poniedziałek, 29 października 2012

W zawieszeniu

Gdyby książkom przypisywać kolory, do "Patrz na mnie, Klaro!" Kai Malanowskiej najlepiej pasowałyby szarości. Szara jest okładka (świetny projekt Jana Bajtlika), taka też wydaje się sceneria wydarzeń: miasto bez wyrazu, w którym najczęściej pada deszcz lub panuje mgła, jest zimno i nieprzyjemnie. Nawet pojawiające się na chwilę bistra, parki i sklepiki są bezbarwne i mało zachęcające.


Nie lepiej jest z główną bohaterką, która znakomicie wtapia się w tło: jest całkowicie nijaka. Nieciekawa i żadna aż do bólu. Przezroczysta dla innych, najdrobniejszy przejaw sympatii traktuje jak koło ratunkowe. I ciągnie, ciągnie, ile sił w wychudłych rękach, podczas gdy potencjalni zbawcy mocno się opierają, żeby nie dać się porwać oczekiwaniom i pretensjom Klary. Co nie wyszło ze szkolną koleżanką i antropologiem z kawiarni, udało się z artystą malarzem. Chociaż tu należałoby się zastanowić, komu tak naprawdę się udało - być może to Franciszek znalazł wreszcie kogoś na własność, a Klara z rezygnacją przystała na tę transakcję. Mała stabilizacja została osiągnięta: mieszkanie jest, praca od-do jest, spokojne wieczory spędzane na głośnej lekturze także są. I pewnie oboje żyliby długo i szczęśliwie w symbiozie, gdyby nie mężowa korespondencja. Wyobraźnia Klary pracuje na pełnych obrotach, zainteresowanie nieznaną adresatką przeradza się w intensywną fascynację. Kryzys osobowości znowu daje o sobie znać.

Malanowska bardzo ciekawie pokazała problem tzw. zawieszania się na drugiej osobie. Początkowo książka wydaje się kolejną nieskomplikowaną opowiastką o dziewczynie, która bardzo chciała z kimś być. Trójtorowa narracja tylko utwierdza czytelnika w tym przekonaniu: pisze się tu i mówi prostym językiem, fabuła jest niemal trywialna. Historia zaczyna się jednak zapętlać i z pozornej banalności powstaje nagle coś oryginalnego, a co więcej - nieoczywistego. Prawdziwa niespodzianka i choćby dla niej warto było przeczytać nową powieść Malanowskiej.

_______________________________________________________________________

Kaja Malanowska "Patrz na mnie, Klaro!", Wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa, 2012
_______________________________________________________________________


35 komentarzy:

  1. Klara niby nijaka ale od czasu do czasu coś się w niej emocjonalnie omsknie i popada w kolejną obsesje. I właśnie dlatego wydaje mi się ze jej relacja z Franciszkiem - malarzem jednak oparła się na zupełnie innych uczuciach niż pozostałe o których wspominasz. Tutaj nie było fascynacji tylko nadzieja na tzw błogi spokój. sama potem przez bohaterkę rozwiana. Dal mnie to Malanowska uspokojona nie będę ukrywać ze ciut za bardzo, ze wole jej dwie poprzednie książki. Może po prostu za bardzo się do niej przyzwyczaiłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalnie, że jej relacja z Franciszkiem jest inna, niemniej mąż był dla niej wybawieniem. Tu akurat on się zawiesił na Klarze (kilka razy mówi: "Jesteś moim całym światem").
      Gdyby nie ostatnie strony, uznałabym książkę za rzecz raczej słabą, ale jak dla mnie zakończenie stawia pod znakiem zapytania wcześniejsze wydarzenia.

      Usuń
  2. Nazwisko zdecydowanie do zapamiętania. Dobrze z oczu patrzy też "Drobnym szaleństwom życia codziennego". Tutaj ciekawa recenzja, choć raczej nie zaaplikowałabym sobie tej powieści przy obecnej aurze, wydaje się dość przygnębiająca. Interesujący jest też wywiad z autorką, który właśnie przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Drobne szaleństwa" podobały mi się ogromnie, o czym też pisałam.;) Czytałam w deszczowe lato, więc obeszło się bez chandry. Polecam w bardziej sprzyjającej aurze.:

      Usuń
    2. W wywiadzie z autorką zafascynowały mnie m.in. fragmenty o szkole, jej i syna.
      Zastanawiam się nad aurą. Może właśnie czytanie radosnych i słonecznych książek przy październikowo-listopadowej pogodzie działa jeszcze bardziej frustrująco. :)

      Usuń
    3. Szkoła na Bednarskiej uchodziła kiedyś za szkołę marzeń, i dla uczniów, i dla nauczycieli. Jak jest obecnie, nie mam pojęcia.;(
      Traktować ucznia jako osobę to jest wyzwanie, szczególnie w dużych klasach.
      Aura a dobór lektur - ciekawy temat. Osobiście latem lubię czytać o upale, zimą o mrozie.;) Frustrująco podziałały na mnie w życiu dwie książki: "Wilk stepowy" Hessego i "Cząstki elementarne" Houellebecqa, obie czytane w niezbyt gorącym sierpniu (w odstępie ok. dekady). A jak to wygląda u Ciebie, Lirael?;)

      Usuń
    4. Czytanki.anki, a czy polecasz w takim razie Cząstki elementarne? Bardzo podobała mi sie Mapa i terytorium i zastanawiam się, czy sięgnąć po pozostałe książki MH. Z tych ostatnich najbardziej kusi mnie chwilowo "Możliwość wyspy" (tytuł jest po prostu cudowny.)

      Usuń
    5. Słyszałam dużo dobrego o szkole na Bednarskiej. Może teraz ich metody nie wydają się takie rewolucyjne, ale kiedyś byli szokująco nowocześni w podejściu do uczniów, bardzo mi się to podobało.
      Co do aury i lektur ja chyba jednak wolę kontrasty, na przykład "Pałac lodowy" przeczytany w lipcu sprawiłby mi perwersyjną przyjemność. :)

      Usuń
    6. @ katasia

      "Cząstki..." zdecydowanie polecam.;) "Mapa...: również b. mi się podobała, "Platforma" zresztą też. "Możliwość wyspy" mnie rozczarowała, wydała mi się wtórna. Ale MH na pewno warto czytać.

      Usuń
    7. @ Lirael

      Tak, lektura "Pałacu lodowego" latem byłoby perwersyjne.;) W przypadku wysokich temperatur upał byłby mniej dotkliwy, jeśli w ogóle.;)

      Usuń
    8. Właśnie sprawdziłam, pierwszy raz przeczytałam w marcu 2008 roku. Na pewno już były roztopy. :)

      Usuń
    9. W takim razie dopasowałaś się do zakończenia powieści.;)

      Usuń
    10. Niestety, nie pamiętam, jaka wtedy była pogoda. A propos, tutaj dowód na to, że zgrabnie wstrzeliłyśmy się z meteorologicznymi rozważaniami, a wręcz je wyprzedziłyśmy. :)

      Usuń
    11. ;)
      Wstrzeliłyśmy się, a to jest dość istotna kwestia dla niektórych.

      Usuń
  3. Lirael: Drobne szaleństwa lepsze niż Klara, a Pani Autorka faktycznie jest ciekawym zjawiskiem na naszej rodzimej scence literackiej. Jeśli chciałabyś przeczytać coś bardziej optymistycznego (a właściwie mniej ponurego ;)) tej autorki to polecam zbiór opowiadań Imigracje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję, będę mieć te tytuły na uwadze.
      A propos tytułów "Patrz na mnie, Klaro!" kojarzy mi się raczej z powieścią dla młodzieży, coś w stylu "Adelo, zrozum mnie!" :)

      Usuń
    2. @ peek-a-boo

      Mnie też "Drobne szaleństwa" podobały się bardziej. Były jak pisane prosto "z trzewi", bardzo prawdziwe. Opowiadania już zakupiłam, więc prędzej czy później będę miała pełniejszy obraz możliwości Malanowskiej.;)

      @ Lirael

      Z tytułem ciekawa sprawa: mnie wciąż przypomina się film Agnes Jaoui "Popatrz na mnie".;) I ewentualnie "Nie oglądaj się teraz".;) A Adelę b. miło wspominam, sam tytuł był b. dobry.

      Usuń
    3. Jest jeszcze "Ależ Marianno!", ale nie czytałam. :)

      Usuń
    4. Znalazłam jeszcze:
      "Spójrz na mnie" J. Egan/Y. Sigurðardóttir (dwie książki o tym samym tytule
      "Spójrz ku domowi, aniele" T. Wolfe (ładne!)
      "Patrz na te arlekiny" Nabokov
      a to tylko tytuły związane z patrzeniem.;) Podoba mi się stosowanie trybu rozkazującego w tytułach, wreszcie jakaś odmiana od żon, dziewczyn z ... itd.

      Usuń
    5. Znalazłam jeszcze:
      "Patrz, jak Jane ucieka" Joy Fielding
      "Patrz pod: Miłość" Davida Grossmana
      "Patrz, Madika, pada śnieg!" Astrid Lindgren :)

      Odmiana, ale i natychmiastowe przyciągnięcie uwagi czytelnika takim trochę apodyktycznym tonem. :)

      Usuń
    6. Otóż to! Zwłaszcza w "Adelo, zrozum mnie".;)
      Dla mnie zawsze był zagadkowy tytuł "Palcie ryż każdego dnia" Hłaski. Tak bardzo, że do dzisiaj nie ośmieliłam się rozwikłać tej zagadki.;)

      Usuń
    7. Mnie też ten tytuł Hłaski niezdrowo intryguje. :) Kojarzy mi się z konspiracyjnym hasłem. Ciekawe, jaki byłby odzew? Na przykład "Zuzanna pali go tylko jesienią". :)

      Usuń
    8. Nie kuś, bo będę musiała wreszcie zaspokoić ciekawość.;) Obawiam się, że to niewesoła książka, jak to u Hłaski.

      Usuń
    9. Nie chcę nic mówić, ale książka Hłaski ma niecałe 200 stron, wprost idealna lektura klubowa. :) Ale arcydzieło to chyba nie jest, tutaj recenzja Bazyla. Tyle, że w końcu przestałby za nami chodzić ten niepokojący tytuł. :)

      Usuń
    10. Odnosząc się do zalinkowanej recenzji - niesympatyczny bohater u Hłaski to właściwie norma.;)
      Niedawno słuchałam w PR2 "Pięknych dwudziestoletnich" i doszłam do wniosku, że Hłasko chyba źle znosi próbę czasu. Może sprawdzę na przykładzie Ryżu, akurat tej powieści nie czytałam.

      Usuń
    11. Po antypatycznym do bólu "Grubym Angliku" żaden niesympatyczny bohater nas nie zaskoczy. :)

      Usuń
    12. Fakt, przydałaby nam się dla odmiany niesympatyczna bohaterka.;)

      Usuń
    13. W kategorii niesympatycznych bohaterek Miss Brodie zawyżyła poziom. :)

      Usuń
    14. Tak, to jedyna niesympatyczna bohaterka, jaka przychodzi mi na myśl. W moim odczuciu gruby Anglik jest jak dotąd nie do pokonania.;(

      Usuń
  4. czytankanki: Myślę, że Drobne szaleństwa zyskują na narracji w pierwszej osobie. W Klarze klasyczne opowiadanie całej historii trochę tłumi efekt.Ciekawa jestem, co powiesz o opowiadaniach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zyskują. Są tak sugestywne, że narratorkę utożsamiałam z autorką.;)
      Mam nadzieję, że opowiadania przeczytam jeszcze w tym roku, ciekawi mnie, jak Malanowska radzi sobie z krótką formą.

      Usuń
  5. Zaintrygowałyście mnie tą autorką. Rozumiem w takim razie, że zamiast Klarą powinnam zainteresować się "Drobnymi szaleństwami życia codziennego"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka zdecydowanie warta poznania. Najlepiej przeczytać wszystkie jej książki.;)

      Usuń
  6. katasia_k: na początek znajomości na pewno lepsze będą szaleństwa. Ewentualnie opowiadania, jeśli nie chcesz sobie pogłębić jesiennej depresji.

    OdpowiedzUsuń