej zmianie... Dalej jednak staram się czytać większość artykułów, choć często kończę numer dopiero po kilku miesiącach, a i generalnie uważam, że 10-15 lat temu tygodnik był ciekawszy. To się chyba nazywa fanatyzm czytelniczy?:P
UsuńRaczej wierna czytelniczka.;) Chyba każde pismo powinno być dumne z takiej klientki. Z racji 20-lecia redakcja powinna zafundować Ci roczną prenumeratę gratis.;)
UsuńZgadzam się, że kiedyś Polityka była ciekawsza. Dzisiaj czasem dobór tematów / poziom zaskakuje. "Co? Wywiad z Dodą w Polityce?" - takie komentarze krążyły w ub. roku.;)
Akurat wywiad z Dodą nie był najgorszy. Mnie bardziej martwi poziom działu społecznego - wszystko na jedno kopyto. Choć np. końcowy reportaż "na własne oczy" (tam m.in. pojawiał się Miecik) zazwyczaj jest ok. Tyle, że jest na tyle krótki (sporo zdjęć, przez co mniej słów), że nie wymaga pogłębionej refleksji; ot, rzucić parę chwytnych zdań i wystarczy. Moja pamięć nt. Miecika jest zresztą właśnie taka - parę zdań i niewiele więcej.
UsuńRzeczonego wywiadu nie czytałam, pamiętam tylko mały szum wokół niego. Ale mam w szpargałach, może jeszcze przeczytam.
Usuń"Na własne oczy" też b. lubię, daje wgląd w ciekawe tematy. Moja lektura ogranicza się do działu kulturalnego i społecznego właśnie. Tu też się zgadzam - artykuły "społeczne" stały się monotonne. A rubryka Kuby W., nawet jeśli dowcipna, jakoś moim zdaniem nie licuje z takim pismem.
To już wiem, skąd te mizerne gwiazdki na LC:) Na czym polega marny warsztat reporterski autora?
OdpowiedzUsuńTak, chyba zaniżyłam średnią ocenę tej książki.;(
UsuńCo do warsztatu: w tekście "Miasto za kręgiem" autor nie może się zdecydować, czy pisze o zatonięciu Kurska, czy mieście Murmańsk (drugi wątek jest znacznie ciekawszy). W tytułowym reportażu opisuje pasażerów pociągu, który jedzie 5 dni z Moskwy do Władywostoku, więc materiału teoretycznie jest od groma, tymczasem autor skupia się na kilku żołnierzach i dziewczętach. A przecież można było książkę po jednej takiej podróży napisać. Wydaje mi się, że autor nie ogarnia tematu, czasami nie zadaje sobie trudu, żeby pokazać temat obiektywnie (jak np. we wspomnieniach weteranów, którzy wyzwalali Polskę). Bywa też po prostu nudno.
Zaniżyłaś, stąd moje zdziwienie:) Naród łyka wszystko, co wydaje Czarne, i jeszcze się oblizuje. Ostałowska też chyba Ci nie bardzo pasowała, a zachwyty wszędzie. Muszę ruszyć Farby wodne.
UsuńAle może być i tak, że inni mają rację, więc lepiej osobiście wyrób sobie zdanie.;) Miecik i Ostałowska to dla mnie odgrzewane kotlety, a te nie zawsze są smaczne. Starsze teksty W. Nowaka są moim zdaniem znakomite, w przypadku IM i LO poczułam się jak w zatęchłym lumpeksie. Zbiór Ostałowskiej jest znacznie lepszy od zbioru Miecika, ale jakoś mnie nie porwał. Może za dobrze pamiętam czasy, o których LO pisze.
UsuńW pełni się zgadzam, jeśli chodzi o Nowaka - on się nie starzeje. Ostałowską czytam tylko na bieżąco w prasie; nie wiem jak "Farby wodne", ale podoba mi się, że podejmuje trudną tematykę romską. Ficowskim nie jest, ale on mógł być tylko jeden.
UsuńJa zwykle daję gwiazdkę wyżej niż Ty, ale to i tak Miecikowi niewiele pomoże:)
Usuń@ momarta
UsuńCieszy mnie, że nie jestem odosobniona w sympatii do Nowaka.;) U Ostałowskiej podoba mi się, że interesuje ją Polska D i E - o tym trzeba pisać (i czytać), bo mieszkańcy dużych miast często nie są świadomi, że za rogatkami widać inny świat.
@ ZWL
Czy to znaczy, że "Szarańczę" oceniłeś na b. dobrą?;))))
Zdarza mi się po pewnym czasie weryfikować ocenę (czas robi swoje), ale Miecik chyba nie należy do tych przypadków.;(
No skąd, tu wyjątkowo dałem chyba mniej niż Ty:)
Usuń;D
Usuńwłasnie się zabieram za tą książkę, ale coś zabrać się nie mogę :) jeszcze niech trochę poleży na półce.
OdpowiedzUsuńczytałaś może "dzienniki" andrzeja tarkowsiego? pytam, bo znalazłem na allegro za 450 zeta. pytanie czy warto tyle kasy wykładać?
Nie czytałam Tarkowskiego. Kwota zawrotna, nawet jak na allegro. W bibliotekach prawie nieobecny.
UsuńCiekawi mnie, jak znajdziesz Czytę, może odkryjesz w niej coś, co mi umknęło.;)
Ja właśnie skończyłam "Człowieka o twardym karku" Rosiaka z Czarnego i też, moim zdaniem, nie jest to dobry reportaż. Czarne ma ewidentnie kilka skuch. Z serii Reportaż przeczytałam prawie wszystko - po wyżej wymienioną jeszcze nie sięgnęłam. Ale jak piszesz, że kiepsko to odpuszczam. Szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńCo do Ostałowskiej - po zauważyłam, że padło jej nazwisko - to "Farby wodne" są genialnym reportażem, "Bolało jeszcze bardziej" - bardzo dobrym, "Cygan to cygan" dobrym. Świetna też jest ich seria "Orient express". Przede wszystkim fajnie, że wydają Theroux. Ale co by nie powiedzieć to i tak Czarne robi wspaniałą literacką robotę. :)
Pozdrawiam :)
Na pewno Czarne wiele dobrego zrobiło dla reportażu. Można chyba powiedzieć, że byli prekursorem mody na lit. faktu.
UsuńCo do "Farb wodnych" to miałam wrażenie, że autorka nie do końca sprawnie ogarnęła temat, książka wydała mi się chaotyczna. Najciekawsza była dla mnie historia samego Auschwitz po wojnie.
Seria "Orient express" jest niezła, choć zdecydowanie wolę Thubrona. Ostatnio wydają coraz więcej książek historycznych, ale słyszę, że są to rzeczy na różnym poziomie.
Również pozdrawiam.;)
ufff... a chciałem już kupić. Wydawnictwo Czarne faktycznie czasami potrafi wydać książki na średnim poziomie, choć i tak je sobie cenię, ponieważ drukuje pozycje, którymi inni wydawcy nawet nie zaprzątają sobie głowy. Właśnie skończyłem reportaż "Mój brat obalił dyktatora" spod znaku "półtwarzy" (logo wyd. Czarne) i obawiam się, że moja ocena również nie będzie pochlebna.
OdpowiedzUsuńBTW. dzięki za recenzję. Dobrze zrobiłem nie kupując tej książki. he he :)
W takim razie ja Ci dziękuję za ostrzeżenie przed "Moim bratem...", bo zastanawiałam się nad pożyczeniem. Teraz raczej ją sobie całkowicie odpuszczę.;(
UsuńZgadzam się, że mimo tytułów słabszych, Czarnemu należą się słowa pochwały. Jak dla mnie to wciąż jedno z najlepszych (pod względem poziomu) wydawnictw w Polsce.
A mnie książka przypadła do gustu, ale może powodem jest to, że książki Czarnego łykam i się oblizuję...
OdpowiedzUsuńIle osób, tyle wrażeń.;) To nie jest książka zła, ale czytałam lepsze na ten temat.;)
Usuń