O ile "Obwód głowy" bardzo mi się podobał, o tyle na "Serce..." niespecjalnie miałam ochotę. Po pierwsze - odstręczająca okładka. Po drugie - po arcyciekawych opowieściach dotyczących m.in. hitleryzmu tym razem tematy nie wydały mi się pociągające - ot, reportaże jakich wiele w codziennej prasie. Nic bardziej mylnego. Szesnaście opowieści z różnych stron Polski pisanych w latach 1998-2008 czyta się naprawdę świetnie.
Najbardziej podobały mi się reportaże o Wielowsi, która nie zgodziła się na nadanie szkole imienia Ireny Sendler ("Zawsze było ZWM i po co zmieniać?"), o śmiertelnym wypadku w mieszadle cukierków ("Źrebak na okresie próbnym") oraz o współczesnym życiu Oświęcimia ("Kamyk oświęcimski"). Są tu również teksty, które otworzyły mi oczy na nieznane dotąd zagadnienia np. "Cała Polska trzaska" o fingowaniu stłuczek i kraks samochodowych w celu wyłudzenia odszkodowania (pomysłowość Polaków nie zna granic), "My tu wszyscy na wymarcie" o gminie człuchowskiej z największym poziomem bezrobocia w kraju oraz "Uboga" o tym, jak przeżyć za mniej niż minimalna średnia krajowa pensja.
Co mnie urzekło, to pochylenie się autora nad zwykłym człowiekiem. Nowak nie zajmuje się celebrytami, pracownikami korporacji czy tzw. ludźmi sukcesu, ale ludźmi zwykłymi, którzy z różnych powodów - braku pieniędzy, zdrowia, wykształcenia - borykają się z ogromnymi problemami. Niektórzy walczą, nie poddają się, inni załamują się, czasem popełniają samobójstwa. Niekiedy poraża bezczynność bohaterów, niemożność dostrzeżenia szansy na lepsze życie poza własną wsią. Poraża również ludzka niewiedza, albo wręcz ograniczenie umysłowe. Dla mnie to jednak prawdziwy obraz społeczeństwa, można by rzec: a to Polska właśnie...
Z całego zbioru najmniej przypadł mi do gustu reportaż tytułowy, ale w sumie warsztatowo jest bez zarzutu. Podobał mi się również pomysł na zakończenie czyli tekst o drodze autora do zawodu reportera. Z chęcią przeczytałabym podobny o samym powstawaniu reportażu, bo jak się okazuje, czasem trzeba spędzić w danym miejscu nawet miesiąc, żeby coś napisać. Na koniec fragment z "Mistrza rozkroku i przykucania" czyli tekstu o kulturystach (?) faszerujących się "wspomagaczami":
Kumpel po tygodniu zrobił się silny jak koń, zaczął dźwigać o 30 kilo więcej.
Marten przysięga, że nigdy nie koksował, boi się o zdrowie (...).
- Mam szansę, bo aktualnie nie mam dziewczyny - tłumaczy się Marten - a dziewczyna to wiadomo, dodatkowy stres i człowiek więcej spala. [s. 6]
Ot, jak zgubny wpływ na krzepę mogą mieć kobiety;)
Moja ocena: 9/10
Włodzimierz Nowak, "Serce narodu koło przystanku", Wydawnictwo Czarne, 2009
Poza Kapuścińskim niewiele czytam reportaży (pani Szejnert czeka obecnie na półce), a to już nie pierwsze pochwalne słowa jakie słyszę o Włodzimierzu Nowaku. Pora poszerzyć horyzonty jak sądzę: wpisuję na listę celów czytelniczych :)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam, Nowak wart jest poznania;)
OdpowiedzUsuńMnie ten gatunek coraz bardziej się podoba.
reportaz o chlopaku w fabryce cukierków byl chyba w GW? rzeczywiscie, b dobry! wydaje mi sie, ze PL potrzebne sa spolecznie zaangazowane reportaze, kt przedstawiaja zycie zwyklych ludzi. przeraza mnie obojetnosc, a wlasciwie nawet gorzej, bo agresja w stosunku do tych, kt "sie nie powiodlo w zyciu". czesto spotyka sie postawe typu "blame the victim" i brak empatii - zupelnie, jakby chodzilo o inny gatunek czlowieka
OdpowiedzUsuńPamietam, jaka byłam dumna, gdy słuchałam jak to Martin Pollack zachwycał sie polskimi autorami reportażu. Oczywiście zaczął od Kapuścińskiego, ale stwierdził, że Polacy mają to szczęście, iż ten gatunek uprawiają i inni wielcy. Nowak, Tochman, Szczygieł, Hugo-Bader... wymieniał i wymieniał.
OdpowiedzUsuńNie miał racji? Przecież, że miał!
Sygryda -->
OdpowiedzUsuńTak, był na pewno w GW, bo stamtąd go pamiętam. Jak najbardziej zgadzam się co do reportaży społecznie zaangażowanych. U nas jednak bieda często jest wyśmiewana, zwłaszcza wśród młodych ludzi. A z kolei staruszków spycha się na margines;(
Inblanco -->
Dorzuciłabym jeszcze Hannę Krall i Angelikę Kluźniak, choć ta druga jest jeszcze mało znana. A i jeszcze Wojciech Jagielski. Sporo autorów w sumie.