wtorek, 16 marca 2010

Samotność liczb pierwszych - Paolo Giordano

Dla przypomnienia:

Liczby pierwsze dzielą się tylko przez 1 i przez siebie. Stoją na swoich miejscach w nieskończonym szeregu liczb naturalnych, ściśnięte, jak wszystkie, między dwiema innymi liczbami, ale mają w sobie coś, co różni je od innych. To liczby podejrzliwe i samotne. (s. 139)

Definicja ta znakomicie pasuje do dwójki głównych bohaterów powieści czyli Alice i Mattii. Od najmłodszych lat są samotnikami, po części wskutek bolesnych (dosłownie) przeżyć w dzieciństwie, po części z własnego wyboru. Ich znajomość zaczyna się w szkole średniej i mimo, że więcej w niej milczenia i zahamowań, przeradza się w silny związek przyjacielski. Bardzo dziwny to związek, bardzo dziwna to para: ona - anorektyczka, on - geniusz matematyczny. A jednak trwają przy sobie przez lata:

Mattia i ona byli połączeni niewidzialną, elastyczną nicią, zagrzebaną pod stosem nieważnych rzeczy, nicią, która mogła istnieć tylko między dwojgiem takich jak oni: ludzi, którzy znaleźli własną samotność jedno w drugim. (s. 296)

Z czasem budzi się w nich pociąg erotyczny i chociaż doskonale wiedzą, co powinni zrobić, nie potrafią zdecydować się na dalszy krok, nie potrafią przebić się przez mur partnera. W chwili, która może zaważyć na ich wspólnej przyszłości (w powieści są dwie takie kluczowe sytuacje), coś ich dekoncentruje i powoduje, że pod wpływem impulsu wycofują się, robią unik. Doprawdy skomplikowana to przyjaźń, trudna do zaakceptowania.

Z książki wieje chłodem, ciszą i pustką (choć sporo się tu dzieje). Duża w tym zasługa prostego i precyzyjnego języka (autor jest fizykiem). I tak np. można przeczytać szczegółowy akapit o kolejnych czynnościach związanych z konserwacją roweru, przygotowywaniem posiłku lub zdejmowaniem ubrania. Mattii autor każe z kolei postrzegać rzeczywistość przez pryzmat matematyki i fizyki. Patrząc np. na ciało leżącej obok niego nagiej kobiety nie myśli o jej pięknie, ale o kątach i odległościach wynikających z ułożenia rąk i nóg. To jednak bardziej mechanizm obronny niż natręctwo.

Smutny jest świat w interpretacji Giordana, bo właściwie wszyscy jego bohaterowie są samotnikami. Poraża niemożność dotarcia do drugiego człowieka, czy to na linii rodzic - dziecko, czy też na linii kobieta - mężczyzna. Próby porozumienia wydają się niezgrabne i nietrafione, a rezygnacja z nich przynosi ulgę obu stronom. Okrutne to kalectwo, które dotyka "liczby pierwsze".

Lektura godna uwagi, choć nie jest wybitna. Mimo smutnego wydźwięku czyta się ją nadzwyczaj szybko. Co z niej pozostanie w pamięci na dłużej, nie jestem pewna.

Moja ocena: 7/10

Paolo Giordano, "Samotność liczb pierwszych", Wydawnictwo WAB, 2010

4 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, że u Ciebie ta powieść wywołała pozytywne wrażenia. Łakomię się na nią od kilku tygodni. Twoja recenzja była kropką nad "i" :) "Samotność liczb pierwszych" stanowi istotny element zamówionej już paczuszki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatem czekam na Twoją recenzję;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś czasu intryguje mnie ta książka, gdyż co chwila jest reklamowana w Radiu Zet. Mam nadzieję, że w bibliotece pojawi się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Reklama zasłużona, na pewno się przyda. Zwłaszcza, że to solidnie napisana powieść. Może nie powala na kolana, ale jest na dobrym poziomie.

    OdpowiedzUsuń