Tym razem Marek Edelman skupił się nie na okrucieństwie wojny, ale na jej jaśniejszym aspekcie czyli miłości. A dokładniej - na różnych odmianach miłości, nie tylko między kobietą i mężczyzną. Są tu historie o córkach idących z własnej woli za matkami do wagonu, o wychowawczyniach, które razem z podopiecznymi pojechały do obozu koncentracyjnego, choć mogły zostawić je na pastwę losu. Jest opowieść o lekarce, która popełniła samobójstwo, aby córce oddać tzw. numerek życia. Nie brakuje tu wspomnień o osobach odmawiających ucieczki, ponieważ chciały do końca przeżyć swoje nagłe i kruche szczęście z partnerem.
Słusznie autor zauważył, że (...) nienawiść dużo łatwiej wzbudzić, niż skłonić do miłości. Nienawiść jest łatwa. Miłość wymaga wysiłku i poświęcenia. Musimy uczyć w szkołach, w przedszkolach, na uniwersytetach, że zło jest złem, że nienawiść jest złem i że miłość jest obowiązkiem. (s. 25-26) Można się tylko pod tym podpisać.
Edelman opowiada o wydarzeniach znanych już m.in. z książki Hanny Krall "Zdążyć przed Panem Bogiem", ale porusza także zupełnie nowy - przynajmniej dla mnie - temat, a mianowicie wrogość AK-owców do żołnierzy żydowskich podczas powstania warszawskiego. Przytacza taką oto historię:
Na wieść o wybuchu powstania Jurek wziął broń i wyszedł z mieszkania, żeby się przyłączyć. Zaledwie zszedł na dół, zatrzymał go oddział powstańczy. Rozstrzelali go natychmiast jako Żyda, który - skoro ma broń - musi być prowokatorem. (s. 127-128)
Porażające. Tym bardziej ponura staje się wizja osamotnienia Żydów podczas Holokaustu, znikąd pomocy. W jednym z filmów dokumentalnych podano, że uratowanie 1 Żyda podczas wojny wymagało zaangażowania ok. 25 osób. To pocieszające, że mimo wszystko znaleźli się i tacy, którzy ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości pomagali.
Na końcu książki Edelman zamieścił krótkie noty biograficzne osób, które znał z imienia i nazwiska, a których - jak się obawiał - nikt już prawdopodobnie nie wspomni. Trzeba, żeby został po nich jakiś ślad. (s. 163) Piękny gest.
Marek Edelman, "I była miłość w getcie", Świat Książki, 2009
Czatuję na tę książkę od dłuższego czasu, ale stale jestem enta na bibliotecznej liście. Ech... Coś mi mówi, że prędzej ją dostanę, jak w końcu ruszę kuper do księgarni :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
czytalam artykul o tej ksiazce w GW oraz fragment wspomnien edelmana z powstania. o ile pamietam, to jednak przystal do jakiegos oddzialu. mnie sie wydaje, ze wrogosc polaków do zydów podczas wojny przypomina wrogosc rodziny do krewnego, kt j biedny czy zlamal normy wspólzycia(mezalians, nieslubne dziecko, nieuczcziwe machinacje finansowe itp). w sytuacji ciaglego zagrozenia ludzie maksymalizuja swoje szanse na przezycie i unikaja ludzi "zapowietrzonych". wystarczy spojrzec na to JAK koledzy z pracy traktuja koege, kt dostal niesparwiedliwe wypowiedzenie - najparwdopodobniej beda go omijali szerokim lukiem
OdpowiedzUsuńjak bylam w liceum, to nie moglam zrozumiec, ze ludzie podczas wojny kochali sie i mieli dzieci. dzisiaj wydaje mi sie wzruszajace, ze wlasnie wtedy budzil sie apetyt na zycie
Witam, o książce słyszałam już dawno, ale wciąż nie mogłam się zebrać, by czytać o tematach wojennych - maturę pisałam bowiem z problematyki II wojny światowej i doznałam ogromnego przesytu tym całym apokaliptycznym złem. Jednak skoro jak Piszesz, utwór traktuje o miłości być może skuszę się na niego, by dojrzeć światełko w tym czarnym dotąd w moich wyobrażeniach okresie historii. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że już mam tę książkę.
Im więcej dowiaduję się na temat złożoności relacji żydowsko-polskich, tym bardziej ludzka natura mnie niepokoi.
Anhelli ->
OdpowiedzUsuńMożna jeszcze zamówić dostawę z księgarni do domu;)
Sygryda ->
Mnie się wydaje, że wrogość miała inne podłoże niż to spowodowane poczuciem własnego zagrożenia. W końcu jeszcze przed wojną Żydzi byli sekowani, były np. osobne ławki dla gojów na uniwersytecie, namawiano do kupowania tylko w polskich sklepach. A w czasie wojny to się nasiliło.
Słuszna uwaga co do zapowietrzonych (albo "zadżumionych"): psychologowie zauważyli, że ludzi przegranych zazwyczaj się unika, poniekąd właśnie z lęku przed możliwością "zarażenia" czy też przyniesienia pecha.
Molly ->
Może trochę Cię zmartwię, bo w książce jest także rozdział o Umschlagplatz, o ulicach getta i o Powstaniu Warszawskim. Jednak ogólnie lektura przynosi raczej refleksję i wzruszenie niż przerażenie. Zachęcam;)
Lirael ->
Obawiam się, że relacje żydowsko-polskie przez wiele lat pozostaną jeszcze "złożone". Z tego, co wiem, Izraelczycy mają do nas wciąż wielki żal.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie Panie:)