Kilka miesięcy temu zżymałam się na mało udaną adaptację książki Mariusza Szczygła "Zrób sobie raj" w stołecznym Teatrze Studio. Wczoraj na tej samej scenie zespół Teatru Narodowego z Ostrawy pokazał "Gottland" i udowodnił, że reportaż można inscenizować, i to z powodzeniem.
Spektakl utrzymany jest w brązach: wnętrze głównego pomieszczenia, które będzie udawać m.in. salę obrad, stołówkę i salon, wyłożone jest brązową okleiną, brązowe są garnitury i garsonki aktorów. Przaśność i uniformy przywodzą na myśl lata socjalizmu i jego mało przyjemne oblicze. Takie też są losy piosenkarki Marty Kubišovej, Otokara Šveca - autora pomnika Stalina, pisarza Jana Prochazki czy 18-letniego samobójcy Zdenka Adamca. Opowiedziane skrótowo, z naciskiem na absurdalne sytuacje, często wywołują śmiech, który jednak szybko zamiera w gardle. Te życiorysy pozwalają prześledzić historię Czech na przestrzeni blisko 80 lat i dobitnie pokazują, że nasze wyobrażenie o południowych sąsiadach jest mylne. W przedstawieniu Mikuláška nie ma beztroskich spotkań w gospodach przy piwie, jest za to uwikłanie w politykę, prześladowania i zdrady.
W ostrawskim "Gottlandzie" Czesi mogą przejrzeć się jak w lustrze - odbicie będzie niewesołe, ale prawdziwe. Spektakl nie ma w sobie nic oskarżycielskiego, pokazuje same fakty. Urażony może poczuć się tylko Karel Gott, z którego od czasu do czasu pokpiwa reżyser. Spektakl jest z pewnością bardziej czytelny dla widzów czeskich niż polskich, niemniej pozwala na bardzo ciekawą konfrontację z tekstami Szczygła.
**************************************************
Teatr Narodowy w Ostrawie "Gottland"
na podstawie książki Mariusza Szczygła
Reżyseria: Jan Mikulášek
Adaptacja: Marek Pivovar , Jan Mikulášek
Scenografia i kostiumy: Marek Cpin
Obsada: Anna Cónová, Alexandra Gasnárková, Marie Logojdová, Gabriela Mikulková, Daniela Kupčíková, Kateřina Vainarová, Tomáš Jirman, David Viktora, Petr Houska, Vladimír Čapka, Miroslav Rataj, František Večeřa, Jiří Sedláček, Marcel Školout, Pavel Liška
Premiera: 20 stycznia 2011 r.
Zamieszczone powyżej zdjęcia pochodzą ze strony Teatru Narodowego w Ostrawie
Też byłam wczoraj, faktycznie świetne przedstawienie:)
OdpowiedzUsuńPrawda?;)
UsuńJestem bardzo ciekawa, czy dało się coś zrozumieć bez napisów? :)
OdpowiedzUsuńCoś dało się zrozumieć, ale tylko "coś". Bez napisów byłoby trudno się połapać. Na pewno zapamiętam urocze określenie miláček národa czyli ulubieniec narodu.;)
UsuńJa się "milaczkiem" zachwycam od jakiegoś czasu. Jest po prostu rozkoszny.
UsuńPo doświadczeniach ze spektaklem ukraińskim obawiałam się, że napisy będą jednak niezbędne, mimo językowego pokrewieństwa.
Tu akurat tekst często poprzedzał kwestie aktorów, więc mogłam wychwycić milacka. Gdybym tylko słuchała, pewnie bym miała kłopoty.;(
Usuń