poniedziałek, 5 listopada 2012

Zjadając własny ogon

Po przeczytaniu trzech książek Östergrena zaczynam podejrzewać, że autor ma w szufladzie szablon, według którego pisze powieści. Narratorem czyni pisarza z umiarkowanym sukcesem zawodowym i jeszcze mniejszym w życiu uczuciowym. Zawsze jest jakaś atrakcyjna femme fatale związana z innym mężczyzną oraz kolega w kłopocie, któremu trzeba pomóc. Narrator co prawda obraca się w środowisku artystów, niemniej za każdym razem wplątuje się w szemrane towarzystwo. Są duże pieniądze i duże ryzyko. Akcja powieści obowiązkowo rozpoczyna się w teraźniejszości, by zgrabnie przenieść czytelnika w przeszłość i od czasu do czasu antycypować wydarzenia. Dywagacje autora dotyczące przemian społeczno-gospodarczych w Szwecji oraz 400 stron druku - pewne jak w banku.


Mimo wtórności wobec "Gentlemanów" i "Gangsterów", najnowsza powieść Östergrena "Ostatni papieros" zawiera bardzo interesujący wątek pewnej "instalacji". Oto bowiem młody artysta nie mogąc wejść w posiadanie "Umierającego dandysa" Nilsa Dardela, postanawia go odtworzyć - na swój sposób. Oryginalny i kontrowersyjny. Jeśli Östergrenowi chodziło o pokazanie kondycji sztuki, zamysł zrealizował z powodzeniem. Owszem, nie jest pierwszym, który uważa, że wszystko już było, zatem z braku pomysłów artystom pozostaje kreatywna odtwórczość. Jest może jednak pierwszym, który z taką inwencją przedstawił problem na kilku poziomach, a co więcej - na własnym przykładzie (patrz pierwszy akapit notki). Paradoksalnie także i pomysł Östergrena został wykorzystany przez innych: obraz Dardela pojawił się w "Pocztówkowych zabójcach" Lizy Marklund i Jamesa Pattersona dając początek oskarżeniom o plagiat. Sztuka ewidentnie zjada własny ogon.

_____________________________________________________________________

Klas Östergren "Ostatni papieros" przeł. Maria Murawska, DodoEditor, Kraków 2012
_____________________________________________________________________


10 komentarzy:

  1. Mam i pewnie niedługo zacznę czytać, wiec zatrzymałam sie w połowie Twojego wpisu. Niech będzie wtórnie, trudno, mam tylko cichą nadzieję, że to bardziej repetycja Gentlemenow niż Gangsterów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że to coś pomiędzy Gentlemenami a Gangsterami.
      Pewnie nie powinnam była czytać trzech książek tego samego autora w ciągu jednego półrocza.;(

      Usuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Östergrena, ale może powinno je się aplikować z większymi przerwami? Szkoda, że "Ostatni papieros" nie porywa oryginalnością.
    Obraz niesamowity, nigdy wcześniej nie widziałam.
    A propos kreatywnej odtwórczości przypomniała mi się ta hiszpańska starsza pani, która poddała amatorskiej konserwacji zabytkowy obraz, robiąc z niego potworka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W trakcie lektury też pomyślałam, że powinnam sobie dozować Östergrena. Na pewno moje wrażenia byłyby inne, gdyby to była dla mnie pierwsza książka tego autora. Mądry czytelnik po szkodzie.;(
      Z brakiem oryginalności nie jest do końca tak źle - projekt Closing the Deal opisany w powieści był frapujący. Gdyby ograniczyć do niego powieść, może by na tym skorzystała.
      Ten potworek hiszpański idealnie pasowałby do "Ostatniego papierosa".;)

      Usuń
    2. Ale to jednocześnie dowodzi, że jego książki naprawdę przypadły Ci do gustu. Nie pamiętam w Twoich lekturach takiego obfitego zestawu powieści jednego autora w krótkim czasie, musiał Cię naprawdę oczarować. :)

      Usuń
    3. Ależ tak! Przypadły mi do gustu, rozszyfrowałaś mnie.;)
      Coś podobnego przytrafiło mi się tylko z J.C. Oates, od kwietnia przeczytałam chyba cztery jej książki.

      Usuń
  3. Na sztukę współczesną ciekawie wyrzekał również Michel Houellbecq w Mapie i terytorium.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to w jakim dobrym stylu.;) Bardzo mi się podobała jego Mapa.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. W Polsce chyba zdecydowana większość recenzji była pozytywna, a we Francji? Wydaje mi się, że nagroda Goncourta dla MH wzbudziła kontrowersje. Czy tak?

      Usuń