Powieści Francisa Scotta Fitzgeralda "Wielki Gatsby" (1925) przedstawiać raczej nie trzeba. Od jakiegoś czasu słychać o pracach nad nową ekranizacją w reżyserii Baza Luhrmanna z Leonadro diCaprio w roli tytułowej, pomyślałam więc, że warto przypomnieć sobie pierwowzór literacki. Czy historia parweniusza zakochanego w kobiecie z wyższej sfery może jeszcze wzbudzać emocje? Sprawdzimy.
Serdecznie zapraszam do czytania i rozmowy. Początek dyskusji: 16 listopada 2012 r.
Może, może ... ! :-)
OdpowiedzUsuńJako fan klasyki powinieneś być zadowolony.;)
Usuńi jestem :-)
UsuńNo to super.;)
UsuńCzytawszy :-)
OdpowiedzUsuńUcieszywszy się.;)
UsuńA kto nie czytawszy? Chętnie wrócę, bo ostatnio - po obejrzeniu przesympatycznej Allenowskiej "Północy w Paryżu" - nabrałam ponownej ochoty na Fitzgeralda.
UsuńMnie też się ten film podobał, nawet zachęcił do poczytania Hemingwaya (co jeszcze niestety nie nastąpiło). A i o Zeldzie by się poczytało...
UsuńCieszę się, że propozycja przypadła do gustu.;)
Ja w ogóle widzę same plusy tego filmu: wzrost zainteresowania literaturą, malarstwem i jakżeż miłe oku widoki:P
UsuńOd czasu tego filmu na mojej półce leżą i się kurzą "Piękni i przeklęci"; w tym roku na pewno już nie dam rady, a szkoda. Więc tym bardziej dzięki za namiastkę w postaci Gatsby'ego (plus rozrywkę w postaci odgadywania, gdzież to on u mnie może stać?)
Mnie ten film bardzo pozytywnie zaskoczył. Te ostatnie wycieczki Allenowskie po różnych europejskich miastach mnie trochę już nudziły, a tu proszę - niby banalna historyjka, ale fajnie opowiedziana, klimatyczna. Ja też nabrałam po filmie ochoty by sięgnąć po Hemingway'a (i też niestety jeszcze planów nie zrealizowałam). Ale cieszę się, że taki inspirujący film się udało Allenowi nakręcić :-)
UsuńBarcelona Cię nudziła? Nie wierzę.;)
UsuńNie wiem, jak Karolinie, ale mnie ani Rzym ani Barcelona w allenowskim wydaniu nie przypadły tak do serca jak Paryż. Lektura Wielkiego Gatsby jest tego oglądania owocem. Co prawda książka mnie się delikatnie mówiąc mało podobała, ale zamierzam sięgnąć po kolejne. A Heminwgaya Komu bije dzwon wspominam bardzo dobrze i nie rozumiem, czemu tyle osób twierdzi, że Hemingway to nudziarz.
UsuńMnie jednak Barcelona najbardziej się podobała, a film londyński to już dla mnie prawdziwa bomba. Chętnie zobaczyłabym Allena w Berlinie.;)
UsuńHemingwaya z lektur nastoletnich zapamiętałam jako pisarza szorstkiego i także przynudzającego. Odstraszył mnie na lata, czytając (a raczej próbując, bo nie skończyłam) kilka lat temu "Ruchome święto" byłam rozczarowana jego stylem. Ale dostanie jeszcze szansę, spokojnie.;)
Barcelona chyba najbardziej mnie rozczarowała. Ale może dlatego, że sama jeszcze nie miałam okazji tam pojechać ;-)
UsuńO, zobaczyć Allena w Berlinie - to by rzeczywiście było coś!
Naprawdę? Mnie nawet nie przeszkadzała Johansson i Bardem.;) A P. Cruz - boska.;)
UsuńW Berlinie WA na pewno miałby duże pole do popisu.
Zgadzam się, film Allena miał same plusy.;)
OdpowiedzUsuńWidzisz, u Ciebie "Piękni..." u Ciebie już leżą i czekają, ja dopiero robię podchody. Ale może po listopadowej dyskusji ruszę z kopyta.;)
Przeczytałem w lipcu, bo mi ją wylosowano, ale bez większego wrażenia. Nie mogę się zebrać, żeby o niej cokolwiek napisać.
OdpowiedzUsuńAle chociaż trzy grosze do dyskusji dorzucisz?;) Zawsze się przyda głos krytyczny.
UsuńNotka sprzed lat.
UsuńMimo okrzyknięcia jej najlepszą książką Fitzgeralda, podobała mi się raczej średnio. Fakt jest i miłość, jest pieniądz, który tę miłość rujnuje, jest także sprawa przyjaźni w biedzie, ale podane to takim strasznie napuszonym stylem, że aż czasem trudno czytać. Z książki tej utkwiło mi za to w pamięci jedno zdanie: "- Biedny sukinsyn(...)" i rzeczywiście biednym sukinsynem jest ten, kto myśli, że można mieć wszystko za pieniądze."
Być może odświeżymy i spojrzymy okiem wapniaka :)
Świetnie, widzę już materiał do dyskusji.;)
UsuńTak mi się właśnie kołatało, że kolega był niezadowolony. Ja naprawdę nie rozumiem tego braku entuzjazmu dla pięknych pań i panów w ich bogatych wnętrzach i w ich stylowych automobilach;)
UsuńWłaściwie to ciekawe, dlaczego dla wielu kobiet (dla mnie też) lata 20-te i 30-te mają taki urok.;)
UsuńA któraż nie chciałaby snuć się od salonu do salonu, owinięta sznurami pereł? I te przejażdżki z rozwianym włosem... Ja już nawet bym te papierosy w lufce paliła, co mi tam!
UsuńOd biedy mogłabym nosić kiecki z obniżonym stanem.:)
UsuńPatrz pani, o tej niedogodności nie pomyślałam. To ja wolę raczej lata 30-te, bo te pierwsze to "szeroka i płaska, kanciasta kobieca sylwetka" - a w tej konkurencji mogę źle wypaść! W latach 30-tych jakaś talia się już pojawia, i nawet kwiatki tu i ówdzie:)
UsuńKwiatki - owszem. A te egrety we włosach! Zawsze mi się podobały.;)
UsuńO, tu lekko wymiękam. Egrety w znaczeniu futrzane kity? To ja poproszę zwykły kapelusik z broszą:)
UsuńNie, takie ozdoby z długich piór.;) I
UsuńPewnie, że dołożę, nawet pięć groszy, może mi się jakaś ostateczna opinia wyklaruje:)
UsuńOby! Choć pewnie nie ulegnie większym zmianom w ciągu miesiąca.;)
UsuńNie wierzę w nagły przypływ natchnienia do pisania, a opinia pewnie zostanie nijaka:)
UsuńZdarza się.;(
UsuńA miala pani omawiac Dehenela??? To najlepszy pisarz.
OdpowiedzUsuńKurka wodna.
???
UsuńChyba chodzi o omawianie twórczości pana Jacka Dehnela :)
UsuńA nie Witkacego?;)
Usuńdo dyskusji pewnie nie dołączę, bo będę poza zasięgiem, ale później z chęcią poczytam :)
OdpowiedzUsuńja kiedyś robiłam podchody, zdaje się nawet przeczytałam tak ze dwie trzecie, ale chyba mnie znudziła. ciekawe jak by mi się teraz czytało?
Może warto sprawdzić, czy da się jednak doczytać do ostatniej strony?;)
Usuńach, właśnie odkryłam, że to nie z Wielkim Gatsbym miałam takie problemy, tylko z Tender is the Night!
UsuńPocieszyłaś mnie.;)
UsuńWolałam, jak wyciągałaś (z kapelusza) rzeczy dobre, a mniej znane. Bo zazwyczaj były dla mnie zupełną nowinką, a to zawsze ożywczo działa na zblazowanych malkontentów ;P
OdpowiedzUsuńI w sumie nie wiem, po co dyskutować - WG jest wielki :) Na dodatek zapowiada się dyskusja w stylu "jak zachwyca, jak nie zachwyca", czyli czytanie 'arcydzieła', a nie opowieści. Ciężki jest los geniuszy ;P
Tak czy siak, w tym roku jeszcze nie czytałam WG (chyba), więc może zrobię "refresh". Jeden miły wieczór gwarantowany. Tylko termin jak zawsze za krótki ;))
Przejrzałam szybko listę dotychczasowych lektur klubowych i widzę, że to były głównie rzeczy b. znane.;) Z kolei na mniej znane tytuły nie było wielu chętnych. Cóż, każdy lubi coś innego. Wezmę pod uwagę Twój głos za miesiąc.;)
UsuńNo właśnie, czy warto jeszcze dyskutować o WG?;)
Maiooffko, no ale opowieść też nie zachwyca, w każdym razie mnie:) Słowo arcydzieło chyba wywaliło poprzeczkę w kosmos:P Za to opisy przyjęć to klękajcie narody:))
UsuńKlasyków miary FSF było do tej pory 5, z tego co widzę na liście, więc to nie większość, ani połowa nawet :) Nie twierdzę, że reszta to underground literacki, ale jednak pozycje o wiele mniej przećwiczone przez szersze grono. I w tym właśnie gronie można mnie odnaleźć, jak szukam natchnienia do nowych lektur :)
UsuńDyskutować można o wszystkim - o potrzebie dyskutowania przede wszystkim :D
ZWL,
UsuńPhi ;P
Jednak gdybyś taką opowieść wykopał w stercie literackiego truchła, pewnie Twoja uwagę na dobre zajęłyby przyjęcia, emocje, językowa elegancja. Historia, postacie, epoka. Inaczej się czyta "klasyków". Niesłusznie szukając ideału, tam gdzie jest tylko człowiek i jego opowieść.
I WG to jednak historia o mirażach życia. A nie o romansie i fortunie jakiegoś prostaka. Co ja Wam będę tłumaczyć zresztą - "Wielka poezja, będąc wielką i będąc poezją..." ;P :))
Niech będzie, że potrzebne było mi towarzystwo do ponownej lektury WG.;)
UsuńInteresujące pytanie - czy inaczej czyta się klasyków? Proponuję, żebyś dodała je od siebie podczas dyskusji.
Będę dziś nieznośna i od razu odpowiem za wszystkich: tak, inaczej się czyta uznane i cenione dzieła :)) Wcale nie musi być to kwestia świadomego nastawienia, ale jednak sięgamy po te tytuły, bo 'są ważne', rozsiadamy się i czekamy na zachwyt. I lepiej niech pojawi się szybko, bo będzie źle ;P Brak zachwytu równa się rozczarowaniu, i to wielkiemu, więc nie mamy litości dla delikwenta. Może to kwestia tego, że czujemy się oszukani takim obrotem sprawy. Nie wiem. Ale często traci się z oczu książkę czekając na to wielkie "bum". I nie mówię,że inni tak mają, ale sama potrafię być tak niesprawiedliwa. Bo jednak obiecywali to "bum" i chcę je tu i teraz ;)
UsuńMaiooffka: język nawet bardzo mi się, przyjęcia też, emocje - jakie emocje?? O epoce, to bardzo przepraszam, raczej niewiele moim zdaniem. A wszystko razem do kupki - jakoś mi nie zagrało.
UsuńI: oooo, no właśnie:) Bum nie było, nawet takiego niedużego prrrrt nie było:P
UsuńZWL,
UsuńPrrrt było na pewno, może tylko przegapiłeś w ferworze zaczytania ;P :D
Pewnie ziewanie mi zagłuszyło:DD
UsuńZWL,
UsuńNo tak, w słabym ciele, słaby duch. A "bum" potrzebuje przytomnego rezonatora ;P
Widzę, że dyskusja właściwie się już odbyła. :)
OdpowiedzUsuńChyba zarzucę coś innego.;)
UsuńOdliczam dni do premiery filmu i już cieszę się na dyskusję (nawet jeśli już się odbyła ;) )
OdpowiedzUsuńPremiera podobno została przesunięta na przyszły rok, liczyłam na grudzień.;(
UsuńMiło będzie ponownie Cię gościć, zapraszam.