Na drugą wyznaczono oficjalny bankiet otwarcia, a ja nie zdążyłem się jeszcze przebrać w wieczorową piżamę, pojechałem więc do pokoju, a potem z największym pośpiechem zjechałem do Sali Purpurowej na 46 piętrze. W foyer podeszły do mnie dwie czarujące dziewczyny w szarawarach topless, z biustami pomalowanymi w niezapominajki i śnieżyczki, by wręczyć mi lśniący folder. Nie spojrzawszy nań, wszedłem do sali, jeszcze pustawej, i dech mi zaparł widok stołów, nie dlatego, że były suto zastawione, lecz szokujące były formy, w jakich podano wszystkie pasztety, przystawki i zakąski - nawet sałatki stanowiły imitację genitaliów. O złudzeniu optycznym nie było mowy, bo dyskretnie ukryte głośniki nadawały popularny w pewnych kręgach szlagier, zaczynający się od słów: "Tylko głupiec i kanalia lekceważy genitalia, bo najbardziej jest dziś modne reklamować części rodne!"
Pojawiali się pierwsi bankietowicze, z gęstymi brodami i sumiastymi wąsikami, zresztą sami młodzi ludzie, w piżamach albo i bez nich; gdy sześciu kelnerów niosło tort, widząc tę najbardziej nieprzyzwoitą leguminę świata, nie mogłem już mieć wątpliwości: pomyliłem sale i mimo woli dostałem się na bankiet Wyzwolonej Literatury.*)
______________________________________________________________
*) Stanisław Lem "Kongres Futurologiczny", Wyd. Agora, Warszawa 2008
A nie mówiłam, że Lem jest uniwersalny?! Jeden mały fragmencik, a jest coś dla gotujących, coś dla miłośników erotyki, a nawet coś dla organizatorów różnego rodzaju eventów:P
OdpowiedzUsuńMyślę jednakże, że na rzeczonym bankiecie z pewnością nie ograniczono się do banalnych ogórkowych skojarzeń...
Na pewno nie ograniczono się do ogórków, w końcu tyle warzyw ma kształt falliczny.;)
UsuńLem jest uniwersalny, a jakże! Nawet fanom literatury dał prztyczka w nos.;)
Nieprzyzwoite leguminy można dziś bez trudu zamówić na każdą okazję, nie tylko na zjazd:)
UsuńBa! A genitalne formy do pieczenia ciast są już szeroko dostępne.;)
UsuńLeguminy do nas chyba nie dotarły. Można poprosić jakieś pikantne szczególiki?
UsuńPostanowiłam uściślić. U mnie legumina to nie kisiel, a raczej budyń. Szczególików oczekuję kulinarnych oczywiście:)
UsuńLeguminę czyli budyń, kisiel itp. można wykonać samemu. Nie wiem jak Lemowi i Zacofanemu, mnie tu bardziej konsystencja i kolor kojarzy się z motywem przewodnim bankietu.;)
UsuńLegumina w znaczeniu deser, u Lema - tort, a gugle pełne są modeli, których nie powstydziłby się bankiet u wydawców:P
UsuńNapawałem się w autobusie dziś rano:)) Odniesień kulinarnych u Lema sporo, minitraktacik o jajkach na miękko też niczego sobie:)
OdpowiedzUsuńMoże wrzucę jajka przy innej okazji.;)
UsuńLemem również się napawałam - pierwsza część opowiadania jest wyjątkowo zabawna.
Znaczy, że dalej siądzie? Już się chyba do tego powinienem przyzwyczaić, z Dziennikami gwiazdowymi było tak samo:(
UsuńZrobi się poważniej.;) I bardziej skomplikowanie wskutek przeróżnych wynalazków.;)
UsuńNo nie, a ja na diecie cukrzycowej :P
OdpowiedzUsuńMoże jeden ogórek nie zaszkodzi?;)
Usuńoch! pasztecik! z ogóreczkiem! jużem głodna, a dopiero po śniadaniu...
OdpowiedzUsuńza Lema się jeszcze nie wzięłam, ale już go zlokalizowałam i jest na moim biurku - więc już jest lepiej niż z Norą, bo okazało się, że dziadek tegoż dramatu nie miał... musiałam mu chyba wcześniej wykraść i gdzieś zapodziać!
I pożycz tu wnuczce książkę!;) Mój dziadek powiedziałby: a to szkudnik jeden!
UsuńLem będzie po polsku? Ciekawi mnie bardzo, jak przetłumaczono nowoczesną terminologię na inne języki.
Lem będzie po polsku, ale mamy też angielskie wydania, mogę się skusić o porównanie.
Usuńostatnio moi angielscy znajomi bardzo mnie zawstydzili swoją znajomością Lema. aż miło mi się zrobiło, że Lem jest w takim poważaniu - a wiem, że nie była to zwykła angielska uprzejmość!
Sama bym na pewno była zawstydzona, bo znam tylko "Solaris" i teraz dopiero przeczytałam "Kongres...". To faktycznie budujące, że Lem jest ceniony za granicą.
UsuńProsze bardzo. Dla przykladu: Futurologinen kongressi. (Kongres futurologiczny, 1971.) Suomentaneet Riitta Koivisto ja Kirsti Siraste. Kirjayhtymä, 1978. ISBN 951-26-1459-6.
UsuńA jakze, pan Lem byl/jest znany. Ja tam naliczylam kiedys z 12 jego pozycji przetlumaczonych na finski ( kilka prosto z j. polskiego, reszta z angielskiego, francuskiego i niemieckiego). Czesc jego ksiazek przez lezakowanie w magazynach gdzies sie zawieruszylo ale 'Solaris' trzyma twardo warte na polkach dostepnych czytelnikowi.
Dziękuję za informację. Tak myślałam, że "Solaris" będzie się najlepiej trzymać. Na niemieckim amazonie widzę kilkanaście tytułów w ciągłej sprzedaży, a na brytyjskim głównie wydania z lat 90-tych, na francuskim trochę lepiej. Może ma już godnych następców i czyta się innych autorów.;)
UsuńW poniedziałek z rana taki post?! - zupełnie demotywujący! :-)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że demotywuje w pracy, bo w innych dziedzinach chyba wręcz przeciwnie.;)))
OdpowiedzUsuńTak, demotywuje tylko w pracy :-)))
UsuńSwoją drogą te kształty chyba szybko by się znudziły bankietowiczom.;)
UsuńTo już chyba zależy od wieku i temperamentu :-)
UsuńPrzesyt nie działa chyba zbyt pobudzająco.;)
UsuńTo może przedstawię typowo męski punkt widzenia :-) ale uprzedzam, jeżeli znajdziesz coś długiego i białego na śmietniku, to będzie to broda od tego kawału:
UsuńTropiki, odzielone od siebie kilkumetrowej szerokości, pełną rekinów, cieśniną dwie malutkie wysepki, na których są dwie grypy rozbitków. Na jednej 3 młode nagie bardzo atrakcyjne kobiety na drugiej 20-, 40 i 60-ciolatek.
20-stolatek - panowie, płyniemy!
40-stolatek - chwileczkę, może zbudujemy tratwę!
60-ciolatak - eee, ale po co? stąd też dobrze widać!
Nie znałam, dobre,;) Ale, ale - ponoć z 60-latkami nie jest obecnie tak źle.;)
UsuńNie wiem :-) i w najbliższej przysżłości nie spodziewaj się ode mnie opinii w tej sprawie :-)
UsuńJakoś to zniosę.;)
UsuńA ja właśnie idę na śniadanko :) A co do genitaliów w żywieniu, to w jednym z listów Sienkiewicz sprawozdawał, że, bodajże, szparagi tak się udały, że panny do rąk brać ich nie chciały i się płoniły (panny, nie szparagi). Co, jak dodawał, dobrze świadczy o jednych i drugich :)
OdpowiedzUsuńBidule! Szparagi musiały być wyjątkowo udane.;)
UsuńA na śniadanie mam pasztet właśnie. Z tym, że klasyczny, ze sreberka :)
UsuńJeśli świeży, to nie ma co wybrzydzać.;) Od czasu do czasu też lubię.
UsuńJa dzisiaj u siebie na blogu też w klimatach "Kongresu...":)
OdpowiedzUsuńTa książka to niewyczerpane źródło różnorodnych "smaczków" literackich.
O tak, "Kongres..." ma wiele do zaoferowania. Lektura zdecydowanie do wielokrotnego użytku.
UsuńRozumiem, że 19 października uczestnicy spotkania klubowego mają się stawić w wieczorowych piżamach? :D
OdpowiedzUsuńKapitalny fragment, nie mogę się doczekać przesyłki z "Kongresem..."!
To jest myśl! I obowiązkowo trzeba będzie przesłać zdjęcie kreacji.;)
UsuńPodobnych fragmentów jest więcej, początek gwarantuje dużą dawkę śmiechu.
...i zdjęcie własnoręcznie upieczonego ciasta w kształcie obscenicznym. :)
UsuńWypieki itp. ujdą, gorzej byłoby z malunkami kwiecia na popiersiu.;)
UsuńMoże jakieś szabloniki i farba w sprayu? :)
UsuńCiekawe, ile chętnych by się znalazło do sprayowania.;)))
UsuńZupełnie mi z Lemem nie po drodze, ale Kongres chyba posiadam. Chyba spróbuje znaleźć. Może nawet do czytania. Może nawet na czas :)
OdpowiedzUsuńFragment niby zachęcający, ale potykam się o jego zdania. Jak zawsze.
Ja też się potykałam, ale cieszę się, że wreszcie Lema przeczytałam.
UsuńWarto było, nabrałam ochoty na inne książki SL.
A na pogadankę naturalnie zapraszam.;)