Wbrew tytułowi ta cienka książeczka jest ciepłą, pogodną historią sardyńskiej rodziny, z nietuzinkową babcią narratorki w roli głównej. Ta cierpiąca na "szaleństwo miłosne" kobieta, przez lata żyjąca u boku kochającego, acz niekochanego męża, była niespełnioną kochanką i poetką. Mimo przeżyć wojennych, kilku nieudanych prób urodzenia potomka potrafiła stworzyć udaną rodzinę. Ba, jej wnuczka wręcz ją ubóstwiała, a okresowa niestabilność emocjonalna babki dodała w jej tylko uroku.
W historii uderzył mnie sposób, w jaki babka postrzegała samą siebie. Zupełnie nieświadoma swojej urody, dobra żona i matka, była przekonana o tym, że poronienia były spowodowane brakiem miłości z jej strony. Wyrzucała sobie, że była wciąż niezadowolona, zbyt oschła dla męża, a przecież opowieść wnuczki świadczy o czymś innym. Być może w oczekiwaniu na miłość romantyczną nie potrafiła uznać tej prawdziwej, "codziennej" za satysfakcjonujące uczucie. Ale może to tylko pozory.
"Ból kamieni" czyta się bardzo szybko i podejrzewam, że szybko się też o nim zapomina. Owszem, lektura przyjemna, ale niezbyt głęboka. W gruncie rzeczy to kolejna słodko-gorzka historia, jakich w literaturze wiele. Według informacji na okładce książka otrzymała kilka nagród i stała się bestsellerem, a mnie się jednak wydaje, że nie świadczy to zbyt dobrze o kondycji literatury włoskiej.
Zdjęcie obok to okładka wydania anglojęzycznego, nie mogłam sobie odmówić przyjemności zamieszczenia jej tutaj;) Chyba znacznie lepiej oddaje zawartość powieści niż nasza rodzima wersja.
Moja ocena: 6/10
Milena Agus, "Ból kamieni", Wydawnictwo W.A.B., 2008
Masz rację, okładka edycji anglojęzycznej jest zdecydowanie ładniejsza. Wariant polski miał chyba przyciągnąć fanów literatury erotycznej.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam i chyba za sprawą Twojej recenzji tak już zostanie. :)
Kiedyś serię "z miotłą" WAB-u kupowałam dosłownie w ciemno, ale od pewnego czasu jestem ostrożniejsza.
Na zakup książki faktycznie trochę szkoda pieniędzy, ale gdyby była dostępna w bibliotece, to nie zawadzi dać jej szansy;)
OdpowiedzUsuńCo do serii 'z miotłą" mam niestety podobne odczucia.
A ja mam na półce i na pewno przeczytam - zwłaszcza, że ostatnio rozpływałam się nad "Póki rekin śpi" tej autorki. Serię z miotłą też lubię, ale zgadzam się, że nierówna.
OdpowiedzUsuńTak, czytałam Twoją recenzję i na pewno po "Rekina" sięgnę, choćby przez wzgląd na duszną atmosferę, o której piszesz;)
OdpowiedzUsuń"Ból kamieni" na ogół blogowiczom się podoba, bo jest to faktycznie przyjemna lektura. Tylko co poza tym? Ale czekam na Twoją opinię;)