Piętnastoletni chłopiec opowiada historię nieszczęśliwej miłości Dżamili i Danijara. Nieszczęśliwej, bo dziewczyna ma męża, który walczy na froncie, a chłopak to wędrowny parobek. Miłość wybucha nagle i niepostrzeżenie, oboje są nią onieśmieleni i skonsternowani, ponieważ doskonale zdają sobie sprawę z niesprzyjających okoliczności.
Równorzędnym bohaterem opowieści jest kirgiski step. Autor niezwykle barwnie go odmalowuje (niemal dosłownie) - są tu nie tylko kolory, ale dźwięki i zapachy. Świat stepu jest niezwykle egzotyczny, a zarazem prosty: życie oparte na prostych zasadach wypełnione jest przede wszystkim pracą. To miejsce oddalone od dużych skupisk ludzkich, nawet wielka historia omija je bokiem, a czas płynie tu inaczej. Podczas lektury często przychodził mi na myśl film "Tulpan" opowiadający o stepie kazachskim. Życie koczowników najwyraźniej diametralnie się nie zmieniło przez te kilkadziesiąt lat.
Opowiadanie jest krótkie, ale świadczy o niezwykłym kunszcie pisarskim Ajtmatowa. Z pewnością świadczy także o miłości autora do stepu - tylko człowiek przywiązany do rodzimej ziemi potrafi z taką wprawą oddać niuanse otoczenia. Książeczce dodają uroku grafiki Jana Marcina Szancera (przykład obok). Szkoda, że dzisiaj tylko wydawnictwa dla dzieci zasługują na ilustracje;)
Moja ocena: 7/10
Czingiz Ajtmatow, "Dżamila", PIW, 1960
Czytałam "Biały statek", zrobił na mnie duże wrażenie. Bardzo podobał mi się poetycki styl i nastrój, ale uprzedzam, że powieść jest silnie przygnębiająca. Na pewno planuję kolejne literackie spotkania z Czingizem A.
OdpowiedzUsuńTak, sporo dobrego czytałam o tej książce. Za ostrzeżenie dziękuję;) A w kolejce czeka już "Matczyne pole".
OdpowiedzUsuń