środa, 12 maja 2010

Spokojne niedzielne popołudnie - Hanna Krall

Książka zawiera reportaże z lat 70-tych i 80-tych, które nie mogły ukazać się wówczas drukiem ze względu na cenzurę. I nie ma czemu się dziwić - tematy poruszane przez Krall z pewnością były dla władzy co najmniej niewygodne. Bo jak np. w dobie propagandy sukcesu dopuszczać do druku tekst o przodowniku pracy (552% normy), który tak naprawdę współzawodnictwo podjął tylko po to, żeby zarobić na meble, a w końcu koledzy wywieźli go z zakładu na taczce? Albo o maszyniście, który jako wzorowy pracownik nie uchylał się od nadgodzin i wskutek zmęczenia spowodował wypadek kolejowy ("Wzorowe życie maszynisty Cudnego"). Albo o sześcioosobowej rodzinie gnieżdżącej się w dwóch małych pokoikach, gdzie wszystkie czynności trzeba skoordynować tak, aby móc w miarę swobodnie się poruszać i nie wpadać na innego współlokatora ("Mały realizm"). Tym bardziej o publikacji tekstów o początkach Solidarności można było tylko pomarzyć...

Inne niepopularne tematy to narkomania ("Haj nabyty"), usuwanie z miejsc pracy osób żydowskiego pochodzenia (Nasze doktoraty) czy nieudane pożycie seksualne ("A jak się państwu w ogóle żyje?"). Wszystkie reportaże łączy specyficzny styl Hanny Krall znany z innych jej książek: krótkie zdania pisane prostym językiem, często naszpikowane barwnymi, oryginalnymi wypowiedziami rozmówców, a przede wszystkim brak emocji. Nie oznacza to, że książka nie wzbudza takowych w czytelniku: na ogół mogą wywoływać niedowierzanie i współczucie, jako że PRL przedstawiony okiem Krall nie jest sielankowy. Jest smutny i przygnębiający, mimo zamieszczenia kilku lżejszych tekstów jak np. "Katar sienny" o wiejskiej nauczycielce, która przez przypadek zaczęła pisać prace magisterskie na zmówienie.

Dla mnie ta książka nie była niczym nowym, o PRL jeszcze się otarłam, tematyka jest mi znana z rodzinnych opowieści oraz innych lektur i filmów. Niemniej jednak zbiorek wart jest polecenia, bo Hannę Krall zawsze warto czytać. Jest to z pewnością dobra literatura i świadectwo czasów. W sieci można przeczytać "Piękną żonę sztygara" oraz przypomniany ostatnio w związku z katastrofą pod Smoleńskiem tekst o Annie Walentynowicz.

Moja ocena: 8/10

Hanna Krall, "Spokojne niedzielne popołudnie", Wydawnictwo a5, 2004

7 komentarzy:

  1. tekst o walentynowicz czytalam. w ogóle czytam krall jak tylko moge dorwac, bo mnie wciaga. nie wiem JAK ona to robi, ale nie moge sie oderwac. tej ksiazki nie znam i juz sprawdzilam, ze u mnie w bibliotece, niestety, nie ma. wiem, ze z nia o jednym i w tem sam sposób - jednak zawsze mnie bierze

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też zawsze bierze;) Ale tym razem o Żydach jest mało - tylko jeden reportaż.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie ja też znam PRL, ale jego absurdom wciąż nadziwić się nie mogę toteż nieco inaczje odebrałam "Spokojne niedzielne popołudnie". Jestem już po lekturze kolejnego zbioru - "Dowodów na istnienie" :-) Gdy myśli okrzepną coś tam napiszę

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspólnie z Zosik narobiłyście mi apetytu na tą książkę pani Krall, więc znalazła się na liście prezentów z okazji zbliżającej się ;)
    Reportaż o Annie Walentynowicz już czytałam - minimum ingerencji autorki, maksimum treści. Niesamowite jest, jak ludzie się otwierają przed pisarką, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zosik -->

    Niestety niektóre absurdy w świetle tej lektury są b. przygnębiające jak np. wspomniane usuwanie Żydów z pracy. Ale z chęcią przeczytam i inne zbiorki reportaży za jakiś czas.

    maioofka -->

    Lubię takie prezenty;)))
    Całkowicie z Tobą się zgadzam co minimum ingerencji autorki - jej prawie nie ma, są tylko bohaterowie reportażu i sytuacje. I faktycznie, ludzie otwierają się przed nią. Podobne wrażenie miałam przy lekturze "Serca narodu koło przystanku" Nowaka.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja ciągle się tej pani boję... Zostało mi tak od czasu szkoły średniej i ani rusz. Cóż poradzę :( boję się wspomnień a PRL - wcale - jako tematyka mnie nie kręci. Jak dla mnie, PRL to Średniowiecze XX wieku - dla Polski oczywiście.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic na siłę;) Ja znajomość z twórczością Krall zaczynałam od filmu, później dopiero przyszły książki. Tematykę żydowską lubię, więc jej pisarstwo mi odpowiada.

    Gdybym miała kogoś zachęcać, to proponowałabym zacząć od "Wyjątkowo długiej linii". Więcej tu:
    http://www.instytutksiazki.pl/pl,ik,site,8,6,1318.php

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń