poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Wszystko jest iluminacją - Jonathan Safran Foer

Cudowna książka. Trafiłam na nią przypadkiem przez wyszukiwarkę tematyczną w www.librarything.com sprawdzając hasło "Holokaust". Streszczenie było dość kuriozalne, a fragmenty recenzji na tyle entuzjastyczne, że postanowiłam powieść przeczytać. Ze wszech miar warto było.

Młody amerykański Żyd przyjeżdża na Ukrainę szukać kobiety, która podczas wojny uratowała życie jego dziadkowi. Główny trop to zdjęcie i nazwa wioski: Trachimbrod. Jonatanem Safranem Foerem (sic!) opiekuje się jego rówieśnik z Odessy Aleks vel Szapka vel Sasza, który na zlecenie ojca, właściciela biura podróży, ma być tłumaczem podczas podróży. W wyprawie bierze również udział dziadek Aleksa (jako kierowca) oraz jego wierna, acz nadpobudliwa suczka Sammy Junior, Junior. Dodam, że angielski młodego Ukraińca pozostawia wiele do życzenia, a dziadek ma problemy ze wzrokiem i jest stetryczały. Dużo zabawnych sytuacji wywołują różnice kulturowe.

Akcja powieści toczy się na trzech przeplatających i uzupełniających się poziomach. Pierwszy to relacja Aleksa z podróży, spisana jego niepoprawną pod względem stylistycznym, ale dzięki temu bardzo zabawną, angielszczyzną. Chłopak sporo miejsca poświęca także własnej osobie i - jak się z czasem okaże - nie stroni od konfabulacji. Drugi poziom to fikcyjne dzieje przodków Jonatana i samego Trochimbrodu czyli powieść w odcinkach powstająca głównie podczas poszukiwań. Historia jest po prostu urocza, jej postaci zostały przedstawione z humorem i fantazją, choć często są to osoby o smutnym życiorysie. Jeśli ktoś lubi humor żydowski, to na pewno znajdzie tu jego echa. Ostatni poziom narracji to listy Aleksa do Jonatana komentujące powieść i ważne wydarzenia.

Książka zachwyca (nie waham się użyć tego stwierdzenia) bogactwem tematów; autor pisze o miłości, winie, przebaczeniu, pamięci, tożsamości, prawdzie historycznej. Wszystko podane dyskretnie, jakby mimochodem, często żartobliwie i dopiero po zakończeniu lektury dociera powaga opowiedzianej historii. Forma również jest urozmaicona - mamy tu listy, sprawozdania i klasyczną powieść; elementy humorystyczne i dramatyczne, fragmenty poetyckie, fragmenty z wykorzystaniem strumienia świadomości (niesamowita opowieść dziadka). Sam styl Aleksa jest niezwykle atrakcyjny: niebywale pompatyczny, a zarazem naiwny, ewoluuje w kierunku bardziej poprawnego i dojrzałego. Podejrzewam, że tłumacze stanęli przed trudnym zadaniem podczas przekładu powieści, potrzeba bowiem niezwykłych zdolności, aby oddać wszystkie niuanse specyficznego "dialektu" chłopaka.

Niesamowita lektura, chyba po raz w pełni zgadzam się z zachwytami recenzentów i pisarzy przytoczonymi na okładce. Z pewnością postaram się o własny egzemplarz, a za jakiś czas sięgnę po polską wersję, żeby porównać wrażenia. Dla mnie bomba.

******************
Dla zainteresowanych: spore fragmenty dostępne są tutaj. Książka doczekała się również ekranizacji.

******************

Film udało mi się obejrzeć 9.6.2010 r., wrażenia tutaj.


Moja ocena: 10/10

Jonathan Safran Foer, 'Everything is Illuminated', Penguin Books, 2003

.

9 komentarzy:

  1. Film był całkiem niezły, więc pewnie kiedyś przeczytam też książkę, zwłaszcza że, jak piszesz, warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie ja czekam na możliwość obejrzenia filmu;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta powieść jest od pewnego czasu na mojej liście lektur do przeczytania koniecznie. Ogromnie się cieszę, że potwierdzasz jej liczne uroki. Zapowiada się wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
  4. Film należy do moich ulubionych (niezapomniana muzyka!), a na książkę ciągle poluję i poluję, ale po Twojej recenzji pewnie się bardziej wysilę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lirael / maioofka

    Zazdroszczę, że ta lektura jeszcze przed Wami;)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja widzialam film. z poczatku okropnie denerwujacy, bo glówny bohater to typowy nerd. poza tym przeszkadza jego glosna narracja. ale po jakims czasie mozna sie przyzwyczaic i czesc krecona na ukrainie j b ladna - jak juz wyjada z miasta. tak sobie pomyslalam, ze za ta walsnie rozlegloscia pól i stepów tesknili polscy kresowiacy. historia b fajna, choc wolalabym zrobiona ja na mniej "zabawnie" - niewykluczone, ze to wymysl rezysera i ksiazka sie broni w tym zakresie. wstyd sie przyznac, ale nie zdawalam sobie sprawy, ze j taka ksiazka...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, Aleks jest początkowo irytujący, ale to się w książce stopniowo zmienia.
    Bardzo interesuje mnie, jak reżyser rozłożył tragiczne i zabawne akcenty. Może kiedyś trafię na film.

    OdpowiedzUsuń
  8. oj, slabo pamietam. moze j w tym jakas mysl pikna - bo na poczatku humor j glosny i nahalny i z uplywem filmu sie wycisza. na sam koniec j juz tragedia i powaga - choc filmowana w pieknym sloncu czyli9 jakby pokryta patyna

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego, co piszesz (oraz kilka innych osób) wnioskuję, że reżyser odmalował treść grubą kreską. Wydaje mi się, że w powieści raczej tak nie jest. Cóż, nie przekonam się, dopóki nie obejrzę filmu;)

    OdpowiedzUsuń