środa, 19 maja 2010

Żona Adama - Monika Rakusa

A właściwie dwie żony, bo tyle miał biblijny Adam: krnąbrną, buntowniczą Lilith oraz cichą, pokorną Ewę. Nie inaczej było w życiu powieściowego Adama. Piszę "było", ponieważ ten ginie tragicznie już na pierwszej stronie, a książka skupia się na postaciach jego małżonek.

Pierwsza z nich to Rita - niepokorna, a jakże, przez teściów okrzyknięta zresztą demonem. Pani psycholog, lat 42, straciła zainteresowanie swoim fachem, za mężczyznami nie przepada, a kobiety - jak na złość - nie ufają jej. Ma spore kłopoty z samą sobą, według własnej diagnozy cierpi na depresję maskowaną. Z Adama zrezygnowała, jako że nie chciała godzić się na patriarchat, jego egocentryzm i szczeniackie zachowania. Druga połowica to Anna - potulna jak baranek, postępująca tak, jak zdecydowali inni. Skuteczna redaktorka poezji w wydawnictwie, na co dzień mająca ogromne kłopoty z werbalizowaniem własnych myśli.

Poznajemy historie obu żon, do pewnego stopnia sporo w nich podobieństw. Obie kobiety pochodzą z niepełnych rodzin o korzeniach żydowskich, obie miały kiedyś ważną przyjaciółkę odstającą od reszty szkolnej społeczności, obie straciły ciążę. W drogę sobie nie wchodziły, teraz każda z nich na swój sposób przeżywa żałobę po Adamie. O dziwo, to Rita wydaje się totalnie rozbita, a Anna nadzwyczaj opanowana. Jak się okaże, wraz ze stratą męża coś zyskały, coś o wiele cenniejszego niż pieniądze.

Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia po lekturze. Autorka (z zawodu psycholog społeczny) miała niezły pomysł, ale z wykonaniem poszło gorzej. Na początku drażnił mnie sarkazm, którego w powieści jest jak na mój gust zdecydowanie za dużo. Postać Rity, a zwłaszcza jej reakcja na śmierć ex-małżonka, zupełnie mnie nie przekonuje. Co więcej, momentami przeszkadzał mi żargon psychologiczny zastosowany w jej historii. Rozumiem, że taki ma zawód bohaterka, ale to w końcu powieść, a nie artykuł dla kolegów po fachu. Podobieństwa w życiorysach odebrałam jako naciągane, a postaci drugoplanowe narysowane zbyt grubą kreską ocierają się o stereotyp. Zakończenie byłoby dobre, gdyby nastąpiło jakieś dwie strony wcześniej.

Powieść czyta się dobrze, nie przeczę, ale nic odkrywczego w niej nie znalazłam. Najbardziej podobała mi się okładka, ale to już zasługa głównie Albrechta Durera.

Moja ocena: 6/10

Monika Rakusa, " Żona Adama", Wydawnictwo W.A.B., 2010

17 komentarzy:

  1. Okładka rzeczywiście świetna i sięgnę po tą książkę mimo tego, iż trochę mnie martwi zdanie z recenzji "pomysł świetny, z wykonaniem gorzej", gdyż bardzo podobała mi się powieść "39,9" tej autorki :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też się podobała "39,9", a tym razem miałam ochotę na coś więcej niż przyjemna lektura.
    Ale Ty może będziesz miała inne wrażenia, czego życzę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki. Trudno powiedzieć czemu, ale opisy jej książek mnie nie przekonują nic a nic. Ale rozumiem, że w razie czego lepiej sięgnąć po "39,9"? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dürer wisi mi - nad lózkiem. gwoli scislosci: plakat z wystawy grafik dürera w krakowie. tzn.ja widze dürera, ale mialam odwiedzajacych, kt widzieli..gola babe. w kazdym wypadku to jeden z mich ulubienców plastycznych, choc wole cranachów
    nie mialam przyjemnosci nic z pania monika - opisana przez ciebie fabula b mi sie spodobala. wychodfzi na to, ze twoje streszczenie duzo lepsze niz oryginal...

    OdpowiedzUsuń
  5. maioofka -->

    W sumie obie książki należą do lektur łatwych i dość przyjemnych, z tym że "39,9" to pamiętnik. A skoro opisy Cię nie przekonują, to może lepiej sięgnąć po inną autorkę? ;)))
    Poza tym jestem wybredna, więc może książka nie jest taka zła? ;)

    Sygryda -->

    Aż tak dobrze nie ma, żeby moje uwagi były lepsze od prozy Rakusy;))))
    Może byłyśmy na tej samej wystawie, w W-wie grafiki były w 2002 r. A sam Durer miał b. ciekawe życie, z chęcią przeczytałabym jego biografię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla zasady warto przeczytać, Seria z Miotłą jest moją - jak na razie - ulubioną, więc jak znajdę, na pewno się skuszę :)
    A okładka rzeczywiście śliczna :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. w krakowie grafiki z kolekcji konrada liebmanna byly w 2000. mnie zachwycil jeszcze w szkiole sredniej, jak mialam mozliwosc siedziec calymi dniami w galerii drezdenskiej. o zyciu niwiele pamietam. moze niezawodne wydawnictwo taschen? voila! http://www.taschen.com/pages/en/search/result.1.htm?show_all=catalogue&search_string=D%C3%BCrer&linkbutton=Search

    OdpowiedzUsuń
  8. Absolutnie się z Tobą zgadzam - najlepiej samemu wyrobić sobie zdanie. Seria z Miotłą, a właściwie Wydawnictwo W.A.B. również należy do moich ulubionych.

    Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sygryda -->

    Moja znajomość z Durerem zaczęła się od niem. albumu (na pewno z DDRu), jaki dostałam po maturze od mojego polonisty;) Najbardziej utkwił mi w pamięci fakt, że AD wyjątkowo dbał o własny strój, co widać na jego autoportretach. Galanty był po prostu;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. maly remanent korespondencyjny - á propos kultury w SE: dzisiaj wyczytalam w gazecie ile ksiegarni znjaduje sie na terenie zamieszkiwanego pzreze mnie "województwa". wiesz ile? 7! slownie: siedem

    OdpowiedzUsuń
  11. Zatrważająco mało, ale może to woj. jest słabo zaludnione, na dodatek przez chłopów?
    Sama od kilku lat kupuję książki przez internet, z tzw. odbiorem osobistym, bo to spora różnica w kosztach. Księgarnia to dla mnie miłe miejsce do przeglądania książek, ale i tak najczęściej tych popularnych, a niekoniecznie dobrych;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ksiazka swietna! polecam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wpadłam na tą stronę szukając ŻONY ADAMA. Chciałabym przeczytać tą książkę. Ta druga żona ....Anna. Wydaje się być podobna do mnie. Czy naprawdę? Jeszcze tu zajrzę.
    leeloo66.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. To poproszę o wrażenia po lekturze;) Ja niestety nie polubiłam żadnej z pań, choć Anna zaczęła wykazywać pozytywne zachowania po śmierci męża;)
    Szkoda, że tak późno.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam. Przeczytałam niedawno "Żonę Adama" i się troszkę rozczarowałam. Część Rity bardzo męczyłam i jakoś mnie w ogóle ta postać nie przekonała. Nie wierzyłam jej. Była jakaś taka mocno po wierzchu. Druga postać Anna już mnie bardziej przyciągnęła. Może dlatego, że już mnie tak nie drażniła jak Rita (tzn. drażniła ale inaczej w Ricie drażniła mnie jej arogancja i niedojrzałość) I miałam wrażenie czytając, że pani Rakusa bardziej się przyłożyła do drugiej części. Była moim zdaniem bardziej rozbudowana psychologicznie, głębsza. Jak na początku się trochę męczyłam czytając to już druga część poszła gładko. Jednak książka mnie nie zachwyciła. Pierwsza książka "39,9" była według mnie lepsza hmm ciekawsza na pewno:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, Rita była niezmiernie irytująca;) Ale skoro wywołała w ogóle emocje u odbiorcy, to chyba dobrze? Do tej pory wspominam tę książkę "tak sobie";)
    Mnie też bardziej podobało się "39,9", może dlatego, że bardziej prawdziwe?

    OdpowiedzUsuń