W ubiegłym roku zaczęłam czytać "Czerwony pył" tego samego autora, ale po ok. 40 stronach zrezygnowałam. Chaotyczny styl był dla mnie zbyt irytujący, a scena piłowania zębów niewiernej kochance przesądziła o porzuceniu lektury na dobre. Mimo wszystko postanowiłam przeczytać "Wytwórcę makaronu" czyli zbiór opowiadań powiązanych ze sobą postacią zawodowego pisarza i zawodowego krwiodawcy. Ten pierwszy ma napisać z polecenia partii tekst o bohaterze pozytywnym.
Na okładce można przeczytać: Pełen paradoksów, absurdu i groteskowego humoru obraz Chin po rewolucji kulturalnej. Być może to kwestia różnic kulturowych, ale pomysły autora wydały mi się niesmaczne. Nie bawią mnie sceny, w których właściciel krematorium bezcześci zwłoki, ojciec na wszelkie sposoby stara się pozbyć niedorozwiniętej córki, a literat przygląda się z tarasu mega-zbiorowemu gwałtowi, który z czasem prowadzi do utrudnień w ruchu drogowym. Wskutek takich karkołomnych pomysłów absurdy chińskiej rzeczywistości bledną i można się zastanawiać, czy są one prawdziwe czy to raczej przejaw wyobraźni pisarza.
Niestety groteska made in China okazała się ciężkostrawna. Książka nie jest ani śmieszna, ani dobra. Być może Chińczycy zbyt wiele nie tracą nie mogąc jej czytać w legalnym obiegu. Choć z drugiej strony ciekawi mnie, jaka byłaby ich reakcja na tego rodzaju humor.
Moja ocena: 5/10
Ma Jian, "Wytwórca makaronu", Wydawnictwo Literackie, 2007
Dziękuję za ostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki o Chinach, więc prawdopodobieństwo spotkania z twórczością Ma Jiana było spore.
A propos tematyki chińskiej: mnie zachwyciła książka Fabienne Verdier "Pasażerka ciszy", dość dobrze wspominam też (z zastrzeżeniami) "Dobre kobiety z Chin: Głosy z ukrycia" Xinran Xue.
P.S.
Dziękuję też za wspaniała niespodziankę!!!
Mimo wszystko z chęcią przeczytałabym recenzje innych - może z wiekiem tracę poczucie humoru;) i mylę się w ocenie?
OdpowiedzUsuń"Pasażerkę" mam na odległej liście, a "Dobre kobiety" zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Inna książka tejże Xinran tj. Miss Chopsticks trochę mnie rozczarowała (patrz: http://czytankianki.blogspot.com/2009/10/miss-chopsticks-xinran-xue_26.html ), ale i tak ma spora wartość poznawczą;)
Niespodzianka? Cała przyjemność po mojej stronie;)
Z przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję "Miss Chopsticks". Swoją drogą tytuł bardzo mi się podoba! Szkoda, że książka rozczarowuje :( Ja od dłuższego czasu niczym przyczajony tygrys, ukryty smok poluję na "Sky Burial" o podróży Xinran po Tybecie.
OdpowiedzUsuńW "Dobrych kobietach" przeszkadzały mi uroczyste, elegijne tony, na szczęście pojawiały się rzadko. Wydaje mi się, że to, o czym pisała Xinran było tak przejmujące, że patetyczne koturny były zbędne.
Książki nie czytałam, ale skojarzyła mi się z pięknym filmem "Balzak i mała Chinka". Tematyka podobna. Jeśli nie oglądałaś - serdecznie polecam. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLirael: nie pamiętam patetycznych tonów, zbytnio przejęłam się opisywanymi wydarzeniami;)
OdpowiedzUsuńJolanta: O "Balzaku..." naturalnie słyszałam, kiedyś przy okazji obejrzę. Tak naprawdę najchętniej przeczytałabym coś bardzo współczesnego z lit. chińskiej tj. bez odniesień do Rewolucji Kulturalnej. Choć to raczej trudne;)
Pozwolę sobie nie całkowicie zgodzić się z opinią Autorki postu. Obie książki są świetnie napisane, pełne rzeczonej groteski. Brak zrozumienia dla owych drastycznych scen utrudnia Autorce postu recepcję tej literatury. A pokazuje ona realia Chin, państwa totalitarnego, w którym społeczeństwo poddane jest absurdalnej wręcz kontroli. Pokazanie ludzkich dziwactw (tych uznanych przez Autorkę za niesmaczne) okazuje się bardzo na czasie w obliczu wysypu rozmaitych Fritzów.
OdpowiedzUsuńStyl Ma Jiana bardzo mi odpowiada, jest zwięzły i treściwy, bez zbędnych opisów. Bohaterowie nie mają nawet imion, co tym bardziej ułatwia ich identyfikację i powiązanie z fabułą a przy tym wskazuje na rolę człowieka w systemie totalitarnym.
Ech, szkoda, że taka wspaniała literatura spotkała się z niezrozumieniem, ale cóż, nie każdemu można dogodzić w ten sam sposób. Autorkę posta pozdrawiam i życzę przyjemnych wrażeń lekturowych. A bez Rewolucji kulturalnej to raczej trudno, bo to ważne jest dla nich.
A skąd ta pewność, że Twoje rozumienie jest lepsze, właściwsze itp.? Czy jeśli spodobają mi się drastyczne sceny, to wtedy "poprawnie" odbiorę powieść?
OdpowiedzUsuńTobie odpowiada styl Jiana - ok, ale to nie oznacza, że inni muszą podzielać ten entuzjazm, albo że czegoś nie rozumieją. Moim zdaniem to kwestia indywidualnej wrażliwości i upodobań. Osobiście wolę inne ujęcie totalitaryzmu.
Pozdrawiam;)
Oświadczyłaś, że decydującym dla Ciebie kryterium był fakt, że "pomysły autora wydały mi się niesmaczne" oraz "groteska made in China okazała się ciężkostrawna".
OdpowiedzUsuńTymczasem groteska to:
"kategoria estetyczna, charakteryzująca się połączeniem w jednym dziele (...) jednocześnie występujących pierwiastków przeciwstawnych, takich jak m.in. tragizm i komizm, fantastyka i realizm, piękno i brzydota. Utwory groteskowe charakteryzują się najczęściej niejednorodnością stylistyczną, obecnością kategorii absurdu, elementów karnawalizacji i atmosferą dziwności."
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Groteska
A zatem owe połączenia, które negowałaś, wpisują się w klasyczną definicję groteski, niekoniecznie chińskiej. Wnoszę z tego, że groteskowy sposób przedstawienia świata nie trafia do Ciebie.
Przepraszam jednak za ten erystyczny wybieg.
Niektórzy, np. ja, a przypuszczam, że i autorka tego bloga, nie lubią czytać o obrzydlistwach i nie zmieni tego przytocznenie nawet miliona definicji z wikipedii. Słusznie przepraszasz.
OdpowiedzUsuńAstratow -->
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim nie lubię narzucania własnych opinii innym i podpierania się brakiem zrozumienia u tychże "innych".
I mam propozycję: przeczytaj siostrze / mamie / przyjaciółce / żonie fragment o zbiorowym gwałcie i napisz proszę, czy podoba im się tego rodzaju groteska, czy - jak wolisz - surrealizm.
A co do samego gatunku - wolę Viana.
Elenoir -->
Dziękuję za wsparcie;) Swoją drogą jak trafiłaś akurat na tę "pogawędkę"? ;)))))
Pozdrowienia
To proste: blogi "książkowe", między innymi Twój, subskrybuję sobie przez czytnik RSS. Więc nawet jeśli ktoś komentuje post, który zamieściłaś tutaj już jakiś czas temu, google reader mnie o tym informuje:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam omawianej książki, nawet o niej nie słyszałam, ale gdy natknę się na takie nadęte komentarze, to czuję, że muszę wystąpić:)
Również pozdrawiam:)
Teraz wszystko jasne;)Może i ja zainstaluję sobie podobne urządzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia;)
ooj... astratow blog - przesadzasz, gdyby wszystko było poukładane, zdefiniowane, przewidywalne i jedynie słuszne, pisanie blogów a na nich własnych opinii straciłoby sens, a świat byłby cholernie nudny...
OdpowiedzUsuń