środa, 5 maja 2010

Rodzina i przyjaciele - Anita Brookner

Po "Hotel du Lac" to moje drugie spotkanie z twórczością Anity Brookner i przyznaję, że do łatwych one nie należą. Przede wszystkim razi mnie styl. Autorka pisze głównie w czasie teraźniejszym, co jest dla mnie nieco irytujące. Sam czas akcji jest bliżej nieokreślony i dopiero po dłuższym czasie można stwierdzić, że obejmuje on okres przed- i powojenny.

Pomysł snucia historii rodzinnej na podstawie kilku fotografii jest bardzo ciekawy, podobnie zresztą jak sama rodzina. Głową rodu Dornów jest Sofka, wdowa po fabrykancie - kobieta z klasą, arystokratyczna w zachowaniu, zgrabnie manipulująca najbliższymi. Starszy syn Frederick, bon vivant, oraz młodszy, chorowity Alfred są przez matkę mocno hołubieni. Siostry Mimi i Betty na zawsze pozostaną w ich cieniu.

Rzecz to najzupełniej właściwa, sądzę, i w sumie charakterystyczna, że Sofka dała synom imiona królów i cesarzy, córkom natomiast imiona z komedii muzycznej. Tym sposobem z góry wyznaczyła im role. Chłopcy mieli za zadanie zdobywać, dziewczynki flirtować. (s. 10-11)

Rola mogłaby być słowem kluczem do tej powieści. Wszystkim przypisano jakieś role, każdy ma przypisane miejsce w rodzinie i życiu. Córki są tylko maskotkami, mają być piękne i uwodzicielskie; to synom powierza się odpowiedzialne zadania takie jak np. kierowanie rodzinnym interesem. Naturalnie nie mówi się o tym głośno, pewne rzeczy są oczywiste, a inne - w głowie Sofki. Trzeba oddać jej sprawiedliwość, że dba o przyszłość dzieci i pragnie dla nich lekkiego, beztroskiego życia. Także w miłości: i dziewczynki, i chłopcy powinni w przyszłości raczej łamać serca innym niż cierpieć z powodu beznadziejnej miłości. (Cnotliwa Sofka niczego tak nie podziwia jak mężczyzny o złej reputacji (s. 11))

Niestety nie wszystkim można sterować, nawet dobrymi, posłusznymi dziećmi. Z czasem wypadną z powierzonych im ról, wybiorą własne ścieżki. I właśnie o tym jest dla mnie ta książka: o zmiennych kolejach losu i o rozbieżnościach między oczekiwaniami rodziców a planami dzieci. Również o tym, jak pozycja rodziny determinuje przyszłość następnych pokoleń. W sumie interesująca lektura (głównie dzięki niebanalnym bohaterom, zwłaszcza Sofce), aczkolwiek niezbyt porywająca.

Moja ocena: 7/10

Anita Brookner, "Rodzina i przyjaciele", Wydawnictwo W.A.B., 1994

12 komentarzy:

  1. Poznałam już trochę Twoje gusty czytelnicze i widząc ten tytuł pomyślałam sobie: u Ani będzie siódemka. Voila! Chyba powinnam uprawiać liczbowe gry hazardowe. :)
    Po "Opatrzności" obiecuję, że przestanę Cię tą Brookner molestować. :) Jestem ogromnie ciekawa Twoich wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. ;))))))
    A Tobie która jej książka najbardziej Ci się podobała?
    Wydaje mi się, że Look at me może być ciekawa...

    OdpowiedzUsuń
  3. Największe wrażenie zrobiła na mnie chyba właśnie "Opatrzność" - ona jest trochę inna, narysowana mocniejszą kreską, chwilami ironiczna, mniej "mdława". Tę jej mglistość lubię, choć obiektywnie przyznaję, że może trochę przeszkadzać w odbiorze jej twórczości. Wiem, że wśród moich książek do przeczytania kłębią się aktualnie cztery Brooknery :), dwie powieści po polsku, dwie po angielsku, ale o ile pamięć mnie nie myli "Look at me" nie posiadam. chociaż kto wie ;) Jak widzisz, powoli tracę kontrolę nad sytuacją. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczymy, Providence leży na szczycie stosu;) Ciekawe jest również to, że Brookner jest tak płodną pisarką... Tylko czy to idzie w jakość?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, to ja jestem na bakier z tym pisarstwem. Nie czytałam żądnej książki tej autorki. Trochę mnie wstrzymuje przed lekturą Twoje ostatnie pytanie: Brookner jest tak płodną pisarką... Tylko czy to idzie w jakość? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozostaje przekonać się osobiście:) Będę zgłębiać tę kwestię, ale co jakiś czas. Jeszcze chyba dwie jej powieści są przetłumaczone na polski, a wszystkich od 1981 r.powstało ponad 20(sic!).

    OdpowiedzUsuń
  7. Brookner jest pisarka którą określiłabym mianem zrównoważonej. Ciężko u niej znalezc sensacje i nagłe zwroty akcji. Ale świetnie oddaje obyczajowość społeczeństwa w którym przyszło jej żyć. Za to właśnie ją cenię. I planuję dalej czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejna nieznana mi autorka, która tylko na jakimś blogu mi mignęła - chętnie bym popróbowała. Jest jakiś "pewniak": najlepsza czy też jej najważniejsza powieść? :) Wygodnicka jestem, wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. maioofka : Hotel Du Lac dostał Bookera, wiec moze od niego warto zacząc. O ile Cie interesuja dylematy starej panny w luksusowym hotelu u schyłku sezonu ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. peek-a-boo -->

    Święta prawda co do zrównoważenia i doskonałego portretowania społeczeństwa;)

    maioofka -->

    Znam tylko dwie książki, a to za mało, żeby coś polecić. "Rodzina..." podobała mi się bardziej od "Hotelu...".

    OdpowiedzUsuń
  11. Angielskie, niespieszne klimaty pasują mi jak najbardziej - tak mi się kojarzą te książki. W takim razie jedną z tych dwóch polecanych spróbuję zdobyć: niech wygra dostępniejsza! :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak czasem mawiają sprzedawcy (bez względu na to, co kupił klient): Doskonały wybór! ;))))))

    OdpowiedzUsuń